"Kto ma Axela?"
Hanzel prawie nie myślał o swoich zadaniach. Myślał o jutrze. Minęło sześć tygodni, odkąd powiedziano mu, że będzie wolny. Jutro miał wyruszyć z innymi, by odnaleźć Axela w obcym kraju i tam wszystko sobie poukładać.
Zapukał do drzwi sypialni cesarza. Jego ręka natychmiast powędrowała do klamki. Nikogo tam nie było.
— Wejdź — zawołał głos.
Hanzel zamarł. Ostrożnie pchnął drzwi i zszokowany znalazł w środku cesarza. Nigdy wcześniej nie widział cesarza w jego pokoju. Raz na korytarzu, ale poza tym był to jego pierwszy kontakt. Mężczyzna się przebierał. Zapiął białą koszulę, odwracając się, by zobaczyć, kto mu przerwał. Jego spodnie również były białe. Marynarka wisiała obok niego.
— Co jest? — zażądał odpowiedzi mężczyzna.
Jego oczy nie zdradzały żadnych podejrzeń. W rzeczywistości nie było w nich żadnego wyrazu. Mówił niskim, zimnym tonem.
— Ja... przepraszam, Wasza Cesarska Mość. Chciałem posprzątać. Nie spodziewałem się...
— Więc sprzątaj — rozkazał zniecierpliwiony mężczyzna.
Hanzel skinął głową, wchodząc po cichu. Unikał cesarza, jak tylko mógł. Było strasznie cicho. Ledwo odważył się wydać jakikolwiek dźwięk.
Hanzel skupił się na fakcie, że technicznie rzecz biorąc, był szpiegiem. Jeden dzień dzielił go od wolności. Naprawdę musiał dziś spotkać tego człowieka? Był tak blisko bezpiecznej ucieczki od tego wszystkiego. Gdyby ten człowiek się o nim dowiedział, wszyscy jego przyjaciele by zginęli. Hanzel poczuł panikę tuż pod skórą. Co, jeśli cesarz zażąda informacji, gdzie jest Axel? Co jeśli będzie go torturował, próbując się tego dowiedzieć?
Dźwięk przerwał ciszę. Hanzel podskoczył na tyle, by zwrócić na siebie uwagę cesarza. Mężczyzna spojrzał na niego, po czym sięgnął do kieszeni. To był jego telefon. Hanzel zarumienił się i wrócił do pracy. Prawie skończył. Wtedy mógłby odejść.
— Co? — powiedział cesarz, odbierając telefon. — Właściwie to jestem w stolicy... Nie planowałem wpadać... Nie... To w interesach. Nie mogę być pewien, czy będę miał czas.
Hanzel nie mógł powstrzymać się od słuchania. Głos mężczyzny brzmiał zbyt dobrze. Pracował tak szybko, jak tylko mógł, zachowując się przy tym tak cicho, jak to tylko możliwe.
— Powiedz mu, że jeśli chłopak Vixenów umrze, będę musiał wyładować na nim swoją frustrację.
Hanzel zawahał się. Obrócił się z szeroko otwartymi oczami. Vixen. Znał to nazwisko. Tak nazywał się Axel. Mówił o szefie.
Całe szczęście, że cesarz zniknął w głębi rozległego pomieszczenia. Hanzel zareagował zbyt gwałtownie. Wrócił do swojej pracy, ręce mu się trzęsły. Przygryzł wargę, nasłuchując uważniej.
— Mówiłem ci, żebyś go nie dotykał, dopóki nie będę miał czasu go porządnie przesłuchać... Tak, wiem o jego talencie do wkurzania ludzi... — Cesarz westchnął, wracając do widoku sprzątającego niewolnika. — Dobrze. Zrobię to, przyjdź jutro. Jak bardzo został pobity?
Hanzel skupił się na tym, by nie wyglądać podejrzanie. Tak trudno było nie patrzeć w górę, gdy mężczyzna słuchał o krzywdzie, jaką Axel najwyraźniej przeżył. Hanzelowi zrobiło się niedobrze. Mógł zwymiotować. Desperacko potrzebował zdusić w sobie tę potrzebę.
— Rozumiem. Trzymaj Griffa z dala od niego, dopóki tam nie dotrę. Ja się tym zajmę.
Hanzel spojrzał na mężczyznę, który odłożył słuchawkę. Niewolnik taki jak on nie wydawał się wart uwagi mężczyzny, Hanzel też nie rzucił na niego nawet okiem, zanim cesarz zabrał swoje rzeczy i wyszedł.
CZYTASZ
The Captive Prince. Yaoi. 18+
AksiOstatnia ostoja demokracji pada pod naciskiem Cesarstwa Sahidy. Małe biedne królestwo nie jest w stanie obronić się przed najsilniejszym państwem świata. Okrutny cesarz zawsze dostaje, co chce, a tego dnia zapragnął młodego księcia podbitego narodu...