Rozdział 4

1.8K 176 124
                                    

***
*Adrien*

- Plagg, wstawaj! Spóźnimy się!

- Uh... - Kwami westchnął, wstawiając powoli z łóżka. - Czasem tak bardzo cię nienawidzę...

- Też cię kocham, Plagg. A teraz wstawaj bo zaspaliśmy!

Pół godziny później jechałem już limuzyną ojca do szkoły. Nienawidziłem jak musiałem się przemieszczać w taki sposób. Ojciec nie mógłby sobie darować pokazywania wszystkim jaki to on bogaty? Na serio to przedstawienie było aż tak potrzebne?

Przy wejściu do liceum, czekał na mnie Nino. Jak zawsze.

- Cześć, stary!

- Hej, Nino! - przybiłem piątkę.

- Słyszałeś o imprezie urodzinowej Chloè?

,,A więc nie tylko ja zostałem zaproszony." - pomyślałem.

- Szczerze, to gdyby nie Chloè, spóźniłbym się do szkoły. To dzięki jej wiadomości się obudziłem.

- Ciekawy jestem dlaczego zaprosiła całą klasę. Nie wydaje ci się to podejrzane?

- Faktycznie, to trochę dziwne...

W tym samym czasie zadzwonił dzwonek na lekcje.
***
Na lekcji znowu nie było Marinette.
To zaczęło się robić dziwne. Dlaczego zawsze się spóźnia lub nagle znikąd znika?

,,Muszę porozmawiać z Alyą." - pomyślałem.

Nagle do klasy wbiegła panna Dupain-Cheng.

- Przepraszam za spóźnienie, pani Lorraine! To już więcej się nie powtórzy!

- Już to słyszałam, Marinette. Siadaj... - nauczycielka wróciła do pisania czegoś na tablicy.

Za plecami słyszałem jeszcze szepty dziewczyn.
***
*Marinette*

- Gdzieś ty była?! - Alya domagała się wyjaśnień. - Wiesz, że dzisiaj oddajemy nasz projekt, prawda?! Już myślałam, że nie przyjdziesz!

- Przepraszam...

Alya nagle zamarła.

- Mari... - wskazała na moje ręce przerażona. - Co to do cholery jest?!

Na moich rękach miałam ciężkie zadrapania, niektóre nawet do krwi.

- Przewróciłam się... Na rowerze... - skłamałam.

Ile jeszcze musiałam kłamać, aby Paryż został bezpiecznym miastem? Ile jeszcze razy musiałam skłamać dla dobra sprawy? Dla miasta, dla ludzi, dla ich bezpieczeństwa?
Alya popatrzyła się na mnie jak na idiotkę robiącą z kogoś debilkę. W głębi duszy wiedziałam, że Alya wie o tym, że robię z niej idiotkę od dłuższego czasu. Wie, ale nic nie mówi.

- Na przerwie idziesz do pielęgniarki, koniec i kropka.
***
Kiedy na przerwie szłyśmy do gabinetu pielęgniarki, zaczepiła nas nietypowa osoba.

- Ej, wy tam! - usłyszałam za plecami głos Chloè.

,,Nie patrz jej w oczy, nie patrz jej w oczy." - myślałam.

- Czego chcesz, Chloè? - odezwała się moja przyjaciółka.

- Pewnie słyszałyście o mojej imprezie urodzinowej. - spojrzałam na Alyę, słysząc słowa córki burmistrza. - Nie? A więc teraz o niej wiecie.

- Po co nam ta niezwykle ważna wiedza? - spytałam.

- Otóż mój tatuś chce abym się ,,zmieniła". Nawet nie wiem po co, przecież jestem taka miła i wszyscy mnie kochają!

if life was easier; miraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz