ROZDZIAŁ 1

886 52 13
                                    

"Jeszcze nie skończył ci rosnąć fiutek, prawda?"

Alvarian Roseberg, syn najpotężniejszego człowieka na świecie, świętował swoje urodziny w wielkim stylu. Jego ojciec zorganizował mu prawdziwą ucztę. Polityczni sojusznicy przybyli z całego świata, pokonując wielkie odległości, by być częścią tego wydarzenia. Nie tylko dlatego, że to był dzień urodzin Alvara, ale również, by uczcić podbój małego kraju, Valorii. Trwało to trzy lata, trzy lata wojny po to, aby zdobyć stosunkowo mały kawałek ziemi.

Książę zerknął na stolik z boku, obserwując, jak jego przyjaciele szeptali sobie żarty na temat piosenkarza, który występował na scenie. Byłoby miło usiąść z nimi i razem się pośmiać. Tu, gdzie siedział, było nudno, ale przywykł już do nudnych sytuacji. Poza tym, skoro to uczta dla niego, musiał wytrzymać przy głównym stole, dopóki nie nastanie odpowiedni moment na swobodne rozmowy.

Wzdychając, skierował swoją uwagę na rozrywkę, którą przygotował ojciec na jego urodziny. Piosenkarka zakończyła swój występ przeraźliwie wysokim dźwiękiem, takim, który brzmiał, jakby się popisywała, a nie faktycznie próbowała brzmieć dobrze. Alvar zaczął klaskać, uśmiechając się promiennie, gdy piosenkarka ukłoniła się i pomachała do publiczności.

Kiedy artyści skończyli wreszcie występować, Alvar był już dosyć pijany. Przypuszczał, że taki był zamiar jego ojca. Jedyną pozostałą tego wieczoru formalnością było wręczenie prezentów. Ojciec miał rozpocząć, dając pierwszy prezent wieczoru. Klaskał razem z innymi, gdy jego ojciec wstał, włączając mikrofon, który dostał od usłużnego służącego.

— To były trudne trzy lata dla mojej rodziny — powiedział cesarz, zwracając się do tłumu. — Bycie z dala od niej, walcząc w wojnie, której znacznego przedłużenia nikt się nie spodziewał, oznaczało czas z dala od tych, których kocham. Mojej żony i mego drogiego syna.

Odwrócił się, spoglądając na Alvariana. Miał uśmiech aktora, nieczułego aktora wyglądającego o wiele lepiej, niż jego nieczułe wnętrze. Al wiedział, że nie ma co spodziewać się czegoś więcej. Jego ojciec był twardym człowiekiem. Niezbyt troskliwym, jak inni. Nie przeszkadzało mu to. Cesarz wydawał się podekscytowany, że może mu dać ten prezent, gdy rozmawiali wcześniej.

— Gdy wyruszyłem na wojnę, byłeś ledwie chłopcem. Trzy lata później, ledwo rozpoznaję mężczyznę, na jakiego wyrosłeś. Z niecierpliwością czekam, aby dowiedzieć się o tobie więcej. Nie mogę się doczekać wspólnie spędzonego czasu. Nauczę cię wszystkiego, co o rządzeniu wiem ja. Aby pomóc ci w przyszłym rządzeniu państwem, daję ci mały podarek. Przypomnienie, że mimo trudności tych lat rozłąki, odnieśliśmy zwycięstwo nad naszym wrogiem.

Mężczyzna dał znak, a drzwi do komnaty się otworzyły. Na zewnątrz stało kilku strażników, a między nimi nagi chłopak, skuty kajdanami na rękach i nogach. Chłopiec wykazywał objawy niedożywienia, jego kości były łatwo widoczne. Jego skóra była jasna, nawet nieco nienaturalne. Ciemnozielony kolor siniaków dziwnie pasował do ciemnych, niemal czarnych oczu. Jego włosy również były ciemne. Długie, zwisające prosto z jego głowy, delikatnie wyginające się wokół jego twarzy i opadające na ramiona.

Chłopak zaczerwienił się pod naporem spojrzeń skierowanych na niego. Cofnął się, tylko po to, by zostać brutalnie popchniętym przez strażników po obu stronach. Zataczał się do przodu, gromiąc wzrokiem jednego z nich, gdy mężczyzna ciągnął go naprzód. Nie mówił, nie walczył. Szedł milcząco, spojrzenie utkwiwszy w ojcu Alvara.

— Prezentuję ci mój dar, synu. Twój pierwszy niewolnik, Axel. Do niedawna był księciem Valorii, jest ostatnim ocalałym członkiem swojej rodziny. Teraz jest twoim pierwszym ważnym obowiązkiem. Niewolnikiem do wytrenowania. Mam nadzieję, że wiele się nauczysz, mając ten nowy mały... dodatek w swym życiu.

The Captive Prince. Yaoi. 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz