ROZDZIAŁ 12

638 40 4
                                    

"On jest mój. Zapamiętaj to sobie"

Axel wyglądał gorzej, gdy wrócił ze śniadania. Głowę miał opuszczoną, a twarz bez jakiegokolwiek wyrazu. Jak u jakiejś lalki. Wyglądał niezwykle żałośnie. Alvar patrzył, jak przechodzi cicho przez salonik, sięgając po listę swoich obowiązków. Wpatrywał się w nią przez kilka chwil beznamiętnie, po czym westchnął zrezygnowany.

— Wszystko w porządku — zapytał go, mając nadzieję odciągnąć jego myśli od tego, co go tak dręczyło.

Ledwo wymamrotał jakąś odpowiedź, po czym zabrał się do pracy. Może po prostu potrzebował trochę czasu, by dojść do siebie po intensywnych wrażeniach? Był dla niego dość ostry tego ranka. Wyglądało na to, że wziął sobie wszystko, bądź większość, co mu powiedział, do serca. Był bardzo posłuszny. Zastanawiał się, czy aby nieco nie przesadził z tym straszeniem. Przecież nie kazałby go zabijać za to, co się wydarzyło, nawet jeśli podobna sytuacja wydarzy się w przyszłości.

W rzeczywistości brakowało mu go podczas trzydniowej nieobecności. Jego życie nagle wróciło do stanu sprzed posiadania niewolnika, stało się nudne, odczuwał intensywnie brak nieokreślonego czegoś.

Obecność Axela, a potem jego nagłe odstawienie, uświadomiły mu, jak bardzo był samotny. Axel sprawił, że to uczucie zniknęło. Był czymś, na co czekał z niecierpliwością.

Spędził wiele czasu w ciszy, wyglądał na nadąsanego, co go bawiło. Gdy oderwał się od własnej pracy, by skorzystać z toalety, znalazł niewolnika skulonego na jego ulubionym krześle przy oknie, patrzącego na ogród. Wyglądał na przygnębionego. Ledwo zerknął na Alvara, zanim wrócił do swojego żałosnego spoglądania w dal.

— Przychodzą dziś po południu w odwiedziny moi przyjaciele — poinformował go, by przełamać jakoś ciszę. — Spodziewam się po tobie, że będziesz się zachowywał tak dobrze, jak tylko zdołasz, gdy będziesz nam służył. Zrozumiałeś?

— Przyjaciele? — powtórzył, wyglądając na niespokojnego.

— Tylko kilku. Jeśli mnie... zawstydzisz, jakoś skompromitujesz swym zachowaniem, zostaniesz ukarany.

— Tak, panie. — Wyglądał, jakby chciał zapytać o coś więcej, ale zdecydował się tego nie robić.

Pozwolił chłopakowi zostać na miejscu. Rozmawiał z ojcem o tym, co Axel powinien robić w ciągu dnia. Postanowili oddać go w ręce majordomusa na przyuczenie do podobnej służby. Jego wykształcenie, które odebrał jako książę w swoim nieistniejącym już kraju, sprawiało, że był idealnym kandydatek na przyszłego majordomusa. Gdy Raven kiedyś przejdzie na emeryturę, chłopak z łatwością go zastąpi.

To oznaczało to, że jako jego pan będzie musiał wytresować Axela na tyle dobrze, aby móc powierzyć mu tego rodzaju odpowiedzialność. Musiał być surowy dla chłopaka i nie pobłażać mu w niczym. Wtedy stanie się posłuszny.

Przyjaciele przyszli około drugiej po południu. Axel stał niespokojnie z boku, wyglądając tak, jakby koniecznie chciał się ukryć przed ich wzrokiem. Jego przyjaciele natychmiast zaczęli się nim interesować. Komentowali jego wygląd, stawiając niezbyt delikatnie akcent na jego chudość. Chłopak w żaden sposób nie reagował. Wpatrywał się tylko w podłogę z wyrazem bólu, ale nic nie mówił. Alvar zaśmiał się wymuszenie na ich poczynania.

— Musisz być zawiedziony, że jesteś panem niewolnika z kijem w dupie. Jest sztywny jak mój ojciec — powiedział Mazz.

Mazz to największy dupek, jakiego Alvar znał, ale był synem potężnego politycznego sojusznika. Był również tym żartownisiem w ich małej grupce. Niezmiennie robił jakieś żarty i prawił niewybredne komentarze, często także w jego kierunku, mimo że inni raczej gryźli się w język, bo był synem cesarza. Mimo wszystko miło było mieć go za kumpla. Nawet teraz gdy zrobiło mu się nieco żal własnego niewolnika.

The Captive Prince. Yaoi. 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz