Rozdział 45

1.8K 78 62
                                    

- Czemu musisz się tak zachowywać? O co Ci znowu chodzi?

- O co mi chodzi? O co Tobie chodzi! - Wyrzucił ręce w powietrze.

- Chcę tylko wiedzieć, jaki masz problem.

- Wyjdź stąd to jeden z nich zniknie.

- Co?

- Gówno. - Burknął i trzasnął drzwiami znikając w łazience.

- Ja pierdolę, Nico. - Podeszłam do zamkniętych drzwi. - Porozmawiajmy.

- Spierdalaj.

- Mhm. - Zacisnęłam usta w cienką linię błagając samą siebie, żeby się nie rozpłakać.

Byłam na niego taka zła, ale jednocześnie próbowałam go zrozumieć. Wiedziałam, że był wkurzony z powodu przegranej i przyjazdu z powrotem do Polski, ale wciąż zachowywał się jakby chodziło o coś jeszcze i nie miałam pojęcia co jeszcze mogłoby być powodem takiego zachowania.

Postanowiłam nie stać jak kretynka pod drzwiami, za którymi schował się Nicola i wyszłam z mieszkania, żeby się przewietrzyć. Skoro Zalewski i tak kazał mi spierdalać, spełnię jego prośbę, w końcu jest do tego przyzwyczajony.

Przemierzałam powolnym krokiem ze słuchawkami w uszach kolejne uliczki warszawkiego osiedla, na którym mieszkaliśmy. Było dość zimno, więc nie było tłumów, co tylko mnie ucieszyło, bo odkąd jesteśmy z Nico parą, coraz więcej osób rozpoznaje mnie na mieście, czego nie jestem fanką.

Minął tydzień odkąd wróciliśmy do Warszawy i od siedmiu dni Zalewski zachowywał się jak naburmuszone dziecko, które działało mi na nerwy. O wszystko potrafił się przyczepić, nie rozmawiał ze mną normalnym tonem i co chwilę wybuchał złością. Byłam tym zmęczona i bałam się, że to się już nie zmieni. Na początku znajomości pewnie rzuciłabym w niego krzesłem i nawyzywała, ale teraz po prostu nie chciałam kłótni w związku, który myślałam, że jest na dobrych torach. Cieszyłam się, że jednak nie zaszłam tamtej nocy w ciążę bo przeżywałam teraz wystarczający rollercoaster emocji i bez spodziewanego dziecka.

Wracając do domu łudziłam się jeszcze, że przed wejściem do mieszkania Nicola zadzwoni i zapyta chociaż gdzie jestem, bo na dworze było już całkiem ciemno, a wcześniej martwił się o mnie nawet w dzień, ale nic takiego się nie wydarzyło. Widocznie miał lepsze zajęcia, których zaraz miałam stać się świadkiem.

- Gdzie byłaś? - Nicola wyłonił się z pokoju spoglądając na mnie ponurym wzrokiem.

- Obchodzi Cię to w ogóle?

- W sumie to średnio. - Wzruszył ramionami i zniknął z moich oczu.

Podążyłam za nim do salonu, w którym ujrzałam siedzących na kanapie Zalewskiego i Bielika, na którego widok przewróciłam oczami.

- Co robicie? - Udawałam zainteresowaną podchodząc do chłopaków.

- Nic szczególnego. - Krystian wydawał się nieco spięty, jakby bał się mojej obecności.

Nie rozumiałam o co mu chodzi, dopóki nie ujrzałam białego proszku na stoliku.

- Jaja sobie robicie? - Spojrzałam na męźczyzn nie dowierzając.

- O co Ci chodzi, kobieto. - Burknął Nicola unikając mojego wzroku.

- O co mi chodzi? Kurwa mać, Nicola! - Podniosłam głos. - Co to, kurwa, jest?! - Machnęłam ręką w kierunku narkotyków.

- Nic, czego już wcześniej byś nie widziała. - Wzruszył ramionami.

- Ty to tu przyniosłeś? - Skierowałam oczy na Bielika, który wciąż milczał.

- Miałem tylko załatwić, na prośbę Nico. Ja...

- Po co tyle gadasz. - Syknął do niego Zalewski.

- Wy jesteście pojebani. - Pokręciłam głową. - To ma stąd zniknąć, natychmiast.

- Chyba żartujesz, że będziesz mi rozkazywać w moim mieszkaniu. - Nicola w końcu spojrzał mi w oczy, po których wywnioskowałam, że zdążył już się poczęstować białym gównem.

- Nie pozwolę Ci ćpać. - Pokręciłam głową nie wierząc, że muszę mówić takie rzeczy w kierunku własnego chłopaka. - Miałeś rzucić to gówno dawno temu. - Przypomniałam mu.

- Plany się pozmieniały. - Mruknął.

Zalewski podniósł mi ciśnienie na tyle, że nie zastanawiając się długo machnęłam dłonią zrzucając cały proszek na ziemię. Bielik tylko otworzył usta ze zdziwienia, a Nicola po paru sekundach wstał i pewnym krokiem podszedł do mnie. Chcąc się od niego odsunąć zderzyłam się w końcu plecami ze ścianą, a mnie i Zalewskiego dzieliły centrymetry. Kątem oka widziałam, że jego pięści były zaciśnięte do czerwoności, a oczy, które przecież tak kochałam, teraz pociemniały i nie widziałam w nich nic dobrego, a już na pewno nie miłości do mnie.

- Nico... - Usłyszałam niepewnego Bielika, który chyba nie wiedział jak się zachować i czego spodziewać się po przyjacielu.

- I co, uderzysz mnie? - Wpatrywałam się w Nicolę nie chcąc pokazywać strachu. - Pobijesz mnie, bo przeszkodziłam Ci w ćpaniu? Proszę bardzo. - Wyprostowałam się nieco przez co jeszcze bardziej zbliżyłam się do chłopaka.

W głębi duszy wiedziałam, że nic mi nie zrobi, ale bywały dni na początku naszej znajomości, gdzie przecież potrafił użyć trochę więcej siły niż powinien. Byłam teraz jak te dziewczyny z opowiadań, które wierzyły, że ich patologiczny chłopak nigdy nie podniósłby na nie ręki, po czym uciekały od nich całe w siniakach.

Nicola cały czas milczał, a ja próbowałam spokojnie poczekać na jakiś ruch z jego strony. Czułam, jak odpływały ze mnie wszystkie emocje i stawałam się coraz bardziej obojętna na to, co zaraz zrobi. Przynajmniej tak chciałam wierzyć.

- Nico, daj spokój. Usiądź. - Odezwał się Krystian, który chyba oprzytomniał i zdawał sobie sprawę, co tu się w ogóle dzieje. - Kurwa, Nicola! - Bielik wstał z kanapy łapiąc Zalewskiego za ramię i szarpiąc, przez co chłopak zmuszony był odwrócić się do niego. - Pojebało Cię?!

- Mnie pojebało?! - Przeczesał nerwowo włosy. - To nie ja wypierdalam towar na podłogę!

- Stary, mówisz o swojej dziewczynie. - Krystian zmarszczył brwi, a ja po raz pierwszy cieszyłam się, że chłopak jest tu z nami.

- Wyjebane w to mam. - Machnął ręką.

Krystian spojrzał na mnie, a ja poczułam jak szklą mi się oczy. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić i co myśleć w tej chwili o chłopaku, którego tak kochałam. Kiedy Nicola ponownie odwrócił się w moją stronę, a po moim policzku spłynęła pierwsza, pojedyncza łza, jego wyraz twarzy nagle złagodniał, ale mój strach wcale nie zniknął wraz z jego złością.

- Lena... - Nicola wyciągnął do mnie rękę, a ja w tej samej sekundzie odsunęłam się, żeby tylko mnie nie dosięgnął, przez co znowu zderzyłam się ze ścianą.

Gula w gardle nie pozwoliła mi wypowiedzieć żadnego słowa chociaż miałam ochotę wykrzyczeć mu w twarz wszystko, co czuję.

- Lena, ja...

- Nie dotykaj mnie. - Szepnęłam kręcąc głową.

- Kochanie... - Znów wyciągnął do mnie dłoń, a Bielik instynktownie zbliżył się do Zalewskiego będąc w gotowości.

- Spierdalaj, Nicola. - Mokrymi od łez oczami odważyłam się spojrzeć na chłopaka. - Jak dla mnie możesz przećpać. - Rzuciłam nie myśląc za wiele nad tym co mówię.

Szatyn delikatnie otworzył usta na moje słowa, a ja byłam coraz bardziej wkurzona również na siebie, że znów pokazałam słabość płacząc przed wszystkimi.

- Nic tu po mnie. - Uśmiechnęłam się sztucznie i ruszyłam do wyjścia mając przy sobie jedynie telefon.

- Gdzie pójdziesz? - Krzyknął do mnie.

- Chuj Cię to obchodzi, Zalewski. - Rzuciłam patrząc na chłopaka ostatni raz. - Załatw sobie towar i dupy na noc, bo to jedyne czego nie potrafisz spierdolić. Tata pewnie byłby dumny z takiego syna. - Dopowiedziałam wiedząc, że wzmianka o ojcu zaboli go najbardziej, po czym trzasnęłam za sobą drzwiami znikając z mieszkania.

Dla Ciebie / Nicola ZalewskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz