ROZDZIAŁ 20

400 34 4
                                    

"Nadszedł czas, abyś wrócił do domu"

Axel spotkał się ze swoim gangiem, oglądając się przez ramię, by upewnić się, że Alvar go nie śledzi. Dzięki Jedynemu, drań tego nie robił. Jego ludzie obserwowali go, zdezorientowani, podejrzliwi, domagający się odpowiedzi. Pokiwał głową, odprowadzając ich wzrokiem. Gdzieś, gdzie jego pan by go nie znalazł.

— Zabiłeś go? — szepnął Zen, gdy szli.

— Nie.

Zen zaczął zadawać kolejne pytanie, ale Axel podniósł rękę, uciszając mężczyznę. Chciał być w bezpiecznym miejscu, zanim powie coś więcej. Zatrzymali się za latrynami, zapach palił Axela w nos. Było tu obrzydliwie, ale nikt nie powinien im tu przeszkadzać.

— Okej, więc... Od czego by tu zacząć. To był mój pan. Prawdopodobnie był tu dla mnie, a nie jako inspektor. To skomplikowane, ale tak naprawdę nie jest niebezpieczny. W każdym razie nie dla was.

— Twój pan? — zapytał Hanzel. — On jest z pałacu?

Była tu zasada, ustanowiona przez niewolników, że nie mówiło się o swoim życiu przed obozem. To było niepotrzebne. Liczyło się tylko to, kim było się w obozie. Nawet biorąc to pod uwagę, reputacja Axela, który przybył z pałacu, ciągnęła się za nim przez ostatnie dwa lata. Był jedną z niewielu osób, które miały taką zewnętrzną reputację.

— Jest synem cesarza. — Axel skinął głową.

Mężczyźni wpatrywali się w siebie, wsłuchując się w te informacje. Axel nie chciał o tym myśleć. Nienawidził tego, że musiał komukolwiek o tym mówić. Chciał zapomnieć o tym draniu. Był w stanie ukrywać wszystko przez dwa pieprzone lata. Teraz było już po wszystkim.

— Ty... czekaj, twoim panem jest książę?

— Nie, po prostu kurwa zaatakowaliśmy księcia — Zen poprawił przerażonego Hanzela. — Właśnie, kurwa, skoczyliśmy na księcia Cesarstwa w zaułku!

— Ten kutas na to zasłużył. — Axel splunął, nie będąc pewnym, jak uspokoić Zena. To była racjonalna rzecz, której należało się bać. Strach jego ludzi. — Nie widział twojej twarzy. Jestem jedyną osobą, której można to udowodnić.

— Gdybyśmy mu coś zrobili, cesarz mógłby kazać wymazać to miejsce z mapy, Axel. Kurwa. Mogliby nas wszystkich wyrżnąć. Nie wydajesz się tym zbyt zestresowany — wtrącił się Herdaz.

Axel był zestresowany, ale nie dlatego, że bał się, że Alvar popełni masowe ludobójstwo. W rzeczywistości był prawie pewien, że Alvar tego nie zrobi. Był draniem ze zepsutym spojrzeniem na rzeczywistość, ale nie był aż takim draniem.

— Znam tego człowieka — powiedział Axel. — Mieszkałem z nim przez rok. Rozmawiałem z nim. To po prostu samolubny dupek.

— Dlaczego cię tu zesłał? — zapytał Hanzel.

— Próbowałem się zabić.

Nawet Zen przestał się poruszać. Wpatrywali się w niego, milcząc. Axel nie chciał jednak o tym rozmawiać. Nie chciał pamiętać tego doświadczenia. Nienawidził myśleć o swojej słabości. Tak bardzo starał się ukryć przerażenie, które czuł, depresję i ból, które ukrył w imię przetrwania. Nie był już tamtym chłopakiem. Nie mógł nim być. Musiał być silniejszy.

— Mówię wam to, ponieważ wam ufam — wyjaśnił. —I ponieważ wiem, że postawiłem was w trudnej sytuacji. Doceniam, że pozostaliście przy zdrowych zmysłach.

The Captive Prince. Yaoi. 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz