Rozdział 14

2.3K 87 8
                                    

Październik 2022, Warszawa

- Naprawdę przeginasz. - Powiedział zdenerwowany.

- Ja przeginam? Ty nawet jeszcze nie wytrzeźwiałeś po poprzedniej imprezie. - Machnęłam ręką w jego kierunku.

- Nie Twój zasrany interes. - Burknął.

- Rodzice nie byliby z Ciebie dumni, Zalewski. - Skrzyżowałam ręce na piersi.

- Mówiłem Ci już, żebyś nie wspominała o moich rodzicach. - Spojrzał na mnie groźnie.

- Bo co?

Nicola podszedł do mnie niebezpiecznie blisko, przez co moje plecy spotkały się ze ścianą chcąc uniknąć konfrontacji z jego ciałem. Czułam szybki oddech chłopaka na mojej szyi, ale wciąż uparcie wpatrywałam się w jego brązowe tęczówki. Nasze twarze dzieliło parę centymetrów, które przypomniały mi o imprezie, na której zmuszona byłam pocałować tego idiotę i mimowolnie wstrzymałam oddech.

- Co, wspomnienia wróciły? - Uśmiechnął się krzywo puszczając przy tym oczko.

- Mieliśmy do tego nie wracać.

- Może mówię o czymś innym. - Wciąż się we mnie wpatrywał, ale jego twarz przybrała łagodniejszych rys.

- Pierdol się, Zalewski. - Odepchnęłam go jedną ręką.

- Nagle przestaniesz mi matkować?

- Jak dla mnie możesz się zachlać na tej imprezie. - Rzuciłam. - Nie obchodzisz mnie ani Ty ani Twój jebany wyjazd na mundial. Kim Ty jesteś, żebym musiała się martwić?

- Kimś, dzięki komu masz dach nad głową. - Zauważył.

- Napiszę to sobie na nagrobku jak już się przekręcę przez Ciebie.

- To dla mnie zaszczyt. - Uśmiechnął się w sposób, który uwielbiałam.

Przewróciłam oczami na jego słowa mając dość tej rozmowy i najchętniej wyszłabym z tego mieszkania i nigdy nie wróciła.

Do Nicoli nagle zadzwonił telefon, więc przystanęłam zaciekawiona, a ten od niechcenia odebrał połączenie.

- Halo? - Zaczął przykładając urządzenie do ucha.

- ... .

- Teraz?

- ... .

- No chyba żartujesz.

- ... .

- To konieczne?

- ... .

- Dobra. - Westchnął. - Będę za dwadzieścia minut. - Dopowiedział i rozłączył się.

- O co chodzi? - Spytałam z zaciekawieniem.

- Dzwonił trener, że Matty niestety nie da rady przyjechać na dzisiejszą konferencję i mam wbić za niego. - Powiedział zrezygnowany.

- Kogoś ominie melanż, jak mi przykro. - Powiedziałam ironicznie.

- Pakuj się, jedziesz ze mną. - Stwierdził ubierając buty.

- Co?

- Gówno. - Wyprostował się. - Ubieraj się. - Ponaglił mnie.

Westchnęłam głośno, ale zrobiłam co kazał okłamując samą siebie, że wcale nie chcę z nim jechać na żadną konferencję, o której nawet nie miałam pojęcia. Nic dziwnego, bo Nicola w ostatnim momencie mówił mi o treningach, spotkaniach czy imprezach nie wspominając już o mundialu, który zbliżał się wielkimi krokami.

Dla Ciebie / Nicola ZalewskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz