Nasz pobyt w Katarze dobiegał końca, a mecze, które Reprezentacja Polski zdążyła rozegrać były pomiędzy dostatecznymi a dobrymi, ale niestety nie mogliśmy stwierdzić, że były bardzo dobre. Każdy z piłkarzy starał się jak mógł, choć pierwszy rozegrany mecz po wyjściu z grupy okazał się porażką, co oczywiście mocno przeżyli, zwłaszcza Nicola, który chciał pokazać jak najwięcej przy debiucie. Wspierałam go przed i wspierałam po. Chciałam, żeby wiedział, że może na mnie liczyć cokolwiek by się nie działo. Chciałam, żeby wiedział, że zależy mi na nim i jego szczęściu. Dodatkowo w ostatni dzień pobytu tutaj miałam dla Nicoli jedną, dobrą wiadomość, która zrzuciła mi kamień z serca.
- Nico! Nico! Nico! - Podskoczyłam uśmiechnięta do chłopaka, który pakował ubrania do walizki.
- Co się stało? - Oderwał się od wykonywanej czynności i spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Zobacz. - Wyciągnęłam jedną rękę w kierunku Nicoli, w której trzymałam malutki przedmiot.
- Co to?
- Test. - Odpowiedziałam szybko. - Nie jestem w ciąży. - Podskoczyłam parę razy w miejscu, a z mojej twarzy nie schodził uśmiech.
- Nie za szybko na takie testy? - Zastanowił się.
- Minął tydzień. - Wzruszyłam ramionami. - Jak wrócimy do Polski to go powtórzę. - Powiedziałam nieco zawiedziona jego postawą.
- Dobrze. - Pocałował mnie w czoło i wrócił do pakowania swojego dorobku.
Byłam pewna, że chłopak bardziej ucieszy się z wiadomości, że nie czeka go jeszcze zmienianie pieluch, a okazał dziwny brak zainteresowania. Fakt, że nie był ani ucieszony ani rozczarowany powodował u mnie natłok myśli, który pewnie podczas lotu doprowadzi mnie do szaleństwa.
- Gotowa? - Podstawił pod drzwi pokoju hotelowego nasze spakowane już walizki.
- Tak. - Mruknęłam ostatni raz rozglądając się po pomieszczeniu czy niczego nie zapomnieliśmy.
- To chodź. Reszta czeka na dole. - Nicola otworzył drzwi i pozwolił, żebym wyszła pierwsza.
Kiedy zjechaliśmy windą na parter przy recepcji stali pozostali członkowie drużyny wraz z trenerem.
- Nie ma Mariny i Ani. - Szepnęłam do Nico gdy podchodziliśmy do grupki.
- Miały lot dwa dni temu. - Poinformował mnie. - Jakieś sprawy rodzinne czy coś. - Wzruszył ramionami.
- Dobra, są wszyscy? - Trener klasnął w dłonie rozglądając się.
- Tak jest. - Krzyknął Wojtek, który chyba jako jedyny miał dobry humor. Albo tak dobrze udawał.
- To lecimy do autokaru. - Nakazał trener, który poprowadził nas do wyjścia.
Kiedy nasze walizki znalazły się w luku bagażowym usadowiliśmy się wygodnie na swoich miejscach i w niezbyt wesołych humorach ruszyliśmy w stronę lotniska skąd czekał nas już lot do stolicy Polski. Raz po raz ktoś próbował zagadywać resztę drużyny ale ostatecznie nic z tego nie wychodziło i każdy pogrążył się w swoich myślach lub muzyce lecącej na słuchawkach. Złączyłam moją dłoń z dłonią Nico, które następnie ułożyłam na udzie chłopaka i tak jechaliśmy przez następne pół godziny.
Po dojechaniu na miejsce odetchnęłam głęboko czując, że zaraz wrócimy do codzienności, choć wcale jeszcze nie musieliśmy gdyby tylko wynik był inny.
- Chcesz coś zjeść? - Z myśli wyrwał mnie Nicola, który wpatrywał się we mnie czekając na odpowiedź.
- Chętnie. - Uśmiechnęłam się przyjaźnie.
- Pizza?
- Pizza. - Przytaknęłam.
Skierowaliśmy się do jednej z paru restauracji, które znajdowały się wewnątrz lotniska i korzystając z czasu przed odlotem zamówiliśmy jedzenie.
- Wiesz, że jestem z Ciebie dumna? - Przerwałam ciszę panującą wśród naszej dwójki.
- Hm? - Nicola spojrzał na mnie trzymając w ustach kawałek placka. - Gówno pokazałem. - Mruknął po chwili kiedy przełknął jedzenie.
- Nieprawda. - Pokręciłam głową. - Wszyscy widzieli jak się starałeś i nie chcę, żebyś się teraz za wszystko obwiniał. - Dopowiedziałam łagodnie.
- Skąd pomysł, że się obwiniam.
- Bo Cię znam. I widzę jaką masz minę. - Podniosłam jedną brew.
- Jedz. - Burknął.
- Nico...
- Nic mi nie jest. - Powiedział nieco głośniej widocznie zirytowany naszą rozmową.
Zajęłam się jedzeniem nie odzywając się już do chłopaka nie chcąc doprowadzać do niepotrzebnych kłótni. Po półtorej godzinie nadszedł czas naszego odlotu, więc wszyscy skierowaliśmy się do odpowiednich bramek, żeby później usadowić się w samolocie.
- No to lecimy... - Mruknęłam do siebie spoglądając na krajobraz za malutkim oknem, a miasto, w którym przyszło nam spędzić ostatnie tygodnie oddalało się coraz bardziej, żeby po chwili całkiem zniknąć z mojego pola widzenia.
CZYTASZ
Dla Ciebie / Nicola Zalewski
FanficZmieniony przez śmierć ojca Nicola postanawia zadebiutować w Reprezentacji Polski, co było marzeniem pana Krzysztofa. Zbuntowany młody dorosły w przerwach od treningów wiedzie imprezowe życie nie przejmując się konsekwencjami swoich czynów ani słów...