"Potrzebuję cię, Alvar"
Ciało Axela miało doskonały wewnętrzny zegar. Zazwyczaj potrzebował około tygodnia, by przyzwyczaić się do nowej rutyny. W Acolii przebywał już prawie miesiąc. Oznaczało to, że zwykle budził się, zanim zadzwonił budzik, nakazujący mu wstać z łóżka.
Axel wstał, wyciągając monetę. Zamknął prawe oko i trzymał monetę na wyciągnięcie ręki. Przyglądał się twarzy ojca. Była nieco inna, niż w rzeczywistości. Niemniej jednak ten wizerunek na monecie był jedną z niewielu rzeczy, która była świadectwem jego... ich przeszłości.
Włożył monetę z powrotem do kieszeni i wstał. Poćwiczył i ubrał się jak zwykle, zauważając puste łóżko Alvara. Axel nigdy nie spotkał Melilli. Pomimo tego, jak często Alvar z nią wychodził, nigdy jej tu nie przyprowadził.
Spojrzał na plan dnia. Jak zwykle, Alvara nie będzie aż do wieczora. Westchnął, czuł się samotny. Dlaczego Alvar zawsze mu to robił?
To było tak, jakby Alvar chciał zatrzymać go tylko dla siebie. Zamknął go na wypadek, aby nikt się nie mógł z nim zaprzyjaźnić, aby tylko on mógł na niego patrzeć, ale nie myślał o tym, jak on sam się z tym czuje. Nie myślał o jego zdrowiu psychicznym. Jego bólu.
Axel zabrał się do pracy, organizując i przeglądając różne rzeczy, na których miała się skupić uwaga Alvara. Zajął się wszystkimi nudnymi aspektami prowadzenia kraju, podczas gdy Alvar bawił się z nowymi przyjaciółmi.
Dzień mijał mu jak w zwolnionym tempie. Axel nucił, by uciszyć ciszę. Czytał, pisał, organizował, myślał. Godzinami z nikim nie rozmawiał. Zrezygnował z nawiązywania przyjaźni. Był szalenie samotny.
Po lunchu rozległo się pukanie do drzwi. Axel westchnął, kładąc monetę na biurku. Poprzedniego dnia prawie zgubił ją w gabinecie Kesida. Nie chciał ryzykować tego ponownie.
Hamad wszedł do środka, kiwając mu głową w stronę biura Kesida. Axel posłuchał go, nienawidząc swojego życia. Chciał zniknąć. Przestać istnieć. Stanął tuż przed biurem pana tego miejsca. Majordomus nie musiał już do niego wchodzić. Axel wystarczająco dobrze wiedział, co się wydarzy.
Otworzył drzwi, znajdując oba psy obok swojego pana. Dawał im jakieś smakołyki. Małe kawałki mięsa. Axel czekał, obserwując ostrożnie psy.
— Zrobimy dziś coś nowego — powiedział po chwili mężczyzna, siadając prosto. —Ostrzegam tylko raz, żebyś się do tego przyłożył. Nawet jedno twoje potknięcie będzie skutkowało karą, rozumiesz?
Axel przełknął. Nie rozumiał. Jakie potknięcie? Wiedział, jak się pieprzyć. Udowodnił to chyba, prawda?
— Twoim zadaniem jest mnie uwieść — powiedział Kesid, trzymając w ręce dyktafon. — Udowodnij, że jesteś dziwką, za jaką uważa cię Alvar.
Axel stał prosto, przerażony. Dyktafon udowadniał to, co podejrzewał. Został wrobiony. Bezwstydnie wrobiony, by złamać serce Alvara i dać się zabić. Kesid uśmiechnął się, uruchamiając nagrywanie.
— O co chodzi, Axel?
Axel spojrzał na psy, niepewny co zrobić. Wiedział, co powinien zrobić. Wiedział, czego żądał od niego ten człowiek. To było okropne. Nie mógł tego zrobić. Nie mógł skłamać. Nie mógł. Kłamstwo... kłamstwo nie przejdzie mu przez gardło.
Ile kłamstw powiedział w ciągu ostatniego miesiąca? Kłamał na temat migreny i swojego dnia. Kłamał o tym, jak bardzo był przygnębiony. Dlaczego był ranny. Jak beznadziejne było jego życie. Alvar nigdy tego nie zauważył. Jak mógłby zauważyć to kłamstwo, skoro wierzył we wszystkie inne.
CZYTASZ
The Captive Prince. Yaoi. 18+
AcciónOstatnia ostoja demokracji pada pod naciskiem Cesarstwa Sahidy. Małe biedne królestwo nie jest w stanie obronić się przed najsilniejszym państwem świata. Okrutny cesarz zawsze dostaje, co chce, a tego dnia zapragnął młodego księcia podbitego narodu...