- Muszę już jechać. - Powiedział tak jakbym nie chciała by jechał. - Wrócę jutro wieczorem. Zostanie z tobą Rey. To mój zastępca. -
- Orewur. Orewar. Orewułar. Ołrewa? - Próbowałam wymówić. Dalej byłam jeszcze wstawiona i miałam swój humorek. Zdawałam się nagle kompletnie ignorować powagę sytuacji, w jakiej byłam.
Asher nijak tego nie skomentował i jak gdyby nigdy nic wyszedł z pokoju zamykając drzwi na klucz.
Położyłam się na łóżku czekając na nową niańkę. Paliłam papierosa. Gdy skończyłam zgasiłam go o podłogę i wyrzuciłam przez otwarte okno. Miało kraty więc nie było możliwości aby się przez nie uwolnić, ale chociaż dostarczało świeżego powietrza.
Równo z moim powrotem na łóżko, drzwi ponownie się otworzyły. Spojrzałam w ich stronę. Przed nimi stał wysoki, choć niższy od Ashera typ, ubrany na czarno, przeciętnie muskularny, z ciemnymi postawionymi włosami i blizną na czole. Był to facet w średnim wieku.
- Więc to ty jesteś moją tymczasową, nową niańką? - Zapytałam.
- Tak. - Odpowiedział. - Wstań. - Rozkazał.
Ja jednak miałam go w dupie. Dalej leżałam na łóżku i tylko pokazałam mu środkowy palec. Przez alkohol chyba kompletnie pomyliło mi się gdzie się znajdowałam. Resztki moich szarych komórek wyparowały. Wtedy się doigrałam. W końcu za moje zachowanie dostałam nauczkę. W tamtym momencie przestano się ze mną cackać.
Usłyszałam jak mężczyzna odpala papierosa. Po kilku minutach słyszałam, że idzie w moją stronę. Mało mnie to jednak interesowało. Tym bardziej PIJANĄ mnie, która najwyraźniej nagle uznała, że jakimś cudem jest nietykalna. Nawet na niego nie spojrzałam. Gdy był już przy mnie złapał mnie bardzo mocno za rękę co mnie zdziwiło. Aż zabolało. Podciągnął mi rękaw bluzy. Od razu się podniosłam i chciałam zapytać z oburzeniem co on robi, ale nim zdążyłam wydać z siebie jakikolwiek dźwięk Rey zgasił swojego peta na mojej ręce. Przycisnął go mocno do mojej skóry. Z początku zaczęłam się wyrywać. Poczułam jak rozżarzony popiół topi moją skórę na ręce. Byłam zszokowana i przestraszona, ale zacisnęłam zęby i zachowałam hardą minę. On nawet nie drgnął. Nie chciałam dać po sobie niczego poznać. Czułam obrzydliwy swąd palonej ludzkiej skóry. Żar wytapiał w mojej skórze znamię.
Potem jak już zgaszony pet przestał się żarzyć, wyrzucił go na ziemie i puścił mnie. Momentalnie zabrałam przypaloną rękę. Bolało jak cholera. W stopionej skórze dalej był popiół. Wyglądało to okropnie. I tak wydawało mi się, że alkohol zmniejszał odczuwany przeze mnie ból. Przeczuwałam, że o wiele bardziej zacznie boleć dopiero za jakiś czas. Sprawca jakby nigdy nic odpalił następnego papierosa i patrzył na mnie władczo.- Wydałem ci rozkaz. - Wytłumaczył powoli i spokojnie jakby tłumaczył coś dziecku. - Od tej pory jak nie będziesz robić tego co ci każe, przeklniesz do mnie, będziesz się buntować, nie odpowiesz na pytanie lub chociażby nie spodoba mi się twój wyraz twarzy, spotka cię kara.
- Pierdol się! - Krzyknęłam głośno rozemocjonowanym głosem. Zagryzłam wargę. Chciałam się uspokoić.
Nie musiałam długo czekać na jego reakcję.
W sekundę znalazł się przy mnie. Chwycił mnie brutalnie za włosy, podnosząc mnie za nie, a drugą ręką zamachnął się. Uderzył mnie z całej siły otwartą dłonią. Gdyby nie to, że trzymał mnie za włosy, od razu bym upadła od siły jego zamachu. Metalowy sygnet na jednym z jego palców, przy zetknięciu z moją skórą, rozciął mi dolną wargę. Gdy już mnie puścił opadłam bezwiednie na podłogę. Cała się trzęsłam. Dotknęłam wierzchem dłoni swoją wargę. Zobaczyłam na niej odciśniętą krew. Czułam jak jedna strużka powoli spływa mi na brodę. Chciałam coś zrobić, żeby przestało boleć, ale nie wiedziałam co. Zacisnęłam z całej siły powieki chcąc aby ten koszmar się już skończył. Gdy uświadomiłam sobie, że tak się nie stanie, otworzyłam ponownie, powoli oczy. Przestępca usiadł w fotelu i dalej na mnie patrzył. Długo zajęło mi zanim przestałam płakać. Chyba nie miałam już czym. Nawet nie wiem w którym momencie w ogóle zaczęłam. Żadne z nas w tym czasie się nie odezwało. Była już noc. Podejrzewałam, że chyba mam gorączkę. Czułam dalej jak cała moja rękę pulsuje, a warga puchnie. Było mi słabo, kręciło mi się w głowie i byłam rozpalona. Ból po czasie zmalał może o kilka procent, ale cały czas był intensywny. Noc dłużyła się w nieskończoność. Miałam wrażenie jakbym zatrzymała się w czasie. Nie spałam aż przyszedł poranek, choć byłam wykończona. Rany dalej kurewsko bolały. Rey wciąż siedział w fotelu. Dopiero wtedy w pełni zdałam sobie sprawę, że to nie są drobni przestępcy. Tylko bezwzględni gangsterzy, bandyci, kryminaliści dla których zabicie człowieka lub tortury to nic nadzwyczajnego. Robili to już napewno nie raz. Sprawiali niewyobrażalny ból, nie do wytrzymania drugiemu człowiekowi. Lub odbierali mu życie. Wyobraziłam sobie jak Rey zabija jakąś dziewczynę, a potem jakby nigdy nic idzie zjeść obiad. Ta wizja była tak przerażająca, ponieważ wcale by mnie nie zdziwiło gdyby okazała się prawdą. Dla typów takich jak on, gangsterka to praca jak każda inna. A skoro Asher to głowa tej organizacji, przed którym podobno nie jedni trzęsą portkami, to nie chce nawet myśleć jakie rzeczy robił. Przeszedł mnie niemiły dreszcz. Patrząc na to, traktował mnie zadziwiająco dobrze. Ani razu nie podniósł na mnie ręki. Nie chce utrzymywać się w przekonaniu, że tego nie zrobi, bo w końcu z jakiegoś powodu mnie tu trzyma. Może traktuje mnie nie najgorzej, bo to jakaś jego chora zabawa. To, że jest psychopatą wiem napewno. Musi być. Może w najmniej oczekiwanym momencie, zwyczajnie mnie zabije, bez ostrzeżenia. A może skoro jeszcze żyję, to czegoś ode mnie chce? Albo zwyczajnie się nudzi. Pewnie jest jeszcze gorszy i brutalniejszy od Reya. Jest jeszcze większym zagrożeniem, ponieważ jest niewiadomą. Nie mam pojęcia, czego mogłabym się spodziewać. Ani kiedy.- Jak się nazywasz? - Głos Reya wyrwał mnie z rozmyślań. - Angel. - Odpowiedział za mnie. Znowu zastanawiałam się po co mnie pyta skoro dobrze zna odpowiedź. - Wszyscy mówią, że jesteś w posiadaniu czegoś baaaaardzo ważnego. - Ciągnął dalej. - Oddaj to co nie należy do ciebie. - Ostatnie zdanie wypowiedział tak chłodno i groźnie, że przeszedł mnie dreszcz.
- Nic nie mam. - Odpowiedziałam pewna siebie, zgodnie z prawdą.
- Kłamstwo. - Stwierdził od razu. - I po co ci to? Nie lepiej już to mieć za sobą? Ale skoro dalej ci mało...
Wstał, a z kieszeni wyjął nóż. Teraz to już realnie pobladłam. Jeżeli chciał mnie nastraszyć to mu się udało. Perfekcyjnie. Powoli zaczął iść w moją stronę. Nie wiedziałam co robić. Zaczęłam się rozglądać na boki. Panicznie szukałam czegoś czym mogłabym się bronić. Był coraz bliżej, a ja coraz bardziej wystraszona przeszukiwałam wzrokiem pokój. Nagle mój wzrok natrafił na wypitą przeze mnie pustą butelkę po smakowej wódce, którą zostawiłam położoną na plecaku w rogu pokoju. Nagle mój mózg połączył kropki. W jednej chwili się zerwałam, podbiegłam do niej i chwyciłam pewnie w dłoń. Napastnik zaśmiał się ignorancko. Conajmniej jakbym trzymała w dłoni papierowy miecz, którym co najwyżej mógłby się zaciąć. Gdy był już blisko i próbował mnie złapać, z całej siły rozbiłam butelkę niestety nie na jego głowie jak planowałam, ale na ramieniu, ponieważ się uchylił. Kawałek szła wbił mu się w ramię. Spojrzał na nie po czym jednym ruchem je wyjął. Potem znów spojrzał na mnie, a mi zmroziło krew w żyłach. Moje serce się zatrzymało. Wewnętrznie już umarłam. Jego wzrok jasno mówił: Pożałujesz kurwa, że to zrobiłaś. A ja już wiedziałam, że tak będzie.
CZYTASZ
Devilish
Romance„Lepiej być władcą w piekle niż sługą w niebiosach." ~ John Milton, Raj utracony Angie Reed przypadkowo trafi do samego piekła i jeszcze niżej. Ale czy to możliwe, że to sam diabeł, który ściągnął na nią piekło, ją od tego piekła wybawi? Kto tak nap...