ROZDZIAŁ 7

679 44 4
                                    

"A co ty byś zrobił?"

Elion siedział sam podczas śniadania. Obserwował innych, oparty plecami o ścianę. Prawie wszyscy inni niewolnicy mieli swoje grupki, w których siedzieli. Żaden z nich jednak nie zbliżył się do niego, aby bliżej się poznać, czy zwyczajnie pogadać. Patrzyli, jakby się go bali. W końcu był najnowszym nabytkiem cesarza i prezentem dla samego księcia. Lepiej było się z nim nie zadawać, jeszcze by mu się coś nie spodobało i mogłyby być z tego kłopoty. Każdy głupi wiedział, że książę zabawia się z nim w łóżku. Nie licząc tego, był obcym przybyszem, którego nikt nie znał.

Raven również siedział sam. Wyglądał, jakby miał dużo na głowie. El zastanawiał się, czy on by go tolerował przy posiłku. Prawdopodobnie nie. Lepiej było po prostu odpuścić. Nagle poczuł się bardzo samotny. Nikt go nie znał. Nikt nie chciał go poznać. Był tu po prostu obcym chłopakiem.

Jedyną osobą, która z nim rozmawiała, był ten dupek, który był jego właścicielem i mianował się jego panem. Nikogo innego nie obchodziło, co się z nim działo. Będą się na niego tylko gapić. Podniósł łyżkę, bawiąc się początkowo breją w misce, a potem wkładając ją do ust. To było obrzydliwe. Nijakie i niezbyt zachęcająco klejące. Breja była co prawda inna niż wczoraj, więc może każdego dnia mieli różne warianty tego czegoś, albo zwyczajnie trafił na jakiś pechowy tydzień. Tydzień obrzydliwości czy coś. To oznaczało, że będzie musiał to przecierpieć na obiad i kolację, a potem może będzie mu dane jeść coś zupełnie innego. Nie powinien być jednak niewdzięczny. To coś było lepsze niż brak jedzenia.

Przedarł się przez miskę bez większego apetytu, zjadając wszystko, co miał w misce. Wypił wodę, żałując, że nie jest jej jeszcze więcej, a następnie odniósł naczynia z powrotem na ladę. Nie omieszkał podziękować niewolnikowi, który zabrał naczynia. Prawdopodobnie on i jego towarzysze z kuchni ciężko pracowali i nigdy nie dostali podziękowania.

Wrócił na górę i zaczął sprzątać sypialnie pana. Poruszanie się było bolesne, ale cieszył się z tego zadania. Pozwalało mu to skupić się na czymś innym niż własnej beznadziei. Rozpędził się przy sprzątaniu i jakoś tak samoistnie przeszedł przez wszystkie pomieszczenia po kolei, wciąż jednak nieprzyzwyczajony do sprzątania w ogóle. Nie była to trudna umiejętność, no i w komnatach nie panował syf. Skończył około godziny przed tym, jak musiał zejść na dół na lunch.

Usiadł na krześle przy oknie, obserwując, jak niewolnicy zajmują się ogrodem. Była dziś deszczowa aura. Musi być im zimno. Nikogo nie obchodziło, czy tak jest, czy nie. Axel usiadł wygodniej, ponownie myśląc o czasie spędzonym Ravenem. Czuł, że taki stan rzeczy w Cesarstwie, całkowite uprzedmiotowienie części ludzi, było czymś absolutnie strasznym. Jak całe kraje mogły funkcjonować w ten sposób! I to jeszcze te najpotężniejsze, nie tylko militarnie, lecz ekonomicznie. Jak mogli istnieć ludzie, którzy nawet nie wiedzieli, co oznacza wolność?

Długo rozmyślał nad pytaniem majordomusa. Jak to jest być wolnym? Jak mógłby mu to wyjaśnić? Może za pomocą historii, jak to często robili jego ludzie, gdy jeszcze był księciem. Historią, która sprawiłaby, że Raven pomyślałby o wolności w sposób, w jaki nigdy wcześniej tego nie robił. Jaką historię mógłby mu opowiedzieć? Zastanawiał się nad tym aż do lunchu. Kiedy zeszedł na dół do małej zatłoczonej jadalni, było tam tylko kilku niewolników. Chwycił jedzenie i poszukał miejsca do siedzenia. Majordomus znów tu był. I siedział sam. Elion zebrał się w sobie i podszedł do niego niepewnie.

— Mogę z tobą usiąść? — zapytał cicho.

Raven podniósł wzrok, a zaskoczenie zmieniło się w dezaprobatę. Zmarszczył brwi, ale skinął głową. Żołądek chłopaka się na to skręcił, ale nie zrezygnował i usiadł. Nie mógł rozmawiać tylko ze swoim, pożal się Jedyny, panem. Nawet gdyby nie był zbyt tolerowany, musiał spróbować znaleźć kogoś, z kim mógłby porozmawiać. Nie, żeby rozmawiali. Mężczyzna jadł cicho, ignorując go. To sprawiło, że Elion chciał się gdzieś schować. To był jednak zły pomysł. To było gorsze niż samotne siedzenie. Musiał coś powiedzieć.

The Captive Prince. Yaoi. 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz