Upadłam na ziemie. Nie czując bólu rany postrzałowej, odetchnęłam w duchu. Nie postrzelono mnie. Nie zmienia to faktu, że się przestraszyłam.
Podniosłam się i obróciłam.
Wtedy go zobaczyłam.
Jakieś 10 metrów ode mnie stał chłopak. Mężczyzna w zasadzie. Trzymał w ręku skierowany ku górze pistolet. Był napewno starszy ode mnie, ale nadal bardzo młody. Miał na oko 20 parę lat. Strzelałabym, że jakieś 24. Był bardzo wysoki, dobrze zbudowany. Miał wysportowaną sylwetkę. Posiadał liczne tatuaże co można było stwierdzić po kilku wystających zza kołnierza oraz rękawów kurtki. Ubrany był w czarne adidasy, tego samego koloru jeansy, szarą koszulkę oraz czarną kurtkę. Jego włosy były kruczoczarne, pozostawione w nieładzie i dodatkowo rozwiane przez wiatr. Potem zwróciłam uwagę na jego twarz.
Nawet z daleka coś mówiło, że jest fizycznie... doskonały. Pierwszym co przykuło moją uwagę była ostra szczęka i wystające kości policzkowe, przez które tworzył się cień na jego policzkach. Pełne usta, równy nos. W jednej z brwi miał przerwę co świadczyło zapewne o bliźnie w tamtym miejscu. Z tej odległości nie mogłam dostrzec jakie ma oczy.
Zresztą nie było na to czasu.
Dopiero potem dostrzegłam, że stało z nim dwóch ochroniarzy. Chłopak chwilę mi się przyglądał, po czym zwrócił się do jednego z osiłków.
- Kto to jest? - Zapytał niskim, zachrypniętym głosem.
- Nie przedstawiła się. Chciała rozmawiać z tobą, szefie. - Wytłumaczył łysy mężczyzna.
Szefie? A więc to on?
- Jak się tu znalazła? - Zadał pytanie przywódca.
W odpowiedzi dostał milczenie. Wtedy odwrócił głowę w stronę łysego przestępcy.
- Nie pytam cię kurwa o wynik delty tylko o to co ona tu robi. - Słychać było, że traci powoli cierpliwość.
- Gdy zgarnialiśmy Thomasa to się napatoczyła. Była świadkiem. Nie mogliśmy jej zostawić. - Odpowiedział drugi z ochroniarzy.
- Idioci. - Odparł chłopak po chwili.
Lider tej grupy zaczął powoli iść w moim kierunku. Schował broń za pasek spodni. Stanął w odległości dwóch metrów ode mnie.
- Jestem Weaver. - Przedstawił się.
- Ty jesteś szefem? - Zapytałam prosto z mostu.
- Zapamiętaj, że nie jesteśmy na ty. - Ostrzegł. - Masz do mnie mówić Panie Weaver.
- Wolałabym wcale do ciebie nie mówić.
Nie wiem do końca skąd się brała we mnie odwaga by tak do niego mówić. Możliwe, że chciałam go przekonać, że się nie boję. I przy okazji samą siebie. Nie chciałam być ofiarą.
- Nadal nie dowiedziałem się jak się nazywasz. - Zauważył.
- Nie przestraszysz mnie Panie Zły. Nic mi nie zrobisz. - Nie wiem dlaczego to powiedziałam. Ani trochę w to nie wierzyłam.
Zdecydowałam znów spróbować uciec. To mogła być moja ostatnia szansa.
- Uwaga! - Krzyknęłam i pokazałam palcem na coś za ich plecami aby ich zmylić. Odwrócili się wszyscy poza przywódcą.
Korzystając z okazji, że nikt przy mnie nie stał ani mnie nie trzymał, zerwałam się do biegu.
Dobiegłam do drogi, ale niejaki Weaver pokrzyżował mój plan ucieczki. Dobiegł do mnie, stanął za mną i chwycił mocno za nadgarstki. Co oni kurwa w maratonach biegają? Zdałam sobie sprawę, że nie mam najmniejszych szans na ucieczkę w takich okolicznościach.
CZYTASZ
Devilish
Romance„Lepiej być władcą w piekle niż sługą w niebiosach." ~ John Milton, Raj utracony Angie Reed przypadkowo trafi do samego piekła i jeszcze niżej. Ale czy to możliwe, że to sam diabeł, który ściągnął na nią piekło, ją od tego piekła wybawi? Kto tak nap...