28. Wycieczka

13.7K 426 83
                                    

- Swoją drogą. - Zaczął mówić Rag. - Jak spałaś?

Wzięłam dużego łyka mojego drinka, słysząc to pytanie.

- Dobrze. A ty?

W tym momencie po schodach zszedł Weaver.

- Wyspałem się. - Odpowiedział Raggie.

Ash podszedł do nas i chwycił za moją szklankę.

- Nalej sobie. - Zażądałam, nie chcąc by się dowiedział co jest w szklance.

- A to dlaczego?

- Bo masz hiv.

Po moich słowach, Raggie się zakrztusił.

- Skąd te podejrzenia? - Zapytał z uśmiechem gangster.

- Przeczucie. - Odparłam.

Spojrzał na mnie, następnie na szklankę, po czym wziął dużego łyka. Zrobił zaskoczoną minę. Potem znowu popatrzył na mnie.

- Mogłem się spodziewać. - Przyznał. - Za godzinę jedziemy na wycieczkę. - Zmienił temat. - Macie być trzeźwi. - Wskazał na mnie i Raga.

- Ja też? - Spytałam w szoku.

- Tak.

Do tej pory byłam ściśle trzymana pod kluczem, od niedawna dopiero mogłam po raz pierwszy wyjść z pokoju, a teraz nagle miałam gdzieś jechać? Coś mi tu nie grało. Naprawdę opuszczę rezydencję?

- Dokąd?

- Po takim czasie spędzonym tutaj dalej sądzisz, że ci odpowiem? - Zadał mi sarkastyczne pytanie.

Znowu mnie zdenerwował. Denerwował mnie też ten wyjazd. Szczególnie, że nie wiedziałam co się dzieje ani gdzie jedziemy.

Godzinę później ja, Ash i Rag wsiedliśmy do samochodu czekającego pod domem. Na miejscu kierowcy był jakiś mężczyzna jako szofer. Obok niego, na miejscu pasażera usiadł Weaver. Ja z Raggiem wsiedliśmy do tyłu. Jechaliśmy jakieś 2 godziny w kompletnej ciszy. Zauważyłam, że od bramy jechały z nami dwa inne samochody. Jeden przed nami, a drugi za. To było chyba coś w rodzaju posiłków albo ochrony. Jakby eskortowali prezydenta. Gdy dojechaliśmy, zatrzymaliśmy się pod wielką, starą hutą. Zobaczyłam mnóstwo innych aut. Była ich naprawdę ogromna ilość. Gdy Asher otworzył drzwi natychmiast został zakryty z obu stron przez czterech ochroniarzy. Wyszedł z pojazdu więc i my to zrobiliśmy. Skierowaliśmy się całą grupą w stronę huty i weszliśmy do budynku. Byłam zestresowana. Nikt się nawet nie odzywał. Nie wiedziałam co się dzieje ani co ja tam właściwie robię. W środku zobaczyłam ogrom dość młodych i trochę mniej młodych mężczyzn. Przedział wiekowy był tam między 25, a 50. Było ich wszystkich bardzo wielu. Rozmawiali między sobą. Razem z Ashem i ochroniarzami przeszliśmy bokiem i stanęliśmy przed nimi wszystkimi. Zastanawiałam się czy to możliwe, że byli oni podwładnymi zielonookiego. Na widok prawdopodobnie ich szefa, zamilkli i wszystkie głowy zwróciły się w jego stronę. Weaver podszedł do przodu i stanął na sporej, drewnianej skrzynce.

- Ci wszyscy ludzie tu to cały jego gang? - Zapytałam cicho Raga. - Jest ich mnóstwo.

Ten uśmiechnął się.

- To tylko przywódcy poszczególnych grup. Ci ważniejsi. Gdyby Ash miał zebrać wszystkich dla niego pracujących, 10 takich hut to byłoby za mało. Choć może nawet i 20.

Byłam w szoku. Wiedziałam, że Asher jest kimś ważnym w półświatku i ma sporą władzę, ale nigdy nie sądziłam, że aż tak. Trafiłam na drugiego Pablo Escobara.

- Zebrałem was wszystkich, bo mam dla was nowe ogłoszenie. - Zaczął mówić głośno przywódca przestępców. Wszyscy uważnie go słuchali, nie śmiąc nawet mu przerwać. - Każdy z was ma się bezwzględnie do tego dostosować.

DevilishOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz