PÓŹNIEJ 1: AXEL

512 38 9
                                    

"Chcę, żebyś mnie chronił"

Elion nie żyje. W to właśnie wierzył Axel. Osoba, którą był, zmarła tamtego dnia w wannie, udając się na spotkanie z rodzicami i rodzeństwem w szczęśliwym miejscu. Axel tu jednak został. I nie zamierzał popełnić tych samych błędów. Nie obchodziło go to, jak został wychowany, jego nieskazitelne poczucie dumy, metaforycznej siły... miał już to gdzieś. Zależało mu wyłącznie na przetrwaniu. Tak, był załamany, ale pozbierał się i ruszył dalej. Musiał to zrobić. Nie miał wyboru.

Zacisnął zęby, gdy został pociągnięty za włosy i spojrzał w dół na kutasa wciśniętego w jego twarz. Pachniał jak nieumyty kutas, obrzydliwie. Uśmiechnął się do strażnika obozu górniczego nad nim, otworzył usta i wystawił język. Mężczyzna uśmiechnął się, wkładając fiuta do środka. Jak długo będzie musiał to znosić? Ci obrzydliwi ludzie, celowo zmuszający go do robienia obrzydliwych rzeczy. Wiedział, że jest karany za tchórzliwy czyn, który popełnił, ale jak długo? Jak długo to miało trwać? Kiedy skończy się jego kara? Czy ją przetrwa?

Przynajmniej ten człowiek nie kazał mu lizać swoich paskudnych stóp, jak jeden z pozostałych strażników. Powinien się z tego cieszyć. Obciągnął mężczyźnie, zapamiętując jego osobiste preferencje. Mężczyzna wepchnął kutasa do gardła Eliona, spuszczając mu się praktycznie do żołądka. Elion przełknął, spermę otwierając szeroko usta, aby udowodnić, że nic nie zostało.

— Dobrze się spisałem, tatusiu? — zapytał.

Spojrzał na mężczyznę, uśmiechając się. Tego właśnie chciał ten drań. Axel nauczył się, jak postępować w takich sytuacjach. Lepiej mieć to szybko za sobą. Mężczyzna odgarnął długie włosy Axela z twarzy, uśmiechając się do niego.

— Oczywiście, księżniczko. Bardzo dobrze.

Axel wtulił się w dłoń mężczyzny, zachowując się jak dziecko. Jego włosy były jednym z powodów, dla których to wszystko się zaczęło. Strażnicy obozu zaczęli traktować go jak dziewczynę. Nazywali go księżniczką, gdy dowiedzieli się, że pracował w pałacu. Wątpił, by wiedzieli, jak blisko byli prawdy.

— Chcesz jeszcze, tatusiu?

Mężczyzna zarechotał. To oznaczało tak. Axel odwrócił się, jego kolana uderzyły o twardą drewnianą podłogę. Spojrzał za siebie, wciąż zarumieniony pomimo wszystkiego, co robił. Ściągnął spodnie, rozchylając tyłek palcami.

— Chcesz mnie tu przelecieć?

Mężczyzna uśmiechnął się samolubnie, klękając. Nie był jeszcze twardy, więc albo pobawi się trochę z Axelem, albo popatrzy, jak bawi się sam ze sobą. Pieprzony zboczeniec.

— Pokaż mi te swoje śliczne usta — rozkazał mężczyzna, przyciągając Axela do siebie.

Niewolnik otworzył usta, ponownie wystawiając język. Nauczył się nie połykać śliny w takich chwilach. Mężczyźni woleli niechlujstwo. Ślina spłynęła mu z ust na koszulkę. Drań wepchnął dwa szorstkie palce do gardła Axela. Jęknął, mając nadzieję, że mężczyźnie wkrótce stanie. Ssał palce, udając zachłannego. Udawał, że mu się to podoba. Nienawidził tego. Nie miało to znaczenia. Był teraz tylko dziwką. Jasne, pracował z innymi niewolnikami w obozie, ale to był jego prawdziwy cel. Był tylko obozową zabawką do ruchania. Odgrywał tę rolę, przerażony, że się znudzą i go zabiją.

Mężczyzna wyciągnął palce z ust Axela, ociekające śliną. Pchnął go z powrotem w dół, wsuwając palce w jego tyłek. Axel jęknął, starając się o tym nie myśleć. Musiał po prostu pozwolić mężczyźnie robić to, co chciał. Wkrótce będzie po wszystkim. Mężczyzna naciskał i pocierał wrażliwe miejsce w nim, sprawiając, że jego kutas pulsował. Próbował to zignorować, dopóki nie spojrzał za siebie i nie zobaczył, jak twardy jest mężczyzna. Chciał sprawić, by doszedł?

The Captive Prince. Yaoi. 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz