ROZDZIAŁ 46

253 34 7
                                    

"Jesteście dokładnie tacy sami"

Hanzel wysiadł z autobusu razem ze swoim gangiem. Spojrzał na pałac, czując w sobie strach. Żołnierze popchnęli go do przodu, każąc mu uważać na to, co robi. Hanzel posłusznie stanął w szeregu na słabych nogach.

Przeszedł przez piekło, aby się tu dostać. Trzy tygodnie w zamknięciu, cierpiąc z powodu uzależnienia, na kontynuowanie którego nie miał już pozwolenia. Pozostali wyglądali na równie zmęczonych jak on. Herdaz i Stan wyglądali najgorzej. Byli w obozie najdłużej.

To był już jednak koniec. Teraz mieli przejść do następnej próby. Rozmawiali o tym, planowali, jak mają postępować. Stali w równym rzędzie, każdy niespokojny.

Obserwował ich mężczyzna z notatnikiem. Hanzel zauważył, że jego dłoń ma tylko trzy palce. To oznaczało, że prawdopodobnie to on był tym słynnym majordomusem. Niewolnik podziękował strażnikom, mówiąc im, że się tym zajmie.

Zen jak zwykle się uśmiechał. Raven zauważył to, marszcząc brwi.

— Wasze imiona. Zaczynając od ciebie — rozkazał, wskazując na Herdaza, który stał na końcu. Posłusznie podali swoje imiona. Raven zapisał je, po czym skinął głową. — Chodźcie ze mną — rzucił.

Zostali poprowadzeni przez podziemia pałacu. Wielu niewolników patrzyło na nich z przerażeniem lub dezorientacją. Wyglądali o wiele bardziej groźnie niż ci pałacowi niewolnicy. Byli więksi, bardziej barczyści, wyglądali na mało okrzesanych.

— Szefie, myślisz, że ktoś zna Axela? — szepnął mu do ucha Zen.

— Mówiłem ci już, nie mów o nim. Udawaj, że nawet go nie znasz — upomniał go Hanzel.

Zen stuknął się w nos, jakby to coś znaczyło, po czym odsunął się od niego. Zdecydowanie nie był najlepszym materiałem na szpiega. To jeszcze bardziej go zdenerwowało.

Zaprowadzono ich do jakiegoś magazynu. Był pusty. Raven odwrócił się i westchnął, przyglądając się im. Wyglądał na równie zdenerwowanego, co on.

— Dobrze, więc... ummm... — zaczął ponownie. — Powiedziałeś... że jesteś Hanzel? — Spojrzał na niego.

— Tak, proszę pana — Hanzel skrzywił się, mówiąc to.

— Nie jestem żadnym panem. Mów mi Raven.

Hanzel zarumienił się.

— W porządku. Dobrze...

— Więc przydzielę cię do sprzątania. To powinno dać ci dostęp do pokojów księcia, abyś mógł się z nim w przyszłości kontaktować. Dla reszty mam inne obszary, ale chciałem cię poznać, zanim przydzielę cię gdziekolwiek.

— Czy mogę pracować z jakimiś fajnymi dupa.... yyy znaczy osobami? — zapytał Zen, uśmiechając się.

Raven zmarszczył brwi.

— Co ty się tak cały czas uśmiechasz? Naćpałeś się czegoś przez drogę?

Zen wzruszył ramionami.

— Jestem po prostu pozytywnie nastawionym do życia człowiekiem.

Raven spojrzał na niego.

— Więc pójdziesz do pralni — mruknął majordomus i powiedział jeszcze bardziej do siebie, niż do innych: — Tam wyjdą ci głupoty z głowy.

— Czy tam są jakieś fajne dupy? — tym razem już się nie powstrzymał i nazwał fajne dupy... fajnymi dupami.

— Fajne dupy. Też coś. Tam są najgorsi z najgorszych — powiedział powoli. — Są tam niewolnicy, którzy mają ostatnią szansę na to, by nie zostać wyrzuconymi z pałacu. Rozumiesz?

The Captive Prince. Yaoi. 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz