Rozdział 65

586 63 51
                                    

***

*Marinette*

Szłam w kierunku parku, w którym miałam się spotkać z Alyą. Przyjaciółka koniecznie chciała gdzieś wyjść, nie wytrzymuje za dużo czasu bez naszych wspólnych spotkań. Pogoda nam dzisiaj dopisywała, w przeciwieństwie do ostatnich deszczowych dni. W końcu słońce wyszło zza chmur, a promienie słoneczne odbijały się w kałużach, pozostawionych jeszcze przez ostatnie deszcze, które męczyły Paryż, wylewając nad nim ciecze z chmur.

Obudziłam się z lekkimi mdłościami, co nie wróżyło dobrze. ''Pewnie zjadłam coś nieświeżego lub przeterminowanego.'' - powtarzałam sobie. Mogłam bardziej uważać na to, co jem, a co odkładam na bok. Ostatnio mój apetyt się niewiarygodnie zmienił. Nagle zaczęłam lubić warzywa i owoce, których nigdy nie jadłabym codziennie po kilka razy.

Ponieważ pisałam z Adrienem do późnej nocy, spałam również do południa. Typowe wakacje, nieprawdaż? Przez ostatnie kilka dni nie miał czasu, by się ze mną widywać, głównie z powodu lekcji na pianinie i innych dodatkowych zajęć, które normalnie powinny wrócić do codziennego planu wraz z rozpoczęciem roku szkolnego. Jednak uparty Gabriel Agreste musiał postawić na swoim i obrzucił chłopaka masą zajęć. Zupełnie, jakby nie chciał, aby Adrien miał chwilę wolnego czasu.

Kiedy zauważyłam Alyę siedzącą na ławce w parku, pomachałam do niej, a ona odpowiedziała mi tym samym. Jednym ruchem ręki wskazała mi miejsce obok, dając mu do zrozumienia, abym obok niej usiadła. Kiwnęłam głową i ruszyłam w jej stronę. Poprawiłam szarą bluzę, która była na mnie o wiele za duża i pewnym siebie krokiem podeszłam do przyjaciółki. Uśmiechnęłam się na jej widok i usiadłam obok niej na ławce.

- No dzień dobry. - przytuliła mnie na powitanie. Alya, ubrana w biały sweter i czerwoną koszulę w kratę, która znajdowała się zaraz pod nim, wyglądała jak zwykle bardzo schludnie i ślicznie.

- Cześć. - zachichotałam, kiedy Alya spojrzała na mnie od stóp do głów. Wyglądałam raczej normalnie, ubrałam jasne jeansy, biały podkoszulek, tenisówki i za dużą rozpinaną bluzę, która nie wiem skąd, ale znalazła się w mojej szafie. Włosy spięłam w wysokiego, niechlujnego koka, który bardzo mi przypadł mi gustu. - Jak tam?

- U mnie wszystko w porządku, a u ciebie? - spytała, jeszcze raz przyglądając się mojemu wyglądowi.

- Właściwie to... - Nie wytrzymałam jej kolejnego spojrzenia. - Okej, powiedz wprost. Jestem brudna?

- Nie, po prostu... - zachichotała. - Wydaje mi się, czy ta bluza należała kiedyś do Adriena? - wskazała palcem na ciuch, który już z wiadomych przyczyn znalazłam u siebie w pokoju.

- Możliwe. - zaśmiałam się nerwowo i wywróciłam oczami. Alya zaśmiała się i szturchnęła mnie ramieniem. Przyłożyłam nos do bluzy i faktycznie, pachniał moim chłopakiem. Czy to źle, że ukradłam mu bluzę?

- Urocze. - westchnęła z uśmiechem. - Jesteście trochę jak takie małżeństwo, jeszcze tylko wam obrączek brakuje. - zaśmiała się Alya, po czym ja do niej dołączyłam. - Wracając, jak się czujesz?

- Od rana jest mi niedobrze. - westchnęłam. - Myślałam, że dzisiaj zwymiotuję. Pewnie coś zjadłam i...

- Mdłości? - przerwała mi Alya, a ja spojrzałam na nią lekko zmieszana. Przyjaciółka uśmiechnęła się znacząco, jednak po chwili jej namysłu, uśmiech ten zniknął z jej twarzy.

- Tak... - odpowiedziałam niepewnie, nie wiedząc, co przyjaciółka ma mi zamiar powiedzieć.

- Powiedz mi, jak tam z twoją miesiączką? - spytała nieco ciszej po kilku minutach, a ja zamrugałam kilka razy, analizując jej pytanie. Moja miesiączka... Chwila, co ona podejrzewała?

- Spodziewam się jej jutro lub pojutrze, czemu pytasz? - Moje zakłopotanie szybko udało się wykryć. Nie lubiłam rozmawiać o takich rzeczach z kimkolwiek, jednak Alya była moją przyjaciółką. Mogłam jej powiedzieć o wszystkim, a ona nigdy mnie nie zawiodła.

- Może to za wczesne podejrzenia, ale... - spuściła głowę w dół.

- Nie, Alya. - zaprotestowałam. - To nie możliwe. Zabezpieczaliśmy się. - W głowie szybko wracałam do wspomnień, aby przypomnieć sobie, czy było tak przy każdym razie. Zaprzeczałam możliwości ciąży, takie coś było niedorzeczne.

- Może raz zapomnieliście o antykoncepcji? - wzruszyła ramionami. - Nie wiem, Mari. Ale mam nadzieję, że nie będziesz matką.

- Żartujesz sobie, Alya? Oczywiście, że nią nie będę! - prychnęłam, jednak widząc jej poważną twarz, świadczącą o jej powadze w stosunku do danej sytuacji, nie było mi do śmiechu. Odchrząknęłam zatem i spojrzałam w dół. - M-Możemy zmienić temat? To trochę niezręczne.

- Jasne. - podniosłam wzrok, widząc uśmiech mojej przyjaciółki. - Wiesz co, dawno nie byłyśmy u mnie. Może wpadniemy tam i coś porobimy? Rodziców i rodzeństwa nie ma przez cały dzień, wracają dopiero późnym wieczorem. Co ty na to?

- Czemu nie. - uśmiechnęłam się.

***

*Adrien*

- Adrien! - usłyszałem wołanie Nathalie. Zignorowałem jednak jej głos i kontynuowałem ćwiczenia w małej siłowni, która znajdowała się w piwnicy domu. - Adrien, jesteś tam?

Kontynuowałem robienie brzuszków, całkowicie ignorując jej osobę. Wmawiałem sobie, że nie słyszę jej przez muzykę, która leciała w tle. Dalej wzmacniałem mięśnie brzucha, co chwilę podnosząc się do góry z podłogi i przylegając swój tułów do kolan i ud. Moje ruchy były coraz szybsze, takim sposobem dorównywałem tempie muzyki.

- Adrien! - Nathalie weszła do pomieszczenia i wyłączyła muzykę. Kontynuowałem ćwiczenia, nawet nie patrząc na jej osobę. - Mógłbyś na chwilę przestać? Chodzi o twojego ojca.

- Co z nim? - spytałem obojętnie, nie przerywając brzuszków.

- Będzie zajęty przez te kilka dni, więc opiekę nad tobą będę stanowić ja. - powiedziała to pewnym siebie tonem głosu, zupełnie jakby była dumna z tego, że opiekę nad nastolatkiem przydzielono właśnie jej.

- Ach, tak? - prychnąłem. - Nareszcie wziął się za nową kolekcję?

- W rzeczy samej. - Nathalie poprawiła kołnierz białej koszuli pod jej marynarką, zamykając przy tym powieki, niczym dumny paw na wybiegu, prezentujący piękno swoich piór. - Organizuje pokaz mody za dwa tygodnie, jak zwykle będziesz jego modelem.

- Dawno nie robiłem tego dla Agreste'a. - wywróciłem oczami i odwróciłem się przodem do podłogi, zaczynając robić pompki. Na samą myśl o ponownym pracowaniu dla ojca, robiło mi się niedobrze. Nie mogłem jednak odmówić. Ponownie modelowanie dla ojca mogło być szansą na poprawienie naszych relacji i dowiedzeniu się czegoś o matce oraz Felixie.

- Chcę ci tylko przypomnieć, że za dwie godziny masz lekcje pianina, a pojutrze pierwszą w tym roku lekcję chińskiego. W następnym tygodniu... - Nathalie już chciała mi przeczytać cały plan mojego tygodnia, jak to zawsze robiła podczas roku szkolnego, jednak szybko jej przerwałem.

- Dzięki, Nathalie. - przerwałem ćwiczenia, siadając na podłodze i uśmiechając się do kobiety. - Jutro mam cały dzień wolny, tak? Mogę skorzystać z okazji i spotkać się ze znajomymi?

- Chyba nie widzę żadnych przeszkód. - powiedziała po chwili zastanowienia. - Pamiętaj o pianinie za dwie godziny. - odwróciła się ze swoją teczką i ruszyła z powrotem w kierunku drzwi, pozostawiając za sobą dźwięki szpilek, uderzających o podłogę. - Nie przemęczaj się, Adrien. - powiedziała i wyszła.

***
Hej hej :*

Korzystając z trzygodzinnej przerwy w szkole, wbijam do domu i publikuję ten rozdział xD Dzisiaj wezmę się jeszcze za pisanie, więc oczekujcie jutro next ♡

W piątek piszę matmę, życzcie mi powodzenia haha ♡

Zapraszam do zaobserwononia mojego profilu, aby być ze mną na bieżąco :D

Gwiazdka + Komentarz + Follow = Motywacja = Next :3

Kc najmocniej kruszynki, Ala ♡

***

if life was easier; miraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz