"Po prostu walę sobie tobą konia"
Elion zakrył twarz rękami najlepiej, jak potrafił. Jak to się mogło stać? Jak mógł mieć czyjś palec w tyłku? Zadrżał, gdy intruz poruszył się, sondując jego wnętrze. Gardło zacisnęło mu się boleśnie, gdy starał się stłumić szloch. Ciało drżało, zdradzając wrogowi swą słabość. Tak bardzo się bał. Był tak niesamowicie przerażony.
Drań nad nim uśmiechnął się, rozkoszując się swoim okrucieństwem. Naparł na krawędź dziurki niewolnika, rozciągając ją to w jedną, to w drugą stronę. El jęczał, to było tak cholernie upokarzające. Gwałcił go ktoś starszy od niego, do tego wróg, do tego od dziś jego pan. To zbyt wiele do zniesienia jak na jeden dzień. Ten człowiek, który wyglądał tak niewinnie ze swoimi jasnobrązowymi włosami i błyszczącymi niebieskimi oczami, gwałcił go. On był zmuszany siłą do seksu z tym młodym mężczyzną. Mężczyzną, którego nawet bliżej nie znał. Mężczyzną, którego oczy wypełniały się chciwą przyjemnością.
— Widzisz, to już tak nie boli, prawda? — padło pytanie z ust starszego.
Wysunął palec, dodając drugi, gdy wsuwał go z powrotem. Elion skrzywił się, nienawidząc tego uczucia. To było tak nieprzyjemne. Brudne. Złe. Niechciane. A on mógł zrobić jedno wielkie NIC, nie mógł tego powstrzymać. Jedyne, co mógł zrobić, to to wszystko odczuwać i z godnością znosić.
— Naprawdę nie będziesz błagać? — zapytał go Alvar po tym, jak był w nim już przez kilka minut, które głównemu zainteresowanemu wydawały się dniami. — Zamierzasz po prostu cicho siedzieć i pozwolić mi to zrobić?
— Jeśli będę błagać, przestaniesz? — odparł wyzywająco.
Książę uśmiechnął się.
— Nie, ale to zupełnie niesatysfakcjonujące, gdy jesteś taki bierny i nie walczysz.
Niesatysfakcjonujące? — pomyślał rozwścieczony Elion zacisnąwszy zęby. Spoglądał na swego oprawcę zamglonymi od łez oczami. Nie, celowo nie da mu tej satysfakcji. Błaganie przyniesie tylko więcej okrucieństwa, rozpali chore żądze syna cesarza.
— A żebyś zdechł, jak ten twój pierdolony ojciec — wymamrotał niewyraźnie obelgę, aby ten nie zrozumiał.
— Czy to miała być obelga? — zapytał z tym durnym uśmieszkiem na ustach.
Nie zrozumiał tego. To dobrze. To była jedna rzecz, którą miał Elion. Język, którym mógł rzucać niewyraźnie, bądź wyraźnie, obelgi. Alvar dodał trzeci palec, rozciągając mu szerzej dziurkę. Elion napiął się z bólu. To było straszne dawać komuś manipulować w ten sposób jego ciałem. Napierające z każdej strony palce zmuszały go do dziwnych nienaturalnych reakcji. Serii dziwnych sapnięć i stęknięć.
— Wiesz, im bardziej się napinasz, tym bardziej będzie bolało. Powinieneś spróbować się zrelaksować. Praktycznie miażdżysz mi teraz palce.
Młody mężczyzna wsunął palce głębiej, po czym położył drugą rękę na brzuchu Eliona. To uczucie sprawiło, że ten chciał się odsunąć. Wił się pod lekkim dotykiem, powstrzymując szloch bezradnej frustracji.
— Czy powinienem pomóc ci się zrelaksować? — zapytał ten dupek, przesuwając dłoń w dół, w kierunku męskości El. — Myślę, że ci pomogę.
— Nie! — warknął, próbując z całych sił usiąść.
Szarpnął za kajdanki, czując, jak wgryzają się w jego ciało. Nie chciał, by ten człowiek go dotykał, by dotykał go TAM. Spojrzał na niego, bezradnie walcząc z więzami. Ten drań był zadowolony z siebie, uśmiechał się.
CZYTASZ
The Captive Prince. Yaoi. 18+
ActionOstatnia ostoja demokracji pada pod naciskiem Cesarstwa Sahidy. Małe biedne królestwo nie jest w stanie obronić się przed najsilniejszym państwem świata. Okrutny cesarz zawsze dostaje, co chce, a tego dnia zapragnął młodego księcia podbitego narodu...