12.|Bucky Barnes|

438 33 25
                                    

- Barnes? - Lina myślała, że to sen. Był ubrany w czarny, klasyczny garnitur z białą koszulę, a jego twarz zasłaniała maska. Jednak nawet tak zakamuflowanego była go w stanie rozpoznać - po włosach, które z pewnością nie były przycinane przez fryzjera.

- Co tu robisz? - odwróciła się do niego przerażona, a barman przyniósł oba napoje. Bucky wziął gorzki alkohol do ust. - Nie powinno Cię tu być!

- Sam mnie zaprosił - rzekł. Linie prawie oczy wyleciały z oczodołów.

Czy ja się przesłyszałam?

- Co? Wiesz, że on i Steve przez te pół roku udawali, że nie mają z Tobą kontaktu? - zaczęła oburzona. Bucky odwrócił się do niej.

- A wiesz, że mi mówili, że mam Ci dać spokój i że nie jesteś zainteresowana kontaktem ze mną?

Dziewczyna parsknęła.

- Jeszcze pewnie Ci nawtykali, że jestem w wielkiej miłości z tym debilem, bezmózgim Ryanem? - przewróciła oczami, a mężczyzna przytaknął. - Muszę z Tobą porozmawiać! - odważyła się i złapała go za dłoń, którą o dziwo nie miał w rękawiczce. W przeciwieństwie rzecz jasna do tej metalowej.

- A ja z Tobą - spojrzał głęboko w jej oczy i przełknął ślinę. Najwyraźniej się stresował.

Ale na pewno nie tak bardzo jak ja...

- O kurwa! - prawie skoczyła do góry. Zobaczyła, że Ryan zmierza w stronę baru, a tylko jedną wolne miejsce było koło nich. - Chodź! - szarpnęła go za sobą. Ten nawet nie zdążył zareagować i ruszył z dziewczyną w stronę parkietu.

- Co się dzieję? - zapytał skołowany. Lina odciągnęła go na bok.

- Staram się unikać Ryana, który wszędzie się gdzieś panoszy.

- A teraz zapraszamy wszystkich na parkiet! - ogłosił prowadzący i wszyscy złączyli się w pary wokół Liny i Buckyego. Ktoś popchnął ich na siebie.

No a to jest niezręczne...

Muzyka uspokoiła się. Barnes złapał Linę w talii i połączyli się ze sobą w tańcu.

W tym samym czasie.

Natalie siedziała na kanapach i żłopała swoje wino. Muzyka zmieniła się, a ludzie wkroczyli na parkiet. Zamarła kiedy podszedł do niej Steve.

- Zatańczymy? - zapytał. Dziewczyna prawie wypluła wszystko co miała w buzi. To się nie działo.

- Tak! Pewnie! - odłożyła kieliszek i dała się poprowadzić Steveowi na skraj parkietu. Wziął ją z szacunkiem i z gracją, po czym zaczął delikatnie bujać w rytm muzyki.

Było to miła minuta zanim Natalie objawił się bardzo niepokojący widok. Zobaczyła Sama, który stał przy basenie. Za dużo powiedziane, że stał. Dziewczyna zmrużyła oczy. „no kurwa" pomyślała. Nagle Sam zniknął jej z pola widzenia. Zobaczyła, że krzaki się poruszyły, a później z nich wyłonił się Sam i znów zniknął. Teraz miała pewność, że jest pijany w trzy dupy.

Wiedziała, że może się to źle skończyć. Obserwowała Sama i cieszyła się chwilami ze Stevem tak długo, aż zorientowała się, że Wilson już się nie wyłania zza krzaków. Nie mogła tak dłużej. Musiała coś zrobić.
Wiedziała, że musi znaleść Linę. Ona na pewno wymyśliłaby jakiś błyskotliwy plan.

- Steve? - zaczęła. Mężczyzna uśmiechnął się sielsko.

- Tak?

- Muszę do toalety - powiedziała, ponieważ nie bardzo wiedziałam co może lepszego wymysleć. Steve skrzywił się.

- Wszystko okej? - zmartwił się.

- Tak, tak - skłamała. - Zaraz wrócę. - Odparła pośpiesznie i zostawiła Steve'a samego na parkiecie. Poszła szukać Liny. Nie było to rzecz jasna łatwe zadanie, bo wszyscy mieli maski. Postanowiła więc znaleść ją po sukience. Szukała przy barze, na parkiecie, aż w końcu zobaczyła podobną dziewczynę. Tańczyła z kimś. Z kimś, kto nie przypominał ani jej ojca, ani Ryana...

- James - zaczęła. - Ja skłamałam z tym, że nic do Ciebie nie czuję.

Uff jaka ulga...

Bucky spojrzał na nią z politowaniem. Nic nie powiedział. Nadal trzymał ją przy sobie i bujał w rytm muzyki.

- Prawda jest inna, bo ja... - Nie zdążyła dokończyć.

- Lina! Musisz mi pomóc! - przed nimi zmaterializowała się przerażona Natalie. Spojrzała na Barnesa i po chwili zorientowała się, z kim tańczy jej przyjaciółka. - Bucky? Ty tu?

- O co chodzi? - zaczęła dopytywać.

- Sam się upił i leży gdzieś w krzakach. Jeśli Tony się dowie, że jeden z Avengersów upija się i leży jak menel w krzakach, a co gorsza ktoś zrobi mu zdjęcie i to...

- Rozumiem, rozumiem. - Lina puściła mężczyznę. - Gdzie on jest? - Cała trójka zeszła z parkietu.

- No w krzakach, a gdzie??

- Idę z wami - oznajmił Bucky. Natalie I Lina popatrzyły się na siebie.

- No dobra... - westchnęły razem.

Frozen Hearts I,II &III| Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz