ROZDZIAŁ 4

778 43 6
                                    

"Proszę, nie każ mi do niego wracać"

Majordomus Raven był tak wysoki jak ojciec Eliona. Był do niego podobny także pod innymi względami. Jego włosy lekko posiwiały wokół uszu, a także miał smukłą, nieco żylastą sylwetkę. Krótkie czarne włosy nie sięgały mu jednak za uszy. Jego oczy koloru bagiennej zieleni wpatrywały się w niego już z nie ukrywaną, ale z oczywistą pogardą. Najbardziej wyróżniała go głęboka blizna przecinająca lewy policzek.

— Uwolnisz moje ręce? — zapytał, gdy książę wyszedł.

— Najpierw udowodnisz, że potrafisz słuchać i być posłuszny — powiedział Raven. — Poczekaj tutaj. Przyniosę ci jakieś ubrania.

Mężczyzna odwrócił się i wyszedł. Elion zastanawiał się przez chwilę, po czym poszedł za nim. Czyż jego pan nie powiedział, że nie miał zostawać ani na chwilę sam? To był podstęp w wykonaniu nieprzepadającego za nim majordomusa, prawda? Musiał biec, by go dogonić, i musiał truchtać, żeby za nim nadążyć. Raven nie krzyknął na niego od razu. Hmmm... Czyżby się pomylił?

Chodzenie nago po korytarzach było krępujące. Nie mógł się ukryć, więc zamiast tego zmusił się do wyprostowania. Strażnicy chichotali, a pokojówki się gapiły. Skupił się na mężczyźnie, za którym próbował nadążyć.

— Mówiłem, żebyś został — zauważył Raven, gdy weszli do piwnicy. Nie brzmiał na złego.

— Czy mam zachowywać się jak zwierzę? — mruknął El.

W jego kraju było to powszechne powiedzenie określające kogoś, kto miał dokonać złego wyboru, wątpliwie moralnego, po prostu dlatego, że mu kazano. Pasowało do okoliczności. Może nie było wątpliwie moralnie, ale i tak pasowało.

Raven odpuścił sprawę, więc znaczenie powiedzenia i w Cesarstwie musiało być znane. Przeszli przez sporą część pałacu, dając mu dobre wyobrażenie o jego rozkładzie. Z tego, co mógł zaobserwować, pałac składał się z trzech głównych budynków.

W jednym znajdowała się sala balowo-jadalniana, w której odbywały się różnego rodzaju imprezy, a także kilka większych i mniejszych sal o podobnym charakterze.

Drugi budynek pałacu był przeznaczony do takiego codziennego życia. Ten drugi był większy niż pierwszy, choć i pierwszy był gigantyczny, poza prywatnymi pokojami zapewne znajdowały się w nim także niezliczone saloniki, różnego rodzaju galerie, czy biblioteka.

Nie znał jeszcze tylko przeznaczenia trzeciego, najmniejszego budynku, Znajdował się on na tyłach pałacu, ukryty nieco za drzewami, w zieleni ogrodu.

Część, w której teraz przebywali, składał się z trzech pięter. Na najwyższym piętrze urzędował Alvar i mieściły się na nim jeszcze jakieś inne komnaty, choć w znacznym oddaleniu od tych księcia. Poniżej znajdowała się jadalnia i herbaciarnia. Te dwa piętra zdawały się mieć prosty układ z szerokimi przewiewnymi korytarzami, wszystko zostało logicznie zaprojektowane.

Na parterze budynku mieścił się duży salon zajmujący praktycznie całą kondygnację, z dużymi oknami, zza których do wnętrza zdawał się wlewać zadbany ogród. Meble pogrupowano w łatwo dającym się przewidzieć układzie, według ich funkcjonalności. Przy czym nie zabrakło tam miejsca na rozrywkę. Więc i stół bilardowy, pokaźny barek, czy dosyć duży telewizor znalazł tam swoje miejsce.

Poniżej poziomu gruntu, w piwnicach, znajdowały się jeszcze pomieszczenia, które nazwać by można roboczymi. Krzątało się w nich wielu... służących. Wystrój w nich przywodził mu na myśl jego rodzinny pałac, ale te pomieszczenia były jeszcze mniej widowiskowe, niż on, znacznie mniej eleganckie.

The Captive Prince. Yaoi. 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz