- Nie opowiadaj głupot. - Chłopak pokręcił głową na moje słowa.
- To ja wtrąciłam się w Twoje życie. - Szepnęłam zrezygnowana.
- Słuchaj. - Westchnął. - Gdybym nie chciał Cię w swoim życiu, już dawno by Cię w nim nie było. Kocham Cię, i tylko Ciebie. Wiem, do czego zdolna jest Veronica, i choć była moją przyjaciółką przez ostatnie lata, nie mogę pozwolić, żeby traktowała Cię jak rywalkę, czy co gorsza, śmiecia, którego trzeba się pozbyć, żebym bym tylko jej. Wiem, że to trudne do uwierzenia, po tym wszystkim co robiłem, i ile przykrości Ci sprawiłem, ale mówię szczerze i zakończenie tej znajomości to wyłącznie moja decyzja. - Z każdym słowem mówił coraz ciszej. - Znam Veronicę, jak nikt inny i wiem, że musiałem tak postąpić.
- Nico...
- Przepraszam, za ten pocałunek, który miał dzisiaj miejsce, ale przysięgam, nie odwzajemniłem go. Wszystko działo się tak szybko, ja po prostu...
Złączyłam nasze usta, zanim Nicola zdążył wypowiedzieć ostatnie zdanie, a po moim policzku spłynęła pojedyncza łza. Tym razem nie były to łzy smutku, lecz wzruszenia, ulgi, którą poczułam po słowach Zalewskiego, któremu naprawdę uwierzyłam w to, co mówił. Widziałam w jego oczach szczerość, której tak mi brakowało ostatnimi czasy i poczułam, że w końcu wszystko jest na dobrej drodze. Miałam naprawdę dość naszych kłótni, mojej zazdrości i reszty nieprzyjemnych wydarzeń, które miały miejsce w niedalekiej przeszłości, więc teraz chciałam skupić się na teraźniejszości, a co najważniejsze, na przyszłości. Wspólnej przyszłości, którą planowałam z Nico.
- Lena...? - Spojrzał na mnie zdezorientowany, kiedy po chwili oderwał się od moich ust.
- Wierzę Ci. - Szepnęłam ze łzami w oczach. - Wiesz? W końcu czuję, że jesteś ze mną naprawdę szczery. - Uśmiechnęłam się, mimo spływających łez.
- Ale dlaczego płaczesz? - Musnął kciukiem mój policzek, a na jego twarzy wciąż widniało zdezorientowanie.
- Ze wzruszenia. - Zaśmiałam się cicho. - Poczułam jakąś dziwną ulgę, gdy to wszystko mi powiedziałeś. - Otarłam wierzchnią stroną dłoni własny policzek. - Naprawdę.
- Kocham Cię. - Szepnął. - Nie chcę Cię stracić.
- Nigdzie się nie wybieram. - Uśmiechnęłam się delikatnie.
Nasze usta połączyły się w delikatnym pocałunku, który pogłębiał się z każdą chwilą. Nim zdążyłam się zorientować, Nicola wstał, aby zamknąć drzwi na klucz, po czym wrócił do mnie i szybkim ruchem ściągnął ze mnie koszulkę. Zrobiłam dokładnie to samo z jego bluzką i nim się obejrzałam, leżeliśmy na materacu w samej bieliźnie, obsypując się pocałunkami. Nicola muskał językiem moją szyję, dekolt i schodził coraz niżej, aż poczułam jak zbliża się do linii majtek, które próbował ze mnie ściągnąć. Podniosłam biodra, aby ułatwić mu zadanie i po chwili leżałam przed nim całkiem naga.
- Kocham Cię. - Szepnął, kiedy ponownie zbliżył się do moich ust, aby oddać ostatnie pocałunki.
Próbowałam przekazać mu to samo, ale kiedy poczułam język chłopaka na moich ciele, jedyne, co udało mi się wykrztusić, to ciche jęki, które z każdym ruchem Nico nabierały na głośności.
Kochałam go całym sercem, tym samym sercem, które bolało tyle razy, kiedy tylko zastępował mnie innymi dziewczynami, kiedy okłamywał mnie, czy wtedy, gdy kłóciliśmy się o każdą, najmniejszą rzecz. To samo serce bolało, kiedy jego fanki wypisywały do mnie najgorsze wiadomości, z zazdrości do niego, kiedy opowiadał o przeszłości z Veronicą, i wtedy, gdy widywałam go naćpanego, na imprezach, gdy udawał, że wszystko jest w porządku. Wytrwałam to wszystko i jestem tu teraz. Jestem z Nicolą, we Włoszech, zaczynając od nowa, wspólną przyszłość, której już nikt nie zniszczy. Nie potrzebowałam do tego szczęścia ani Patryka, ani toksycznych rodziców, ale musiałam to wszystko przeżyć, aby być tu teraz z Nico. Wierzę, że nic nie dzieje się z przypadku, a z Nicolą jesteśmy tu dla siebie.
- Nico... - Szepnęłam.
- Co się dzieje? - Oderwał się od mojego ciała, aby spojrzeć mi w oczy.
- Kocham Cię, wiesz? - Uśmiechnęłam się, patrząc na niego zamglonymi oczami.
- Też Cię kocham. - Odwzajemnił uśmiech. - Nawet nie wiesz, jak bardzo.
Podparłam się łokciami o materac, aby dosięgnąć chłopaka i zatopiłam usta w jego pełnych wargach. Z każdą chwilą pocałunki nabierały na intensywności i nim się obejrzałam, chłopak pozbył się swoich bokserek. Nicola szybkim ruchem sięgnął do szafki nocnej, z której wyciągnął prezerwatywę, a następnie założył ją na siebie, po czym wrócił do mnie, oddając kolejne pocałunki. Czując chłopaka, odchyliłam nieco głowę do tyłu, a usta otwarłam na tyle, aby szatyn mógł wgryźć się w moją dolną wargę. Tak bardzo brakowało mi bliskości z tym chłopakiem, że czułam, jakby to były nasze pierwsze zbliżenia. Nie chciałam, aby to się kiedyś skończyło, pragnęłam trwać przy jego boku już zawsze, mimo naszego młodego wieku.
~~~~~~
Po kolejnym spędzonym tygodniu we Włoszech, Nicola w końcu postanowił zdać mieszkanie i odzyskać swój samochód, który wciąż stał pod blokiem na warszawskim osiedlu. Z racji, że znalazłam pracę w pobliskiej kawiarni, postanowiłam zostać na miejscu, a szatyn obiecał, że załatwi wszystko w trzy dni. Nie martwiłam się już, że zostanie tam z inną dziewczyną, czy, że znowu pochłoną go narkotyki. Nasze życie nareszcie się uspokoiło, co naprawdę mnie cieszyło, a w planach mieliśmy jeszcze znalezienie wspólnego mieszkania, aby ostatecznie się usamodzielnić.
Nicola miał wrócić jutro wieczorem, więc załatwiłam sobie wolne w pracy, ale dziś jeszcze musiałam się w niej pojawić, więc około dziewiątej wyszłam z domu. Miałam szczęście, ponieważ szef lokalu zgodził się mnie przyjąć, mimo, że po włosku potrafiłam wypowiedzieć tylko parę słów, ale chyba obecność Nicoli na mojej rozmowie o pracę miała wpływ na jej końcową ocenę. Miałam nadzieję, że z każdym spędzonym tam dniem moje umiejętności będą tylko wzrastać, a Nico mi w tym pomoże. Byłam naprawdę zdeterminowana do nauki i chyba w końcu odnalazłam swoje miejsce na ziemi.
Idąc kolejnymi uliczkami, podziwiałam włoską architekturę, której wcześniej nie miałam okazji się przyjrzeć. Dzień był pogodny, świeciło słońce, a ludzie wokół byli uśmiechnięci. Pokonując kolejne kroki, na mojej drodze natknęłam się na Matteo, który prawie na mnie wpadł. Miał na sobie ciemne, średniej długości spodenki i białą koszulę z nieco podwiniętymi rękawami.
- Lena? Dobrze pamiętam? - Zaczął, kiedy zatrzymaliśmy się na wąskiej uliczce.
- Tak. - Uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Co tu robisz? - Ściągnął okulary przeciwsłoneczne, które miał na nosie i założył je na czubek głowy.
- Idę do pracy, przyjęli mnie w Sorrenttinie.
- Nie żartuj. - Jego oczy momentalnie się powiększyły. - Wiesz, że ja też tam pracuję?
- Przecież nie widziałam Cię tam ani razu. - Zastanowiłam się.
- Teraz mam urlop. - Pochwalił się, co było widać po jego dumnej minie. - Wracam za tydzień.
- Nie mogę się doczekać. - Uśmiechnęłam się, pokazując uzębienie.
- W takim razie, do zobaczenia. - Kiwnął głową i pożegnaliśmy się.
Matteo był przystojnym, ale zarazem uroczym chłopakiem i cieszyłam się, że to właśnie z nim będę mogła pracować. Wydawał mi się najbardziej przyjazny ze wszystkich, których tu poznałam, choć była to tak naprawdę garstka ludzi. Stresowałam się tymi wszystkimi nowościami w moim życiu, a on mógłby mi pomóc sobie z tym poradzić.
Nicola
- Witam z powrotem! - Krzyknął w moim kierunku Bielik, który oczekiwał mnie na lotnisku.
Przytuliliśmy się na powitanie, po czym udaliśmy się w kierunku postoju taksówek, bo jak zwykle, już byłem spóźniony.
- Stary, ogarniesz to w trzy dni?
- W trzy dni to ja zdążę się jeszcze najebać, wytrzeźwieć i wrócić autem do Włoch. - Oznajmiłem dumnie.
- Nic się nie zmieniłeś. - Pogłaskał mnie po włosach, przez co na mojej twarzy pojawił się niewielki grymas.
Szczerze mówiąc, potrzebowałem wrócić do Polski i spotkać się z Krystianem w jeszcze jednej sprawie, o której bałem się komukolwiek powiedzieć, ale kiedyś musiałem dorosnąć do tej decyzji.
I to chyba jest ten moment.
CZYTASZ
Dla Ciebie / Nicola Zalewski
FanfictionZmieniony przez śmierć ojca Nicola postanawia zadebiutować w Reprezentacji Polski, co było marzeniem pana Krzysztofa. Zbuntowany młody dorosły w przerwach od treningów wiedzie imprezowe życie nie przejmując się konsekwencjami swoich czynów ani słów...