"Kurwiszcze przebrzydłe, lancpapara, klapździocha"
Przeglądał mapy i stosy dokumentów, które otrzymał. Wojna szła kiepsko. Front przesuwał się zbyt wolno. Ich liczebność była zbyt wyrównana. Dane wywiadowcze wrogów też były bezbłędne. Dlaczego nigdy nie mogło pójść wszystko zgodnie z planem?
Przygotował kilka szkiców i planów możliwych ataków. Omówi je ze swoimi generałami na następnym spotkaniu. Chciał już wrócić na front. Tkwienie w pałacu frustrowało go. Tak wiele mu umykało. Tak wiele musiał zakładać, a nie widzieć naocznie.
Skończył pracę, odkładając mapy i plany do sejfu, aż będzie mógł je ponownie przejrzeć. Uważnie śledził dokładne położenie planów. W pałacu może być szpieg, który przekaże wrogowi przyszłe poczynania Cesarstwa.
Zszedł do jadalni na kolację. Alvar siedział przy stole, czytając kilka dokumentów, które dał mu wcześniej. Podniósł wzrok i spojrzał na ojca.
— Dobry wieczór, synu. — Uśmiechnął się, siadając.
— Ojcze — mruknął Alvar.
Była to druga wojna, przed którą stanął Zaff. Wojna z własnym potomkiem. Podobnie jak w przypadku fizycznej bitwy, ta wojna również szła kiepsko. Przegrywał ją ze swoim synem i jego niewolnikiem. Wkurzało go to w sposób niemożliwy do opisania. Z drugiej strony, miał do czynienia nie tylko ze swoim synem, ale także jakby nie było z synem pokonanego władcy. A Axel był tak samo przebiegły jak jego ojciec.
Dlaczego Alvar nie mógł odziedziczyć bystrości po nim, tak jak ten niewolnik odziedziczył bystrość po swoim ojcu? Dlaczego został tak przeklęty, by radzić sobie z tym emocjonalnym wrakiem, jakim stał się Alvar, zamiast otrzymać za potomka prawdziwego geniusza? Mógł z takiego syna wykrzesać coś wielkiego. Z Alvarem utknął w nadziei na coś... odpowiedniego. Jeśli się przyłoży, będzie odpowiednim cesarzem. Nie wybitnym, ale odpowiednim.
— Jak ci idzie? — spytał syna.
Odepchnął od siebie frustrację, gdy podano mu jedzenie. Jeśli miał stworzyć z syna coś odpowiedniego, musiał spróbować. Musiał pomóc Alvarowi przejść przez ten buntowniczy etap, w którym się znajdował. Uśmiechnął się miło.
— Wiem, że cesarz ma być ostatnim szczeblem sądów apelacyjnych, ale czy naprawdę jedna osoba musi to wszystko robić?
— To ważne, by twoi poddani mieli możliwość skontaktowania się z tobą. Możliwość bezpośredniego zwrócenia się do ciebie jest sposobem na pokazanie, że zależy ci na sprawiedliwości w twoim państwie.
— Sprawiedliwość... — zadrwił Alvar. — Co za pieprzony żart.
Młody mężczyzna zamknął teczkę i skupił się na posiłku. Wyglądał na speszonego, jakby nie chciał być w pobliżu ojca. Co z tym zrobić? Zaff wiedział, że spędza praktycznie cały swój czas z niewolnikiem. Chłopak prawdopodobnie wypełniał głowę Alvara wszelkiego rodzaju sentymentalnymi bzdurami.
— Przeprowadzałeś ostatnio inspekcje w obozie? — zapytał Zaff, jedząc w bardziej swobodnym tempie.
— Byłem tam w zeszłym tygodniu. Wszystko działa bez zarzutu. Nowy dowódca jest bardzo dokładny — odpowiedział książę ustami pełnymi ziemniaków. — Coś jeszcze?
— Dobrze sobie radzisz, Alvar — skłamał. — Jestem z ciebie dumny.
Alvar wstał, wycierając usta.
![](https://img.wattpad.com/cover/368224109-288-k649654.jpg)
CZYTASZ
The Captive Prince. Yaoi. 18+
AcciónOstatnia ostoja demokracji pada pod naciskiem Cesarstwa Sahidy. Małe biedne królestwo nie jest w stanie obronić się przed najsilniejszym państwem świata. Okrutny cesarz zawsze dostaje, co chce, a tego dnia zapragnął młodego księcia podbitego narodu...