Rozdział 38

1.9K 74 7
                                    

- Już po meczu? - Nicola zerknął zawstydzony na chłopaków stojących przy drzwiach.

- Tak jakby. - Zaśmiał się Szczęsny spoglądając na zmianę na mnie i Zalewskiego. - Wygraliśmy. - Poinformował dumnie krzyżując ręce na piersiach.

- Wygraliście. - Poprawił go Nico, a na jego twarzy malowała się złość pomieszana ze smutkiem.

- Byłeś na boisku prawie cały mecz, jesteś częścią drużyny, więc Ty też wygrałeś. - Odezwał się Robert, który również przyszedł sprawdzić jak czuje się jego młodszy kolega.

- Wynieśli mnie na noszach podczas pierwszego meczu! I to na mundialu! - Zalewski nie krył frustracji. - Co za wstyd. - Pokręcił głową kładąc ją na białą, wielką poduszkę.

- Przestań się użalać nad sobą. - Rzucił Bielik, na widok którego tylko przewróciłam oczami. - Wykażesz się w następnym spotkaniu.

- Nie jestem powien, czy to dobry pomysł. - Zastanowił się kapitan drużyny. - Nico chyba powinien odpocząć przed kolejnym tak dużym wysiłkiem.

- Lekarz nic takiego nie powiedział. - Szybko odpowiedział mu Zalewski.

- Ale lekarz jeszcze nawet nic nie powiedział na ten temat. - Szepnęłam do szatyna, który spojrzał na mnie ciemnymi oczami i syknął, żebym była cicho.

- Przedyskutujemy to z trenerem. - Lewy zakończył spór.

- Jest tutaj? - Nicola znów podniósł się na łóżku.

- Tak, ale nie wpuścili naraz tylu ludzi do Ciebie.

- I postanowiliście wpuścić tutaj Bielika zamiast trenera? - Na twarzy Zalewskiego malował się malutki uśmieszek kiedy zerkał na Krystiana.

- Pierdol się. - Chłopak pokazał Nico środkowy palec, na co ten tylko szerzej się uśmiechnął.

- Przynajmniej mam z kim.

- Nicola. - Syknęłam patrząc gniewnie na chłopaka.

- Chodzi Ci o ten tłum fanek, które czekają na Ciebie przed szpitalem? - Krystian lekko przekręcił głowę, a uśmiech nie schodził mu z twarzy.

- Boli Cię, że wolą mnie? - Zaśmiał się szatyn, na co uderzyłam go z pięści w ramię.

- Dobra, chłopaki. Idziemy po trenera, niech porozmawia co dalej z Nico. - Odezwał się Robert, który gestem ręki zaprosił Krystiana i Wojtka do wyjścia.

- Widzimy się na treningu, młody. - Z przyjaznym uśmiechem Wojtek pomachał Nicoli na pożegnanie i wyszedł z sali zostawiając nas samych.

- Chyba się zabiję, jeśli trener nie pozwoli mi wrócić na kolejny mecz. - Westchnął, a jego głowa opadła na poduszkę.

- Nie mów tak. - Pokręciłam lekko głową. - Wszystko będzie dobrze. - Przeczesałam palcami ciemne włosy chłopaka.

- Mhm. - Mruknął, a pan Czesław zapukał dwa razy w zamknięte drzwi, po czym nie pytając o pozwolenie, wszedł do środka.

- Jak się czujemy? - Zapytał z szerokim uśmiechem na twarzy.

- W miarę. - Westchnął w odpowiedzi Zalewski, który był już zmęczony całą tą zaistniałą sytuacją.

- Lekarz mówił, że to nic poważnego. - Poinformował go trener siadając na wolnym krześle po przeciwnej stronie łóżka niż ja.

- Naprawdę? - Oczy chłopaka rozszerzyły się.

- Tak. - Zaśmiał się na reakcję piłkarza. - Ale nie możesz się narazie przemęczać. - Dopowiedział.

- Czy to znaczy, że...?

- Tak, Nico. Będziesz musiał odpuścić najbliższy mecz.

- Ale trenerze...

- To dla Twojego bezpieczeństwa. - Zmarszczył brwi.

- Ja pierdolę...

- Nicola. - Skarcił go trener. - Wyrażaj się.

- Przepraszam, ale to po prostu nie fair. - Westchnął.

- Fakt, tamten piłkarz nie powinien się tak zachować, ale takie sytuacje się zdarzają. - Mruknął. - Najważniejsze, że wszystko z Tobą dobrze. - Uśmiechnął się.

- Ta. - Burknął Nicola. - Chyba jednak niezbyt często wynoszą kogoś z murawy na noszach. - Odpyskował i skrzyżował ręce na piersiach.

- Domyślam się, jak się teraz czujesz. - Trener łagodnym głosem zwrócił się do piłkarza. - Nie Ty pierwszy, nie ostatni. - Pogłaskał podopiecznego po włosach i znów się uśmiechnął.

- Mogę wrócić na kolejny mecz? - Znów zaczął temat wpatrując się w trenera błagalnym wzrokiem.

- Nico, mówiłem już. - Pokręcił głową. - Odpuść. - Dopowiedział stanowczo po chwili wstając z krzesła. - Odpoczywaj, widzimy się jutro. - Pożegnał się puszczając przy tym oczko zerkając również na mnie i wyszedł z sali, gdzie znów zostaliśmy sami.

- Nie martw się, to tylko jeden mecz. - Odezwałam się kiedy drzwi zamknęły się za trenerem.

- Jeden mecz?! - Zbulwersował się wlepiając wzrok we mnie. - To jest mundial!

- Nie krzycz. - Zmarszczyłam brwi. - Niektórzy całe mistrzostwa siedzą na ławce i cieszą się, że w ogóle mogą tu być i widzieć to wszystko na żywo.

- No nie wiem czy cieszą się z grzania ławy. - Jego rysy twarzy złagodniały i nawet dostrzegłam malujący się u chłopaka malutki uśmiech.

- Wiesz o co mi chodzi. - Zrezygnowana oparłam plecy o krzesło.

Wiedziałam, że dla Nico to ciężkie odpuścić mecz na mistrzostwach i to przez błąd innego piłkarza, ale musiał zrozumieć że jedno spotkanie to nie koniec świata. Odpocznie parę dni i wróci silniejszy niż jakby miał się narażać zaraz po wyjściu ze szpitala.

Coś mi mówiło, że to będzie długie parę dni. I wcale nie cieszyłam się z tego faktu.

Dla Ciebie / Nicola ZalewskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz