4. Przesłuchanie

18.3K 466 9
                                    

- Siadaj. - Rozkazał wskazując na łóżko. Tak też zrobiłam. - Zacznijmy od początku. Jak się nazywasz?

- Kultura wymaga, by najpierw samemu się przedstawić.

- Aż dziwne, że jeszcze o mnie nie słyszałaś. Zapamiętasz te dwa wyrazy do końca życia. Nazywam się Asher Weaver. - Przedstawił się. A więc miał na imię Asher. - A teraz zapytam OSTATNI raz. - Coś mi podpowiadało, że nie żartuje.

- Angel. - Warknęłam.

- Angel...? - Ciągnął.

- Reed. Drugie imię też ci podać? - Zapytałam sarkastycznie.

- Na drugie masz Samantha. Angel
Samantha Reed. Ale wszyscy mówią na ciebie Angie.

- Skoro wiesz jak się nazywam to po co pytasz?

- Żeby sprawdzić czy skłamiesz. - Wyjaśnił. - Kim jesteś i jak to się stało, że moi ludzie przywieźli cię razem z Thomasem? Znacie się?

- Nie znam żadnego Thomasa.

- Był z tobą gdy moi ludzie mieli go zgarnąć.

Wtedy zrozumiałam że chodzi mu o faceta który proponował mi napicie się z nim i razem ze mną został porwany.

- Nie znam go. Nie wiedziałam nawet, że ma na imię Thomas.

- Odpowiadaj na pytania.

- Nie znam go!

- Nie kłam dobrze ci radzę.

- Bo co? Będziesz mnie torturował?

- Zawsze znajdę sposób by dostać to czego chcę. Ale nie słynę z torturowania kobiet, a tym bardziej dziewczyn.

- To z czego słyniesz?

- Z władzy.

- To niech ta władza pozwoli ci zrozumieć że nie mam nic wspólnego z Thomasem, tobą ani żadnymi twoimi sprawami więc po prostu mnie wypuść. - Prosiłam.

Westchnęłam.

- Posłuchaj. Szłam ulicą wieczorem. Wtedy mnie zawołał. Był wstawiony i zapytał czy się z nim napiję. Odmówiłam i chciałam go wyminąć. Zanim jednak zdążyłam to zrobić twoi ludzie wrzucili nas do furgonetki. - Opowiedziałam jak było. - To tyle.

Przez chwilę się nie odzywał i wyglądał jakby myślał nad tym co powiedziałam. Po chwili podszedł do mnie niebezpiecznie blisko i spojrzał na mnie z góry. Nie patrzyłam mu w oczy, ale wiedziałam, że on wpatruje się w moje.

- Myślę, że kłamiesz. - Powiedział twardo i pewnie. - Thomas wyznał nam coś zupełnie innego. Powiedział, że masz coś na czym mi zależy. Oraz, że tylko wy wiecie gdzie to jest. Twierdził, że cię zna. Niestety wystąpił mały wypadek i nie zdążył zdradzić nic więcej. Jednak było to wystarczające.

- Mówię prawdę kurwa! Widziałam go raz w życiu! - Krzyczałam próbując udowodnić swoją szczerość. - Nie mam pojęcia o czym on mówił! Pewnie chciał się uratować.

- Obchodzi mnie tylko ta rzecz. Jeśli powiesz mi gdzie ona jest lub mi ją oddasz, uwolnię cię.

- Przecież mówię ci, że nie wiem gdzie to jest! Ani nawet co to jest! O niczym nie wiem!

- Jeśli to prawda to w takim razie masz duży problem.

- Jeśli? Ja nie mam z tym nic wspólnego. Wypuść mnie stąd, a zapomnimy o twojej "pomyłce".

- Mojej pomyłce? - Uśmiechnął się. - Ja się nie mylę.

- Jak ty to robisz, że ci ludzie z tobą wytrzymują? - Zmieniłam temat. Miałam na myśli jego goryli i podwładnych. - Pewnie musisz im dodatkowo płacić, żeby chcieli z tobą rozmawiać.

Na jego twarzy ujrzałam złość. Znieważyłam go. Okazałam brak szacunku, do którego domyślałam się, że nie przywykł. Wyprowadziłam go z równowagi. Widziałam jak zaciska szczękę i się uśmiecha. Tak mocno zaciskał zęby, że dziwiłam się, że żaden mu nie pękł.
Nie podniósł jednak na mnie ręki. Wstał i wyjął z kieszeni paczkę papierosów. Tych samych co moje. Z drugiej kieszeni wyjął zapalniczkę i odpalił papierosa. Stał i palił kiepując na ziemię. Nie pokusił się nawet o otworzenie okna czy popielniczkę.
Rozejrzałam się bardziej po pokoju, w którym się znajdowaliśmy. Niby nic specjalnego. Łóżko, fotel, jedno okno, ale z kratami oraz dwie pary drzwi. Jedne to te, którymi weszliśmy i na ścianie obok drugie takie same. Byłam ciekawa co się za nimi znajduje. Gangster już więcej się nie odezwał. Chyba próbował ochłonąć po moim niewyparzonym języku. Gdy skończył palić po prostu usiadł w fotelu i robił coś na telefonie aż zaczęło być naprawdę późno. Ja też się nie odzywałam. Usiadłam w samym kącie za łóżkiem tak by mnie nie widział i po prostu siedziałam. Zaczynałam być naprawdę śpiąca. Ale wiedziałam też, że nie mogę zasnąć. Nie przy nim. Starałam się nie zamykać oczu i jak najdłużej walczyć ze znużeniem. Nie była to łatwa walka. Zmęczenie było z minuty na minutę coraz bardziej dobijające. W końcu uznałam, że to za przeproszeniem pierdolę i co się ma stać i tak się stanie. Położyłam się skulona na podłodze i nie wiem kiedy dokładnie, zasnęłam modląc się by rano się obudzić...

DevilishOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz