ROZDZIAŁ 9

744 44 10
                                    

"Nie lubię, gdy ludzie mnie dotykają"

Alvar mocno przytulił chłopaka. Uśmiechnął się, wciąż wyobrażając sobie wijące się w spazmach rozkoszy ciałko. Axel wyglądał tak idealnie. Po prostu cudownie. Planował pójść w baaardzo bliskiej przyszłości z zabawami dalej, ale teraz musiał się powstrzymać. Teraz, chciał tylko przytulić się do wymordowanego... szczeniaka. Tak, w sumie ten maruda przypominał mu takiego małego nieusłuchliwego szczeniaka.

Axel westchnął, gdy został dotknięty. Nie ruszał się jednak. Patrzył się na niego przez chwilę bez emocji, oddają mu nijako to, co sam robił wcześniej. Był teraz, jak chłopak nie tak dawno, pozbawiony emocji. Alvar martwił się, widząc go siedzącego bez ruchu tak, jak sam robił to teraz. Na szczęście nie trwało to długo. Usiadł i spojrzał na swoją własność. Chyba spał. Powiedział, że jest zmęczony, więc nic w tym dziwnego. Alvar nucił pomimo różnych wątpliwości, swoją ostatnimi czasy ulubioną piosenkę. Postanowił nieco posprzątać, aby jutro rano móc mieć od razu nieco zabawy, a nie skupiać się na sprzątaniu. Wstał, zostawiając niewolnika w spokoju, by odpoczął. Jutro się za niego porządnie weźmie.

Rozwiązał mu z uwięzi ręce i stopy. Wyciągnął zabawkę z jego tyłka, czyszcząc ją w łazience. Używając wilgotnego ręcznika, wytarł zmaltretowane ciałko. Axel poruszył się przy tym, ale nie obudził się. Alvar uśmiechnął się, zadowolony. Był swego rodzaju bombą z opóźnionym zapłonem. Emocje aż w nim kipiały, ale był na tyle inteligentny, że próbował się kontrolować. Dodając do tego jego silną wolę i tę jego uroczą pruderyjną moralność i wychodził nam zabawny szczeniaczek, który nie rozumiał podstawowych rzeczy, dla niego tak oczywistych.

Alvar skończył go myć, po czym okrył kołdrą. Nie ominął pocałunku w czoło, naprawdę będąc zadowolony, że ma na wyłączność takiego niewolnika jak on. Chciał się z nim jeszcze położyć, poprzytulać małe ciałko, ale niestety miał kilka rzeczy do zrobienia. Chociaż może minutka lub dwie nie zaszkodzą, mógł się do niego jeszcze trochę poprzytulać. Wsunął się pod kołdrę i położył obok niego. Pachniał potem. Z jego powodu oczywiście. Był jeszcze jednak w takim wieku, że zapach ciała nie był większym problemem. Na szczęście. Alvar przytulił się mocniej. Axel uczył się być mu posłuszny, wykonując jego rozkazy, choć robił to niechętnie. To jednak na razie wystarczyło. Alvar zamknął oczy, zadowolony, że może odpocząć tutaj jeszcze przez kilka minut.

— Pomo...

Alvar zaczął się budzić. Usiadł i spojrzał na zegar. Była pierwsza w nocy. Nie pamiętał, jak zasypiał. Rozejrzał się, zdezorientowany, dlaczego się obudził. Niewolnik spał obok niego, odwrócony plecami.

— Pomo... — jęczał.

Przyjrzał się chłopakowi bliżej. Drżał, płakał przez sen. Wymamrotał jakieś słowa, ale tak niewyraźnie, że nie rozumiał. To słowo jednak wciąż powracało. Jakby niedokończone. Pomo? Może to czyjeś imię? Alvar patrzył, jak ten staje się coraz bardziej niespokojny. Wzdrygnął się, zwijając się coraz bardziej w kłębek, za każdym razem, gdy to robił. Jego oczy poruszały się wściekle pod powiekami. Jęczał, skomlał i mruczał jak dziecko. Przerażone dziecko. Nie płakał tak, kiedy nie spał. Zawsze wydawał się bardziej sfrustrowany lub zły niż naprawdę przestraszony.

— Axel?

Alvar potrząsnął nim, sprawiając, że obudził się, sapiąc. Obejrzał się, widząc księcia. Miał szeroko otwarte, przerażone oczy. Rozpłakał się i skulił, ukrywając twarz. Ciało mu drgało.

— Kim jest Pomo? — zapytał Alvar, gdy Axel nieco się uspokoił.

— Pomo? To nie jest osoba — jego głos brzmiał dziwnie sucho, był pozbawiony życia. —Chciałem chyba powiedzieć pomocy.

The Captive Prince. Yaoi. 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz