Rozdział 25

950 95 46
                                    

***
*Adrien*

Moje oczy skupiły się na Chloè, która wyglądała na spanikowaną. Nagle rozległ się głośny huk ze strony miasta, a blondynka momentalnie pobiegła w stronę schowka pana woźnego. Chwyciłem Marinette za rękę i zbiegłem po schodach, ciągnąc ją za sobą.

- Co ty wyprawiasz?! - Mari próbowała się uwolnić. - Nie słyszałeś tego huku? Musimy się przemienić!

Ignorując jej słowa ukryłem się za ścianą obok schowka woźnego w którym znajdowała się teraz Chloè. Pociągnąłem za sobą Mari i przycisnąłem do ściany. Zasłoniłem jej usta, uciszając ją.

Wszyscy zniknęli z dziedzińca, prawdopodobnie uciekając do klas.
Błyskawiczne ze schowka wybiegła smukła postać o blond włosach i lateksowym kostiumie.

- Chloè to Pszczoła. - stwierdziła Mari szeptem, kiedy zabrałem rękę z jej buzi.

Pszczoła wybiegła ze szkoły i ruszyła w stronę miasta.
Mari pociągnęła mnie mocno w stronę schowka i zamknęła za sobą drzwi. Z jej torebki wyszła Tikki, a spod mojej kurtki wyłonił się Plagg.

- Widzisz? Miałem rację. - szepnąłem. - Chloè to Pszczoła, a Alya...

- Co do tego nie mamy pewności. - przerwała mi.

- To źle, że dowiedzieliście się o tożsamości Pszczoły. - odezwała się Tikki. - Złe jest również to, że odkryliście swoje tożsamości.

- Boże, Tikki. - westchnął Plagg. - Nie zanudź nas na śmierć. Stało się, poznali swoje tożsamości. I co? Świat się nie zawalił, a my jeszcze żyjemy.

- Dopóki miraculum Władcy Ciem jest czarne, musimy być ostrożni. - mruknęła czerwona kwami.

- Czarne miraculum? - spytała Marinette.

- Władca Ciem wybrał złą drogę, więc jego miraculum przepełnione jest teraz złem. - wyjaśnił Plagg. - Usunąć zło z miraculum mogą tylko dwa najsilniejsze miracula, czyli wy.

Po chwili usłyszeliśmy kolejny huk.

- To nie czas na pogawędki. - mruknęła Marinette. - Tikki, kropkuj!

- Plagg, wysuwaj pazury! - również wypowiedziałem swoją formułkę.

Wybiegliśmy ze schowka, przemienieni w superbohaterów. Wybiegliśmy ze szkoły i ruszyliśmy w stronę miasta.

Na miejscu była już Pszczoła, która pomagała wychodzić ludziom z palącego się budynku. Ogień był ogromny, a dym niesamowicie duży. Straż pożarna gaduła pożar i jednocześnie ratowała ludzi.

Marinette podbiegła do jednego z ambulansów, do którego wnoszono kilku ludzi.

- Co tu się stało? - spytała Biedronka jednego z policjantów, który stał przy karetce.

- Wygląda na celowe podpalenie. - powiedział niskim głosem. - Znaleźliśmy kilka rzeczy, jednak śledztwo będziemy mogli rozpocząć dopiero po ugaszeniu pożaru.

- Wszyscy zostali wyprowadzeni? - spytałem.

- Tak, wszyscy mieszkańcy z budynku opuścili swoje mieszkania.

- Biedronko, Czarny Kocie! - usłyszeliśmy krzyki kobiety za plecami.

Odwróciliśmy się i zobaczyliśmy biegnącą w naszą stronę niską piegowatą kobietę o brązowych włosach.

- Ratujcie, ratujcie! - podbiegła do nas z łzami w oczach.

- Co się stało? - spytała Marinette.

if life was easier; miraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz