"Jestem pieprzonym idiotą"
Wrócił do pałacu przed kolacją. Całe szczęście, bo miał już wszystkiego dosyć i był cholernie zestresowany. Prowadzenie Cesarstwa w miejsce ojca było o wiele trudniejsze, niż kiedykolwiek sobie wyobrażał. Ludzie wymagali od niego tak wiele, podczas gdy on nie miał pojęcia, co robi, a wszyscy go obserwowali.
Dlatego cieszył się, że Axel zgodził się pomóc. Wiedział, że on lepiej nadaje się do papierkowej roboty. Axel zdołał wspiąć się po szczeblach kariery nawet w świecie niewolników. Był pieprzonym geniuszem i szczęściarzem. Tak jak jego gburowaty i kłamliwy ojciec. Nienawidził tego, że nie odziedziczył po nim więcej cech, ale otrzymał sporą pulę genów raczej po matce, tego też nie cierpiał.
Udał się na górę, ignorując kolację. Najwyraźniej politycy cały czas jedli. Na spotkaniu pili koktajle. Nie był wystarczająco głodny, by jeść. Chciał się po prostu zrelaksować. Po wejściu do komnat natychmiast skierował się do gabinetu. Usiadł przy biurku. Miał trochę pracy do skończenia przed snem. Axel obserwował go z sofy. Marszczył brwi, jakby próbował coś zdecydować.
— Potrzebujesz czegoś? — zapytał, mając nadzieję, że będzie to szybkie i będzie mógł wrócić do pracy.
Axel chwycił kule, wstał i utykając, podszedł do drzwi. Obejrzał się za siebie, sprawdzając pokój. Może to coś związanego z Karrą?
— Umm... panie?
— Tak?
Axel wyglądał na niepewnego siebie. Spojrzał na niego, jakby nie wiedział, jak postąpić. Okrążył biurko, stanął obok Alvara i odłożył kule na bok. Wyglądał na naprawdę zakłopotanego.
— Um... co? — zapytał coraz bardziej zdezorientowany książę. To zachowanie młodszego nie wróżyło niczego dobrego.
Axel oparł się o biurko, patrząc prosto na niego. Zatrzymał się centymetr od niebieskookiego. Po prostu patrzył. Jakby studiował jego twarz. Jego intensywne oczy przenikały go na wskroś.
— Co ty... — nie dane mu było dokończyć.
Axel go pocałował. Zszokowany Alvar odsunął się. Jak? Dlaczego? Nie mógł pojąć, co się dzieje. Otarł usta, odchylając się w fotelu.
— Co ty do cholery robisz, Axel?
— Pieprzmy się.
— Co?
Axel chwycił za ramiona krzesła, sprawiając, że Alvar się cofnął. Znów był bardzo blisko. Pachniał papierosami, a jego oddech trafiał prosto w nozdrza Alvara.
— Chcesz, prawda? — szepnął mu do ucha. To wywołało dreszcze na kręgosłupie księcia. — Chcesz mnie przelecieć, prawda?
Starał się zracjonalizować to, czego doświadczał. Żadna ilość myśli nie mogła nadać temu sensu. Delikatne pocałunki Axela wzdłuż jego szyi nie pomagały. Niewolnik pieścił jego twarz, jego dłonie delikatnie gładziły jego policzki. Ciało Alvara falowało z pożądania.
— Nie. — Odepchnął go, sapiąc. — Przestań.
Axel odsunął się, zirytowany. Oparł się o biurko, wzdychając.
Co jest, kurwa?
Alvar wstał, odpychając go lekko i cofając się.
CZYTASZ
The Captive Prince. Yaoi. 18+
AksiOstatnia ostoja demokracji pada pod naciskiem Cesarstwa Sahidy. Małe biedne królestwo nie jest w stanie obronić się przed najsilniejszym państwem świata. Okrutny cesarz zawsze dostaje, co chce, a tego dnia zapragnął młodego księcia podbitego narodu...