Rozdział 53

710 69 48
                                    

***

*Marinette*

Wieczorem leżeliśmy na balkonie na kocu, wpatrzeni w gwieździste niebo. Niedawno zaszło słońce, a niebo spowiło się ciemnym granatem i milionami migających światełek. Księżyc świecił jasno, a na górze nie było widać ani jednej chmurki. Piękna noc. Leżałam oparta głową o brzuch Adriena, zaś ten objął mnie dodatkowo ramieniem. Trzymaliśmy się za ręce i rozmawialiśmy, wpatrzeni w gwiazdy.

- Adrien... - zaczęłam cicho. Byliśmy wsłuchani w nocną ciszę, od czasu do czasu usłyszeliśmy jakieś zwierzę bądź owada.

- M'Lady... - szepnął.

- Jakie masz marzenia? - spytałam. Patrzenie w gwiazdy daje dużo do myślenia.

- Czemu pytasz? - prychnął.

- Po prostu. - wzruszyłam ramionami. - Odpowiedz.

- Hm... - blondyn potrzebował minuty, aby się zastanowić. - Mam głupie marzenia.

- Bądź ze mną szczery. - tym razem to ja prychnęłam.

- N-No dobrze. - mruknął niepewnie. Nie potrafił mi zaufać? - Moim pierwszym marzeniem jest odnalezienie mojej rodziny. Chcę odnaleźć matkę i brata. Chcę z nimi zamieszkać.

- Na pewno się odnajdą. - zapewniłam go, ściskając mocniej jego dłoń. - Kiedy znajdziemy Władcę Ciem, ruszymy na poszukiwania twoich bliskich.

- Dziękuję, że się o mnie troszczysz. - uśmiechnął się. - Wydaje mi się, że to bardziej rodzinna sprawa, ale co dwie głowy to nie jedna.

- A co z twoim drugim marzeniem? - spytałam zaciekawiona.

- Ja... - przerwał na chwilę. Czy nie mógł mi zaufać? Podniosłam się lekko i spojrzałam na jego zamyśloną i zmartwioną twarz. Wyglądał, jakby nie był pewny swojej decyzji. W głowie walczył sam ze sobą, czy mi to powiedzieć czy nie. Dalej, Adrien. Jestem twoją dziewczyną.

- Wstydzisz się? - przekręciłam głowę. - Każdy ma jakieś dziwne marzenie, ale jak o nim nie wspomnisz to się nie spełni.

Blondyn odwrócił głowę, patrząc gdzieś w bok. Nie chciał spojrzeć mi w oczy. Irytowało to mnie. Usiadłam na nim okrakiem, zaś chłopak nic sobie z tego nie robił. Ujęłam jego twarz w dłoniach i kazałam mu na mnie spojrzeć. Adrien nie protestował, spojrzał na mnie niepewnie.

- A więc, - nie odwracałam wzroku od jego zielonych oczu. - Jakie jest twoje marzenie?

- Mari... - westchnął. - Nie powinienem o tym mówić. Zapomnij o tym.

- Za późno, Agreste. - mrugnęłam do niego.

Po kilku minutach milczenia, chłopak podniósł się lekko i podparł na swoich łokciach. Spojrzał na mnie niewinnie, po czym uśmiechnął się pod nosem. Zagryzł dolną wargę i patrzył gdzieś w kąt.

- Gadaj. - uszczypnęłam go w rękę, a ten drygnął niespodziewanie.

- Pamiętasz dzień po naszej pierwszej randce? - W końcu zaczął mówić.

- Poszliśmy do ciebie. - przypomniałam sobie sytuację sprzed kilku miesięcy.

- Powiedziałaś wtedy, że nie jesteś gotowa. - spojrzał na mnie swoimi pełnymi pożądania oczami. - Moim marzeniem jest, abyś była.

A więc o to mu chodzi. Chce się ze mną przespać. No tak, powiedziałam mu, że musi trochę poczekać. Spuściłam wzrok, zastanawiając się nad moją odpowiedzią. Nie mogę skłamać mu w oczy. Czy naprawdę jestem już gotowa? Czy naprawdę tego chcę?

,,Oczywiście, że tego chcę.''
A może tylko to sobie wmawiam, bo czuję, że muszę być gotowa dla niego? Może tak naprawdę wolę poczekać? Jak zareaguje Adrien na wieść, że potrzebuję jeszcze trochę czasu? Nie będzie zły, na pewno to zrozumie.

- Wiem, że to trochę potrwa. - westchnął zielonooki z uśmiechem na twarzy. Nie wydawał się być zaskoczony moim milczeniem. - Do niczego cię nie zmuszam, ja tylko...

- Adrien. - przerwałam mu. - Ja... Jestem gotowa. N-Naprawdę.

Mój głos się powoli łamał, sama nie wiem dlaczego. Moje serce zaczęło szybciej bić, a żołądek przekręcił się na drugą stronę. Stresowałam się. Ale czego? Adrien jest mi najbliższą osobą. To on zawsze mnie rozumiał, on zawsze przy mnie był, kiedy tego potrzebowałam. Nie miałam się czego stresować, nie miałam się czego bać.

- A-Adrien. - spojrzałam mu w oczy. - C-Chcę spróbować. Chcę spróbować się kochać. - gwałtownie spuściłam głowę i położyłam ją na brzuchu Adriena. Powiedziałam to. Ja naprawdę mu to powiedziałam!

- Mari... - chłopak zmusił mnie do spojrzenia w górę przez podnoszenie mojego podbródka do góry. - Nie płacz.

,,Co?'' Nie zauważyłam, kiedy łza spłynęła po moim policzku. To ze stresu. Boże, jestem żałosna. Jedna łza może nic nie znaczy, ale świadczy o mojej słabości.

- Przepraszam. - uśmiechnęłam się. Czy to była łza szczęścia? Cieszyłam się, że mu o tym powiedziałam... Żałosny organizm. - Zróbmy to, Adrien.

- Poczekajmy z tym do piątku. - zaproponował Adrien. Była środa, lada chwila czwartek. Jeden dzień na psychiczne przygotowanie się. Dobrze, dam radę.

Pokiwałam głową, przyjmując jego propozycję. Nie umiałam wydusić z siebie ani słowa. Czułam taką... ulgę. Byłam z nim szczera, a on ze mną. Ufaliśmy sobie nawzajem. To było takie... piękne i niesamowite.

Adrien połączył nasze wargi, zbliżając się tym samym do mojej twarzy. Całował namiętnie, po chwili oderwał się i uśmiechnął po nosem.

Nasze miłe spotkanie przerwał głośny huk po drugiej stronie miasta. Spojrzeliśmy w tamtą stronę. Coś wystrzeliło w powietrze. Spojrzeliśmy po sobie i natychmiast stanęliśmy na równe nogi. Tikki i Plagg pojawili się w ciągu sekundy.

- Plagg, wysuwaj pazury! - Adrien przemienił się w Czarnego Kota, a ja zaraz do niego dołączyłam jako Biedronka.

- Tikki, kropkuj! - wypowiedziałam swoją formułkę.

Po chwili biegaliśmy i skakaliśmy po budynkach, ruszając w kierunku źródła hałasu. Włosy powiewały na wietrze, a powietrze unosiło nas jak dwa piórka, raz wyżej, raz niżej. Za każdym razem czułam się taka wolna i beztroska. Byłoby tak i tym razem, gdyby nie niebezpieczeństwo zagrażające Paryżowi.

Papilio Ala zrobiło sobie małą przerwę po stracie dwóch członkiń, ale to było pewne, że powróci prędzej czy później. Zespół składa się teraz z dwóch członków, ale i tak mogą być bardzo silni.

Po chwili znaleźliśmy się na miejscu. Był to plac zabaw w parku, a obok niego buszowało dwóch chłopaków - oczywiście byli to Nathaniel i Philippe. Wyglądało to jednak tak, jakby walczyli bądź jakby Philippe chciał powstrzymać Nathaniela. Nie rozumieliśmy, dlaczego mieliby to robić.

- Dobra, koniec tego miłego. - powiedział Adrien, a nastolatkowie od razu nas usłyszeli. Odwrócili się w naszą stronę, patrząc na nas zabójczo.

- Nie wypoczeliście? - uśmiechnęłam się pod nosem i zaczęłam kręcić swoim jojo.

- Zamknij się. - Nathaniel ruszył biegiem w moją stronę, na co ja tylko czekałam. Zarzuciłam swoją bronią, zaś ten zrobił pierwszy unik.

***

Hejooo <3

Łapcie next, a ja jadę na małą wycieczkę hihi :3 Kochani, w czwartek jadę do Polski, więc nie wiem, czy będę mieć neta i możliwość pisania :( Dlatego po tym jakże wspaniałym maratonie, będę zmuszona zrobić sobie przerwę. Wiadomo, wakacje wakacjami. Niestety będą to chyba najgorsze wakacje z możliwych - telefon mi się zepsuł, tydzień przed zakończeniem roku. (dwa tygodnie bez tel, jestem z sb dumna, ale płaczę jednocześnie. Módlcie się za mnie :) )

Aaa i mamy nową okładkę! Jak wam się podoba? ;)

Gwiazdka + Komentarz = Motywacja = Next :3

Kc najmocniej, Autorka <3

***


if life was easier; miraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz