ROZDZIAŁ 21

366 35 0
                                    

"Próbowałeś go zabić"

Minęło pół godziny. Alvar chodził, wypatrując Axela na polnej drodze. To nie było w jego stylu. Był bardziej posłuszny. Uważał punktualność i odpowiedzialność za pieprzone cnoty. Nie powinien się spóźniać.

— Idę go poszukać — powiedział, zdenerwowany.

— Wyślę kilku strażników, by go znaleźli, panie — zaoferował głównodowodzący obozu. — Tak będzie bezpieczniej. Niewolnicy mogą być... szorstcy...

— Idę.

— Panie, może powinieneś zostać tutaj — wtrącił Victor, jego kierowca.

Alvar chodził, próbując podjąć decyzję. Axel przyciągał kłopoty jak nikt inny, kogo znał. Jeśli się spóźnił, coś mogło się stać. Miał przeczucie. Przeczucie, że musi znaleźć Axela.

— Idę. Victor, idziesz ze mną. Wy — rzucił do ochroniarzy — trzymajcie się z tyłu.

Zaczął biec, ignorując nawoływania zdenerwowanego strażnika. Ten człowiek za bardzo starał się go zająć. Alvar wiedział już, że jest mordercą, a w jego umyśle pojawiło się podejrzenie. Musiał znaleźć niewolnika. Zamieszanie przykuło uwagę Alvara. Niewolnicy szeptali podekscytowani, spoglądając sobie przez ramię. Oczy wskazywały na konkretną uliczkę, choć nikogo w niej nie było. Nie zawahał się. Wszedł za róg, zszokowany tym, co zobaczył.

Axel był ledwo przytomny. Nie stał, ale mężczyźni stali po obu jego stronach, podtrzymując go. Trzeci mężczyzna uderzał go raz za razem, uśmiechając się maniakalnie. Lewa kostka Axela była potwornie skręcona. Jego twarz była pokryta krwią. Kapała mu z ust i nosa. Jeszcze bardziej poplamiła jego brudną koszulę. Alvar patrzył z przerażeniem, jak niewolnik stojący nad nim sięga pięścią do tyłu i uderza nią w policzek Axela.

— Przestańcie! — krzyknął Alvar.

Pobiegł do nich, chwytając uderzającego skurwysyna za ramię i odwracając go. Niewolnik natychmiast zareagował, uderzając Alvara i posyłając na ziemię drugą ręką. Wylądował na niej twardo, czując ból w policzku. Odwrócił się i spojrzał na mężczyznę. Mężczyzna sapnął, rozpoznając, że Alvar nie jest niewolnikiem. Cofnął się, po czym rozległ się wystrzał. Alvar podskoczył na ten dźwięk, patrząc jak krew i mózg eksploduje z tyłu głowy mężczyzny. Upadł martwy. Pozostali dwaj niewolnicy rzucili Axela obok martwego mężczyzny i pobiegli przed siebie. Alvar zwymiotował.

— Wszystko w porządku, panie? — zapytał Victor, wciąż trzymając broń, która prawdopodobnie zabiła mężczyznę.

— Axel — powiedział, kaszląc i starając się nie patrzeć na ciało obok niego. — Czy on żyje?

Victor odszedł od niego, sprawdzając Axela. Zbliżyli się też ochroniarze.

— Potrzebuje szpitala.

— Będziecie go nieść — zarządził, zwracając się do ochroniarzy i odsuwając się od kałuży krwi.

— Tak, panie — zgodzili się.

— Muszę to zgłosić, książę — poinformował kierowca.

— Zadzwonię do ojca, kiedy już stąd wyjdziemy. — Alvar wstał, lekko się zataczając. Oparł się o budynek, dotykając twarzy. — Musimy już iść.

Victor skinął głową, patrząc, jak ochroniarze niosą Axela do samochodu. Alvar wsiadł do środka, gdy strażnicy przyglądali mu się ze strachem lub wrogością. To miejsce nie było normalne. Ochroniarze położyli Axela po drugiej stronie, a on położył jego głowę na swoich kolanach. Mężczyźni wycofali się, mówiąc:

The Captive Prince. Yaoi. 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz