ROZDZIAŁ 24

379 32 8
                                    

"Dlaczego Axel wybrał właśnie ciebie?"

Alvar czuł się, jakby jego życie zostało wywrócone do góry nogami. Stosunkowo miło spędził te trzy lata, kiedy jego ojciec był blisko. Lubił się od niego uczyć. Teraz, nagle, z powodu czegoś, co Axel odkrył w obozie, jego ojciec znów wyjeżdżał. Wyjechał, by walczyć w jakiejś nowej wojnie. Na Jedyny jeden wie jak długo, zostawiając go niczym sierotę. Sprzeciwiał się temu, ale ojciec był nieugięty. Chciał, żeby został w stolicy, zarządzał Cesarstwem pod jego czujnym okiem z dala. Obiecał nabycie doświadczenia. Żołądek skręcił mu się na tę myśl.

On znał prawdziwy powód. Nie chciał, by widział rzeczy, które zrobi. Chciał trzymać go z dala od prawdy. To doprowadziło go do pytania, na które Axel nie chciał odpowiedzieć. Co ten człowiek zrobił Axelowi i jego rodzinie? Czytał raporty. Były niejasne: Schwytano i zabito rodzinę królewską Valorii. Dobrze, to dosyć istotny szczegół, to prawda, ale jednak nie było wzmianki o tym, że Axel został oszczędzony. Więc czego jeszcze brakowało?

Jeszcze bardziej zagmatwane było to, jakie relacje łączyły jego ojca z Axelem, Dlaczego przyjechał natychmiast na prośbę chłopaka? W zasadzie to domyślił się, że trzeba przyjechać. Dlaczego ufał temu, co powiedział mu chłopak? I dlaczego, u licha, Axel w ogóle mu o tym powiedział? Po co ostrzegać wroga o zbliżającej się zagładzie? Nienawidzili się nawzajem. Wystarczyło na nich spojrzeć, by to dostrzec, więc dlaczego zdawali się mieć ze sobą jakieś sekretne porozumienie?

Miał mnóstwo czasu na przemyślenia, gdy został odwieziony z powrotem do obozu. Wojsko aresztowało wszystkich strażników, którzy jeszcze się nie ulotnili i zabrało ich do stolicy na przesłuchanie. Brakowało głównodowodzącego i sześciu innych osób. Alvar miał za zadanie nadzorować obóz, podczas gdy jego ojciec spotkał się ze swoimi generałami i prowadził polowanie na uciekinierów. Zapowiadała się długa noc dla wszystkich.

Dotarł do obozu i został poinformowany o tym, co zostało zrobione. Wszyscy niewolnicy zostali obudzeni i przeniesieni do jednego budynku na wypadek, gdyby próbowali sprawiać kłopoty. Biuro zostało przeszukane, a wszystkie dokumenty odesłane do stolicy. Prawdziwym problemem było to, że było tu pięciuset niewolników i nie było strażników, którzy mogliby ich pilnować. Żadnego strażnika, który by nimi kierował. To było zadanie Alvara.

Porządkowanie tego całego burdelu zajęło mu wiele godzin. Kiedy skończył, było już blisko północy. Wstał, chcąc zaczerpnąć powietrza. Ruszył w dół polnej drogi, zszokowany tym, jak ciemno tu było. Widział wszystkie gwiazdy. Czuł się nieswojo, zwłaszcza myśląc o wszystkich ludziach, którzy tu zginęli, z których jednego widział na własne oczy. Dotarł do jadalni, wypełnionej po brzegi niewolnikami. Spojrzał na nich, zastanawiając się, dlaczego Axel chciał zostać z tak żałośnie wyglądającą grupą ludzi.

Jeden wyglądał jednak dosyć znajomo. Zaciekawiony podszedł do stolika, przy którym siedział, przyglądając mu się bliżej. Mężczyzna miał może dwadzieścia kilka lat, a jego włosy miały kolor brudnego blondu. Był krępy. Napotkał wzrok Alvara i natychmiast spojrzał w dół, z przerażeniem na twarzy.

— Ty — powiedział do niego. — Podejdź tutaj.

Niewolnik ponownie podniósł wzrok, jego twarz pobladła. Spojrzał na pozostałych przy stole, po czym wstał. Podszedł bliżej, nerwowo pocierając ramię.

— Panie? — zapytał, patrząc na swoje stopy i kołysząc się w przód i w tył.

— Znasz go, prawda? — zapytał Alvar. — Jesteś jednym z jego przyjaciół?

The Captive Prince. Yaoi. 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz