"Masz przede mną jeszcze jakieś inne sekrety?"
Axel zaczesał włosy na twarz. Włosy były teraz niewygodnej długości i cały czas opadały mu na oczy. Nie ścinał ich od czasu pobytu w obozie.
Odchylił głowę do tyłu, ignorując łaskotanie nosa przez kosmyki włosów. Wpatrywał się w kraty. W pustą celę naprzeciwko. Udawał, że jest odrętwiały. Nie było to trudne. Jego emocje wirowały głęboko w nim. Na razie mógł udawać, że nic go nie boli. Że wszystko było w porządku.
Jego umysł dryfował powoli po niekończonym oceanie myśli. Czuł się jak melasa. Dziwnie gęsty, otępiały, oblepiony... dziwnym czymś. Depresja go dusiła. Nie chciał wiele myśleć. Musiał po prostu czekać.
Minęło sześć tygodni. Alvar będzie za nim tęsknił. Musiał w końcu przyjechać. Kochał go przecież. Nie mógł bez niego żyć. Tak właśnie powiedział.
Ale co, jeśli to już nie była prawda? Co jeśli był zbyt zdenerwowany, by potrzebować Axela? Co jeśli dał się pochłonąć imprezom i zabawie w Acolii i zapomniał o nim? Chłopaku, który go okłamał?
Axel nie mógł o tym myśleć. Był na to zbyt zmęczony. Krzyczał przez całą noc, przerażenie doprowadziło go na skraj szaleństwa. Gardło bolało go od wybuchu. Krzyczał tak długo, aż nie mógł dłużej. Teraz ledwo mógł mówić.
— Kolacja — powiedział strażnik, wkładając do celi blaszany talerz z gotowanym ziarnem. — To twoje ulubione danie.
Było to jedyne jedzenie, jakie podawali. Podobno zawierało wszystkie składniki odżywcze potrzebne do utrzymania go przy życiu. Niestety, miało to okropny smak.
Axel uśmiechnął się słabo.
— Dzięki — jego głos ledwo wyszedł mu z ust jako szept.
— Nadal chcesz, żebym złożył raport twojemu panu?
Axel skinął głową. Błagał każdego strażnika, by powiedział jego panu, że chce porozmawiać. Niektórzy go za to nienawidzili. Inni zdawali się rozumieć. Byli dla niego mili.
Ten strażnik był jednym z najmilszych wśród nich. Czasami rozmawiał z Axelem. Był typem człowieka, który pomagał mu zachować zdrowy rozsądek.
— Przyniosłem ci trochę „wody" na gardło. Powiedzieli, że słyszeli twoje krzyki przez całą noc, więc dałem ci coś, co pomoże ci zasnąć. Tylko nikomu nie mów.
Axel spojrzał w dół, marszcząc brwi.
— Przepraszam.
— Jeśli nadal będziesz tak krzyczeć, nie będziesz w stanie mówić, gdy przyjdzie twój pan.
Axel skinął głową. Objął własne kolana. Ten człowiek miał nadzieję, że Axel będzie miał szansę się wytłumaczyć. Chciał, by Axel mógł pogodzić się ze swoim panem. Nawet nie wiedział, co się stało. Był miły.
— Po prostu miej nadzieję, dzieciaku — powiedział strażnik przed odejściem. — Przyjdzie.
Axel westchnął, opierając czoło na kolanach. Nie tracić nadziei. Nieważne, jak długo to potrwa, Alvar musiał przyjść. Musiał. Axel musiał w to wierzyć. W przeciwnym razie zatraciłby się w swoim nieszczęściu.
Wstał i chwiejnie podszedł do drzwi, by zabrać jedzenie. W zimnej celi ciągle coś go bolało. Nie było w niej zbyt wiele komfortu. Ćwiczenia pomagały tylko w niewielkim stopniu.
Zjadł, po czym przeszedł się po małej przestrzeni. Tabletki weźmie później. Było jeszcze trochę czasu przed zmrokiem. Przed snem.
W jego głowie zabrzmiała ulubiona piosenka siostry. Chciał nucić, ale było to zbyt trudne. Pomyślał o jej uśmiechu, dobroci, nieśmiałości. Była jedyną osobą, która całkowicie go rozumiała i akceptowała.
CZYTASZ
The Captive Prince. Yaoi. 18+
AksiOstatnia ostoja demokracji pada pod naciskiem Cesarstwa Sahidy. Małe biedne królestwo nie jest w stanie obronić się przed najsilniejszym państwem świata. Okrutny cesarz zawsze dostaje, co chce, a tego dnia zapragnął młodego księcia podbitego narodu...