ROZDZIAŁ 62

117 19 18
                                    

"Jesteś zwykłym zbrodniarzem wojennym, ojcze"

Alvar obserwował przechodzących żołnierzy. Stali prosto, patrząc na siebie. Wokół nich wylegiwali się inni żołnierze. Alvar minął grupę grającą w karty, zszokowany podobieństwem tej sceny do jego wspomnień z obozu górniczego. Wszedł do sali, którą jego ojciec przeznaczył na zaimprowizowany pokój wojenny. Generałowie siedzieli i napychali sobie ryje wykwintnym jedzeniem. Tłuste skurwysyny.

Było to pierwsze kłamstwo, które odkrył, gdy tu przybył. „Linie frontu" w rzeczywistości nie znajdowały się na froncie. Obecnie stacjonowali ponad sto pięćdziesiąt kilometrów od prawdziwych walk na ziemiach kontrolowanych przez Cesarstwo, a do niedawna pod panowaniem wroga. Kiedy zapytał o to ojca, cesarz roześmiał się. Wyjaśnił, że Aurelia prawdopodobnie zbombardowałaby własne ziemie, aby zlikwidować generała lub cesarza, gdyby byli bliżej. Lepiej być w miejscu, które mogą kontrolować. Z zamkniętą przestrzenią powietrzną i strzeżonymi drogami.

Patrzył więc, jak grubi generałowie jedzą i rozmawiają, zanim zadecydują o losie innych ludzi. Siedział cicho z boku, nadąsany. Nie tego spodziewał się po wojennych spotkaniach.

— Cóż, Wasza Wysokość, dlaczego jesteś taki ponury? — Generał Singid Otavi zbliżył się, uśmiechając się na powitanie. — Dołącz do nas. Dobrze jest nacieszyć się towarzystwem, zanim przejdziemy do konkretów.

Alvar uśmiechnął się do siebie.

— Dziękuję, generale, ale nie jestem tu dla towarzystwa. Jestem tu, by wygrać wojnę — powiedział to na tyle głośno, by reszta mogła usłyszeć. Starał się zachować miły wyraz twarzy. Nie był pewien, czy mu się to udało. W pokoju zapadła niezręczna cisza.

— Surowość młodości — powiedział jego ojciec, spokojnie przejmując kontrolę nad sytuacją. — Chłopcy zawsze są tacy pochopni. Marnują swój cenny czas na niecierpliwość.

Powiedział to jako żart, kpinę z Alvara za jego brak doświadczenia. Generałowie parsknęli śmiechem, zadowoleni z lekkości cesarza. Powoli rozmowy były kontynuowane i generał Otavi wyszedł.

— Nie jestem chłopcem — mruknął Alvar, gdy dołączył do niego ojciec. — Brakuje mi roku do trzydziestki.

— Jeśli nie jesteś chłopcem — powiedział Zaff, biorąc kieliszek wina od obsługi — więc może powinieneś zacząć zachowywać się jak mężczyzna.

Alvar pomachał serwującemu, gdy ten zaproponował mu wino.

— Zachowywać się jak mężczyzna, bawiąc się na imprezach, podczas gdy inni mężczyźni umierają?

— Na Jedynego, Alvar. Czy to wszystko, co widzisz? — Cesarz westchnął. — Kiedy miałem szesnaście lat, wtrącałem się do rozmów generałów na takich przyjęciach. Udało mi się zdobyć sojusze, które przyniosły mi kraje na południu, zanim osiągnąłem twój wiek.

— Sojusze nie wygrały tych wojen — warknął Alvar.

To było drugie kłamstwo, które Alvar odkrył. Nie tylko jego ojciec czuł się komfortowo i z dala od niebezpieczeństw, ale także większość armii. Alvar dowiedział się tego tuż przed pierwszą prawdziwą bitwą w Aurelii. Przechadzał się po obozie, obserwując przygotowania żołnierzy. Znalazł płaczącą kobietę, przerażoną tym, że ma iść do bitwy.

Podszedł do niej, zszokowany pobliskimi mężczyznami, którzy zignorowali jej smutek. Kiedy jednak próbował z nią porozmawiać, zareagowała strachem. Błagała w tak dziwnej gwarze, kuląc się, że ledwo co ją rozumiał. Żołnierze podbiegli i powiedzieli mu, że nie jest warta jego czasu. Była niewolnicą, pojmaną z jednej z wiosek Aurelii. Wyjaśnili, że miała być mięsem armatnim, jak wiele innych ludzi. Złagodzić cios. Do niczego innego się nie nadawała. Zbyt brzydka, by ją sprzedać.

The Captive Prince. Yaoi. 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz