Rozdział 10

2.9K 96 28
                                    

- Dlaczego chodzisz na imprezy do takiego chuja?

- Nie przychodzę tu dla niego, tylko dla darmowego alkoholu. - Upił kolejny łyk krzywiąc się lekko.

- Masz tyle pieniędzy, a szkoda Ci na alkohol?

- Darmowy smakuje lepiej. - Uśmiechnął się do mnie puszczając przy tym oczko, a mnie szybciej zabiło serce.

Była druga w nocy kiedy siedzieliśmy sami na balkonowej podłodze. Za szklanymi drzwiami wciąż trwała impreza, a my z naszymi kubeczkami gapiliśmy się w bezchmurne niebo.

- Przepraszam za niego. - Odezwał się po chwili.

- Nie Twoja wina. - Odparłam i odłożyłam kubek na podłogę.

Było mi dość zimno mimo dużej ilości wypitego alkoholu ale nie chciałam stąd wychodzić. Tak naprawdę pragnęłam, by ta chwila trwała wiecznie. Siedziałam tu z Nicolą i rozmawialiśmy jak starzy znajomi, bez kłótni, wyzwisk czy łez. Czułam, że coś dla niego znaczę, ale oczywiście musiałam to spierdolić.

- K na Twoim łańcuszku to litera kogoś z rodziny?

Zalewski nie odpowiedział tylko upił sporą część drinka.

- Coś się kiedyś wydarzyło? Możesz mi...

- Kurwa, skończ. - Przerwał mi.

- Ja...

- Właśnie, Ty. - Spojrzał na mnie lekko przekrwionymi oczami. - Wyobraź sobie, że świat nie kręci się wokół Ciebie! Nie musisz wszystkiego wiedzieć! - Wykrzyczał mi w twarz.

Chciało mi się płakać, ale musiałam się trzymać. Nie mogłam znowu się przed nim rozkleić i nie mogłam wejść sobie ponownie na głowę.

- Po pierwsze, zamknij mordę bo zaraz ktoś tu przyjdzie, a po drugie, to Ty się zachowujesz jakbyś był pępkiem świata! - Sama podniosłam głos, który pod koniec się załamał.

- Jasne popłacz się. To wychodzi Ci najlepiej. - Zakpił.

- Pierdol się, Zalewski. - Wstałam biorąc swój kubek i podeszłam do drzwi.

Nie miałam zamiaru dłużej tu z nim siedzieć, skoro nie można z nim normalnie porozmawiać. Chwyciłam klamkę kiedy moją dłoń wyrwał chłopak i obrócił ku sobie. Dlaczego oni wszyscy muszą zachowywać się tak samo?

- Nie wychodź, pewnie Dawid już się na Ciebie czai.

Staliśmy tak blisko siebie, że poczułam jego mocne perfumy i zapach alkoholu zmieszane ze sobą. Bałam się oddychać, bo przy głębszym wdechu nasze klatki piersiowe spotkałyby się, a w tym stanie chyba bym zemdlała. Jego oczy znów zrobiły się większe i ciemniejsze niż zwykle, a dłoń wciąż trzymała moją rękę.

- Umiem o siebie zadbać. - Szepnęłam wpatrując się w chłopaka.

Jego policzki były zarumienione od wypitego alkoholu, pełne usta lekko otwarte i gapił się na mnie zamiast odpowiedzieć. W jednej chwili głośną muzykę słyszałam jak za mgłą, a czas się dla mnie zatrzymał. Nie chciałam tak na niego reagować. Wkurzał mnie jak nikt, pragnęłam się od niego wyprowadzić, a każda noc była koszmarem, oprócz tej.

- Pozwól sobie pomóc. - Szepnął po długiej ciszy.

- Wzajemnie. - Powiedziałam cicho, a moje oczy skakały z jego ust na oczy i odwrotnie.

W duszy błagałam, aby tego nie zauważył, choć nawet się z tym nie kryłam. Nagle jego ręka uwolniła mnie z uścisku, a szatyn chrząknął.

- Chodźmy po drinki skoro już chcesz wyjść. - Mruknął przechylając swój kubek aby wypić ostatnie krople trunku.

Dla Ciebie / Nicola ZalewskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz