"Jesteś zwykłym zbrodniarzem wojennym, ojcze"
Alvar obserwował przechodzących żołnierzy. Stali prosto, patrząc na siebie. Wokół nich wylegiwali się inni żołnierze. Alvar minął grupę grającą w karty, zszokowany podobieństwem tej sceny do jego wspomnień z obozu górniczego. Wszedł do sali, którą jego ojciec przeznaczył na zaimprowizowany pokój wojenny. Generałowie siedzieli i napychali sobie ryje wykwintnym jedzeniem. Tłuste skurwysyny.
Było to pierwsze kłamstwo, które odkrył, gdy tu przybył. „Linie frontu" w rzeczywistości nie znajdowały się na froncie. Obecnie stacjonowali ponad sto pięćdziesiąt kilometrów od prawdziwych walk na ziemiach kontrolowanych przez Cesarstwo, a do niedawna pod panowaniem wroga. Kiedy zapytał o to ojca, cesarz roześmiał się. Wyjaśnił, że Aurelia prawdopodobnie zbombardowałaby własne ziemie, aby zlikwidować generała lub cesarza, gdyby byli bliżej. Lepiej być w miejscu, które mogą kontrolować. Z zamkniętą przestrzenią powietrzną i strzeżonymi drogami.
Patrzył więc, jak grubi generałowie jedzą i rozmawiają, zanim zadecydują o losie innych ludzi. Siedział cicho z boku, nadąsany. Nie tego spodziewał się po wojennych spotkaniach.
— Cóż, Wasza Wysokość, dlaczego jesteś taki ponury? — Generał Singid Otavi zbliżył się, uśmiechając się na powitanie. — Dołącz do nas. Dobrze jest nacieszyć się towarzystwem, zanim przejdziemy do konkretów.
Alvar uśmiechnął się do siebie.
— Dziękuję, generale, ale nie jestem tu dla towarzystwa. Jestem tu, by wygrać wojnę — powiedział to na tyle głośno, by reszta mogła usłyszeć. Starał się zachować miły wyraz twarzy. Nie był pewien, czy mu się to udało. W pokoju zapadła niezręczna cisza.
— Surowość młodości — powiedział jego ojciec, spokojnie przejmując kontrolę nad sytuacją. — Chłopcy zawsze są tacy pochopni. Marnują swój cenny czas na niecierpliwość.
Powiedział to jako żart, kpinę z Alvara za jego brak doświadczenia. Generałowie parsknęli śmiechem, zadowoleni z lekkości cesarza. Powoli rozmowy były kontynuowane i generał Otavi wyszedł.
— Nie jestem chłopcem — mruknął Alvar, gdy dołączył do niego ojciec. — Brakuje mi roku do trzydziestki.
— Jeśli nie jesteś chłopcem — powiedział Zaff, biorąc kieliszek wina od obsługi — więc może powinieneś zacząć zachowywać się jak mężczyzna.
Alvar pomachał serwującemu, gdy ten zaproponował mu wino.
— Zachowywać się jak mężczyzna, bawiąc się na imprezach, podczas gdy inni mężczyźni umierają?
— Na Jedynego, Alvar. Czy to wszystko, co widzisz? — Cesarz westchnął. — Kiedy miałem szesnaście lat, wtrącałem się do rozmów generałów na takich przyjęciach. Udało mi się zdobyć sojusze, które przyniosły mi kraje na południu, zanim osiągnąłem twój wiek.
— Sojusze nie wygrały tych wojen — warknął Alvar.
To było drugie kłamstwo, które Alvar odkrył. Nie tylko jego ojciec czuł się komfortowo i z dala od niebezpieczeństw, ale także większość armii. Alvar dowiedział się tego tuż przed pierwszą prawdziwą bitwą w Aurelii. Przechadzał się po obozie, obserwując przygotowania żołnierzy. Znalazł płaczącą kobietę, przerażoną tym, że ma iść do bitwy.
Podszedł do niej, zszokowany pobliskimi mężczyznami, którzy zignorowali jej smutek. Kiedy jednak próbował z nią porozmawiać, zareagowała strachem. Błagała w tak dziwnej gwarze, kuląc się, że ledwo co ją rozumiał. Żołnierze podbiegli i powiedzieli mu, że nie jest warta jego czasu. Była niewolnicą, pojmaną z jednej z wiosek Aurelii. Wyjaśnili, że miała być mięsem armatnim, jak wiele innych ludzi. Złagodzić cios. Do niczego innego się nie nadawała. Zbyt brzydka, by ją sprzedać.
CZYTASZ
The Captive Prince. Yaoi. 18+
AkcjaOstatnia ostoja demokracji pada pod naciskiem Cesarstwa Sahidy. Małe biedne królestwo nie jest w stanie obronić się przed najsilniejszym państwem świata. Okrutny cesarz zawsze dostaje, co chce, a tego dnia zapragnął młodego księcia podbitego narodu...