Rozdział 46

1.7K 73 48
                                    

- Odpierdol się. - Rzuciłam kiedy w końcu odebrałam połączenie od Zalewskiego.

Nie minęła nawet godzina odkąd wyszłam, a Nicola wykonał do mnie ze sto telefonów. Nie miałam zamiaru odbierać, ale pomyślałam, że gdy powiem mu jasno, że nie mam najmniejszej ochoty z nim rozmawiać, da mi spokój. Bolało mnie serce gdy wypowiadałam te słowa, ale nie mogłam się ugiąć i wrócić do niego udając, że nic takiego się nie stało. Wybrał narkotyki, więc niech się tego trzyma, a ja nie będę mu w tym przeszkadzać.

Siedziałam na warszawskich schodkach kiedy mój telefon znów zawibrował, a na ekranie pojawiło się imię chłopaka. Przewróciłam oczami odrzucając połączenie i schowałam komórkę do kieszeni kurtki wracając zmęczonym wzrokiem na spokojną rzekę przede mną. Robiło się coraz zimniej, wiatr rozwiewał mi włosy i sprawiał, że łzy wysychały szybciej niż chyba bym tego chciała, ale nie miałam dokąd pójść. Byłam tak rozbita, że mogłam nawet zamarznąć na tych pieprzonych schodkach, a moje problemy w końcu by się skończyły.

- Pieprzony idiota. - Otarłam wierzchnią stroną dłoni łzę z zimnego policzka.

- Zalewski znowu coś odjebał? - Usłyszałam obok siebie męski głos, przez który przeszedł mnie dreszcz.

- Śledzisz mnie? Idź stąd bo wezwę policję. - Rzuciłam doskonale wiedząc z kim mam do czynienia.

- Chcę tylko pogadać. - Zaśmiał się i usiadł przy mnie, na co momentalnie się odsunęlam.

- No nie mów, że się mnie boisz. - Znów się roześmiał.

- Rozjebany jesteś? - Odważyłam się spojrzeć na chłopaka. - Dobierałeś się do mnie po prochach, a później znów próbowałeś gdy spałam. - Syknęłam czując gulę w gardle.

- Nie przypominam sobie. - Puścił mi oczko.

- Wszyscy jesteście pojebani. - Pokręciłam głową i próbowałam wstać, ale poczułam zaciskającą się rękę Dawida na moim nadgarstku.

- Poczekaj, pogadajmy.

- Nie mam zamiaru. - Rzuciłam szybko próbując się wyrwać, a mój telefon znowu zawibrował.

- Nie odbierzesz?

- Nie Twój zasrany interes. - Odpyskowałam wstając.

- Wiesz. - Dawid wstał czym niebezpiecznie zbliżył się do mnie. - Zalewski już tak ma, że nie usiedzi długo na jednym miejscu. Młody musi się wyszaleć, a Ty mu to uniemożliwiasz.

- Pierdol się. Nikt Cię nie pytał. - Zmarszczyłam brwi krzyżując ręce na piersiach.

- Mogę Cię ugościć, skoro Nicola pewnie już obraca inną dupę. - Uśmiechnął się łobuzersko, a mnie ponownie przeszedł dreszcz.

- Chyba żartujesz. - Prychnęłam. - Prędzej pójdę spać pod most niż z Tobą gdziekolwiek. - Dopowiedziałam robiąc krok w tył.

Nie chciałam dać po sobie poznać, że zabolało mnie co mówi o Nicoli, bo również chciałam w to wierzyć, że jego życie już mnie nie obchodzi. Nie chciałam wracać do Nico, ale bałam się Dawida i tymbardziej nie mogłam pozwolić, żeby zabrał mnie do siebie, a czułam, że może zrobić to siłą, jeśli zaraz nie ucieknę. Musiałam schować dumę i złość na parę chwil i wyciągnęłam komórkę, żeby oddzwonić do Zalewskiego.

- Chyba nie pójdziesz teraz do tego ćpuna? - Przekręcił głową patrząc na moje ruchy.

- Chyba nie myślisz, że faktycznie pójdę do Ciebie? - Odpowiedziałam pytaniem na pytanie i drżącymi rękoma próbowałam odblokować telefon.

Dla Ciebie / Nicola ZalewskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz