Rozdział 24

2.6K 84 13
                                    

- Wiesz, że to wszystko i tak nie usprawiedliwia Twojego zachowania wobec mnie?

Siedziałam ze łzami w oczach i nie dowierzałam w to, co przed chwilą opowiedział mi Nicola. Słuchałam, jak mówił o swoim dzieciństwie, rodzicach, życiu we Włoszech. Widziałam, jak ciężko było mu powiedzieć na głos o sytuacji z jego tatą, o jego stracie, o bólu, który towarzyszył mu od tylu lat. Opowiedział mi o jego relacjach z dziewczynami po śmierci ojca, o obecności alkoholu i narkotykach w jego życiu, o tym jak nie obchodziło go czy umrze na tej czy kolejnej imprezie przez pomieszanie dragów z wódką. Z przejęciem i łzami w oczach mówił mi o swoich myślach, czarnych scenariuszach, gdzie zamieniał się miejscami z tatą, gdzie pragnął umrzeć, aby tylko jego ojciec mógł żyć. Siedziałam i słuchałam jak żalił się, że nie chciał tu być, nie chciał takiego życia bez taty i choć nie mógłby zostawić mamy i siostry tuż po tragedii ani nigdy, czuł, że swoim zachowaniem robi im równie dużą krzywdę. Postanowił więc wyjechać z rodzinnego Tivoli, gdzie mieszkał od zawsze, aby zacząć od nowa, żeby spróbować swoich sił w Reprezentacji Polski.

Postanowił wyjechać dla siebie, dla mamy, siostry, ale przede wszystkim dla niego, żeby w końcu mógł być dumny z syna. Nicola wierzył, że tata patrzy na niego z góry i widzi, że się stara, choć średnio mu to wychodziło, ale intencje miał dobre. Przynajmniej tak mi opowiadał, w co naprawdę ciężko było mi teraz uwierzyć.

Wszystko, co złe, usprawiedliwiał żałobą po śmierci ojca, a wszystko co dobre traktował jak starania dla taty. Nie było nic pomiędzy.

Nie było, dopóki nie pojawiłam się w jego życiu ja.

Przez ostatni rok musiał poradzić sobie ze stratą, a sobie obiecał, że zmieni się na lepsze na taty. Przez ostatnie parę miesięcy dalej musiał radzić sobie ze stratą, starać się być lepszym człowiekiem dla ojca, ale Nicola postanowił zmienić się również dla mnie. Kręciłam głową na jego słowa, bo przecież doskonale słyszałam co mówił kolegom, pamiętałam jak mnie traktował i zdawałam sobie sprawę, co wciąż robi na imprezach.

Bolało mnie serce, gardło miałam ściśnięte, a w kącikach oczu słone łzy próbowały się wydostać, aby powoli spłynąć po bladych policzkach.

Współczułam mu straty. Miał świetne relacje z tatą, których zawsze zazdrościłam dzieciom z dobrych domów, a choroba ich rozdzieliła.

Współczułam też sobie, że jestem gdzieś pomiędzy jego staraniami, a zepsuciem.

Naprawdę wierzyłam, że nie zasłużyłam na takie traktowanie i żaden argument nie był wystarczająco dobry, aby to usprawiedliwić. Nie mógł mnie, ani żadnej innej dziewczyny traktować w ten sposób, bo nie radził sobie z własnym bólem.

Nicola opowiedział mi o swoich relacjach z Veronicą. Powiedział również, jak olał ją po przyjeździe do Polski, czego podobno bardzo teraz żałuje, ale jest już za późno, żeby to naprawić, dlatego chciałby skupić się na tym, aby naszej relacji nie zakończyć tak samo albo, o ile to w ogóle możliwe, gorzej.

Rozumiałam teraz znaczenie literki na łańcuszku Zalewskiego, który zawsze miał przy sobie i próbowałam zrozumieć jego myśli, jego ból.

- Wiem. - Powiedział cicho. - Kurwa, wiem... - Schował mokrą od łez twarz w dłoniach siedząc po turecku na kanapie przede mną.

Wyglądał żałośnie. Wyglądał jak mały chłopczyk, który nie potrafi pogodzić się z faktem, że już nigdy nie zobaczy ukochanego rodzica, z którym przecież miał tyle wspomnień i tyle planów na przyszłość. Chłopczyk, który rozmyślał, gdzie pójdą po jutrzejszym treningu gdzieś w centrum Rzymu, bo przecież nie mógł wiedzieć, że wspólne jutro nigdy nie nadejdzie. Chłopczyk, który pragnął, aby to wszystko okazało się zwykłym koszmarem, z którego zaraz się obudzi, a na skraju jego małego łóżka usiądzie tata, zapali lampkę i przytuli uspokajając, że nic się nie dzieje, że to tylko zły sen.

Nienawidziłam siebie za to, że powinnam mieć go w dupie, wstać i wyjść z tego cholernego mieszkania, a zamiast tego siedzę tu i zaraz będę płakać wraz z nim bo naprawdę mi go, kurwa, żal.

- Nie wiem, czy potrafię Ci to wybaczyć. - Szepnęłam.

Nicola w końcu podniósł głowę i spojrzał na mnie przekrwionymi oczami.

- Nie oczekuję tego, tak samo jak nie oczekuję współczucia. - Próbował być pewny tego, co mówi.

- Jak sobie wyobrażasz nasze dalsze, wspólne życie wobec tego? - Skrzyżowałam ręce na piersiach, a po moim policzku spłynęła pojedyncza łza.

- To zależy od Ciebie. Ja już powiedziałem wszystko, co miałem do przekazania, choć obiecałem sobie, że nigdy nie będę o tym z nikim rozmawiał.

- Wiesz, że naprawdę będziesz musiał się zmienić, żebyśmy wrócili na dobre tory? - Zapytałam nie chcąc, aby ta rozmowa była naszą ostatnią.

- Staram się.

- Nie widać. - Wbiłam szpilkę w jego i tak już dziurawe serce.

- Staram się dla taty, staram się dla Ciebie, Lena. - Spojrzał mi w oczy.

- Tylko mi teraz nie słodź. To na mnie nie działa. - Powiedziałam z poważną miną.

Ostatnie czego teraz chciałam, to być jak te głupiutkie dziewczyny z seriali dla młodzieży, gdzie ślinią się na każde słodkie słówko swojego crusha, który wie, że ma je w garści, a zaraz pewnie i w łóżku.

- Nie chcę Ci słodzić. - Pokręcił głową. - Prędzej bym Cię zwyzywał, ale teraz mówię szczerze, że robię to dla waszej dwójki. - Dopowiedział.

- Nawet jeśli spróbuję żyć jakby te wszystkie złe rzeczy nigdy sie nie wydarzyły, z tyłu głowy wciąż będę miała obawy, że dalej mnie tak traktujesz w towarzystwie kolegów i że już zawsze będziesz zasłaniał się śmiercią taty. Tak nie można. - Pokręciłam głową mrugając kilka razy, aby schować napływające łzy.

- Przysięgam, że od teraz będzie tylko lepiej. - Chwycił moje dłonie w swoje. - Jestem młody i głupi, nienawidziłem siebie i ludzi wokoło, bo w każdym widziałem wroga. Myślałem, że ludzie śmieją się ze mnie, cieszą się moim smutkiem, więc zacząłem ich traktować tak, jak podejrzewałem, że oni traktują mnie, ale to się zmieni, tylko musisz mi uwierzyć. - Zbliżył się do mnie.

- Skąd mam wiedzieć, że to nie są tylko puste słowa?

- Bo zależy mi na Tobie.

- Dlatego opowiadałeś takie obrzydliwe rzeczy o mnie? - Przypomniałam mu.

- To był błąd, głupia chęć popisania się przed kolegami, nic więcej.

- Nie wiem, czy powinnam Ci wierzyć.

- Musisz mi uwierzyć.

- Niby dlaczego?

- Bo Cię kocham. - Szepnął, a ja zamarłam wpatrując się w jego brązowe oczy, które przecież tak kochałam, a zarazem nienawidziłam.

Dla Ciebie / Nicola ZalewskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz