"Prawie, kurwa, umarłem!"
Pałac był o wiele bardziej przytulny niż obóz. Posiłki były większe, praca urozmaicona i przyjemna, a niewolnicy w pewien sposób niewinni i raczej przyjaźni, a przynajmniej do tego stopnia, że nie chcieli i nie umieli wbić noża w plecy, w obozie działo się to dosłownie. W porównaniu z latami spędzonymi tam, to miejsce było wspaniałe.
Stan skończył kopać dół pod nowy system nawadniania i odsunął się, przecierając czoło. Jego przełożony sprawdzał kilka innych osób, więc miał chwilę, by nacieszyć się ładną pogodą.
Wziął głęboki oddech. Zapach kwiatów unosił się w powietrzu. Ptaki ćwierkały. Wiosna była w pełnym rozkwicie i to było orzeźwiające.
Wiosna w obozie nie była niczym takim. Błoto. Śmierdzący ludzie w zadymionych budynkach. Nigdy tak piękna. Nigdy rześka i czysta.
Stan nie powiedział innym o swojej przeszłości. O tym, że przez lata pracował w spedycji, dopóki firma nie zbankrutowała. Zawsze pracował wśród śmierdzących ludzi o nijakim pochodzeniu.
Nigdy wcześniej nie pracował jako niewinny niewolnik wykonujący podobne lekkie prace. Nigdy nie miał okazji zobaczyć, jak piękny może być świat. Teraz sam czynił go piękniejszym. Sadził kwiaty i pielęgnował trawniki. Kochał każdą sekundę ostatniego roku tutaj.
— Wygląda dobrze, Stan — powiedział jego przełożony, prawie nie patrząc w otwór. — Idź zjeść posiłek.
Stan skinął głową. Wytarł ręce w spodnie i wrócił do środka. Umył się i znalazł Herdaza. Usiedli razem przy stole, rozmawiając o pracy i oddając się plotkom. Prostym rzeczom. Przyjemnym rzeczom. Żadnych spisków mających na celu obalenie potężnych ludzi, żadnego strachu przed zamordowaniem przez wrogi gang.
Hanzel przyszedł wkrótce potem. Zwykle zostawiał ich samych, gdy jedli posiłek w tym samym czasie. W rzeczywistości Stan nie rozmawiał z Hanzelem od wielu dni. Nawet jeśli, wtedy było to zwykłe powitanie.
— Hej, chłopaki. — Hanzel wyglądał ponuro. — Emmm... jak wszystko idzie?
— Całkiem dobrze, szefie — powiedział Herdaz. — Nic do zgłoszenia.
Hanzel usiadł.
— Fajnie, to dobrze.
— Wszystko w porządku? — zagadnął Stan.
Hanzel wyglądał na zdenerwowanego. Skrzyżował ręce na stole i westchnął.
— Czy coś się stało? — powtórzył Hanzel sam dla siebie.
Herdaz spojrzał na Stana z troską na twarzy.
— Dziś jest dzień śmierci Emera — przyznał z tęsknotą. — Chyba po prostu myślę o obozie więcej niż zwykle.
Stana coś ścisnęło za serce. Nawet o tym nie wiedział. Wszystkie dni w obozie zlewały się ze sobą. Przez większość czasu nie wiedział nawet, jaki jest dzień miesiąca.
— Cholera — westchnął Herdaz. — Nawet o tym nie pomyślałem.
— Wiem, że jestem dziwny. Kto śledzi takie gówno, prawda?
Hanzel przysunął się, prawie się przytulając. Był tym zażenowany. Zawstydzony tym, że troszczy się o wszystko bardziej niż inni. Że bardziej się przejmuje.
— Szef tak robił — mruknął Stan.
Hanzel przytaknął.
— Mam wrażenie, że szef wszystko zapamiętał. Zastanawiam się, czy ma się dziś dobrze.
CZYTASZ
The Captive Prince. Yaoi. 18+
ActionOstatnia ostoja demokracji pada pod naciskiem Cesarstwa Sahidy. Małe biedne królestwo nie jest w stanie obronić się przed najsilniejszym państwem świata. Okrutny cesarz zawsze dostaje, co chce, a tego dnia zapragnął młodego księcia podbitego narodu...