Rozdział 49

620 73 26
                                    

***

*Marinette*

Miałam kilka dni na zastanowienie się nad zagadką Władcy Ciem. Poza tym, jutro wyjeżdżali rodzice, co mnie naprawdę cieszyło. Dwa miesiące sama w wielkim mieście, z chłopakiem i przyjaciółmi u boku. To było takie inne. Pierwszy raz zostawałam sama na tak długi czas. Wiedziałam jednak, że dam sobie radę. Idę do klasy maturalnej, a nie do przedszkola, prawda?

Szłam ulicą Paryża ze swoim szkicownikiem. Chciałam trochę od wszystkiego odpocząć i pójść trochę poszkicować. Chciałam wrócić do częstego projektowania ubrań, ale również do zwykłego rysowania. Kiedyś sprawiało mi to wielką przyjemność i dawno tego nie robiłam. Dzisiaj mogłam jednak robić, co zechcę, dlatego postanowiłam pójść na miasto i zaczerpnąć trochę inspiracji. I tak było, po godzinie szkicowania postanowiłam się po prostu przejść.

Kiedy szłam ulicą, zauważyłam już kilku turystów i grup zwiedzających. Paryż jak zwykle był jednym z najczęściej odwiedzanym w wakacje miastem, wszystko przez jego popularność i rzeczy do zobaczenia.

- Marinette! - usłyszałam znajomy głos. Odwróciłam się w stronę Adriena, idącego kilka metrów za mną. Pomachałam do niego i poczekałam, aż do mnie doszedł. - M'Lady. - pocałował mnie w czoło.

- Cześć. - zachichotałam, kiedy wziął mnie za rękę. Ruszyliśmy przed siebie.

- Co tu robisz? - spytał, po czym zauważył szkicownik w mojej ręce. - Rysowałaś?

- To mój rodzaj odpoczynku. - spojrzałam na jego dłoń, która trzymała jakąś książkę ze skórzaną okładką. Zaciekawiło mnie, co to może być. - Kalendarz?

- Nie, pamiętnik. - rozejrzał się, zupełnie jakby nie chciał, aby ktoś go usłyszał. - I to nie byle jaki pamiętnik. To pamiętnik mojej matki.

- Twojej matki? - jego słowa bardzo mnie zaskoczyły. - Czekaj, ona nie żyje, prawda?

- Wszyscy tak uważają, ale... - westchnął i spojrzał w dół. Widać było, że to, co miał zamiar mi powiedzieć było dla niego nowym odkryciem i jednocześnie tajemnicą. - Ojciec mi coś wyjawił. Matka zaginęła, po tym jak... - ponownie się rozejrzał. Nie czuł się bezpiecznie, kiedy rozmawialiśmy głośno przy innych ludziach. - To nie jest miejsce na taką rozmowę. To poważna sprawa.

- Może pójdziemy do mnie? Tam mi wszystko opowiesz. No chyba, że gdzieś się spieszysz. - zaproponowałam.

- Nie, właściwie to... - spojrzał na skórzaną okładkę i przetarł ją jeszcze raz dłonią. - Chciałem go w całości przeczytać. Przeczytałem kilka notek, a dowiedziałem się bardzo dużo o mojej rodzinie. Czuję, że ten pamiętnik może doprowadzić mnie do prawdy o mojej matce.

***

- A więc... - zamknęłam stary pamiętnik, chcąc wszystko jeszcze raz przeanalizować. - Masz starszego o siedem lat brata, który zaginął i nadal nie został znaleziony przez policję. Twoja matka ruszyła na jego poszukiwania, ale również zaginęła. W końcu uznano obydwóch za zmarłych, po tym jak rzekomo znaleziono ciało twojej matki.

Tak jak zaplanowaliśmy, poszliśmy do mojego mieszkania. Rodzice pakowali się na jutrzejszy wyjazd, a my siedzieliśmy na górze w pokoju. Nie wiem, jakim cudem rodzice nie pytają, czy Adrien nie jest moim chłopakiem. W końcu dość często nas odwiedza i mam z nim dobre kontakty, czy tego nie widać? W sumie, może to nawet lepiej...

- Tak. - mruknął, potwierdzając wszystko, co mi opowiedział i co przeczytałam.

- Czemu uważasz, że nadal żyją? - wstałam z krzesła przy biurku i podeszłam do kanapy, na której leżał Adrien.

- Ja... - spoglądał w sufit. - To nie tak, że nie ufam mojemu ojcu czy policji, ja po prostu... Mam przeczucie, że to wszystko to ściema. Wierzę, że przeżyli i gdzieś razem żyją, ale nie mam pojęcia gdzie. Chcę ich odnaleźć, muszę ich odnaleźć. Ale nie wiem o nich nic, co mogłoby mi pomóc, a śledztwo się skończyło. Nawet jeśli Adaline i Felix nadal są poszukiwanymi, ludzie dawno o nich zapomnieli. Oni... Oni są moją rodziną, a ja ich potrzebuję.

Usiadłam na brzegu kanapy, tuż obok blondyna. Rozumiem jego zachowanie. Ma prawo czuć się zagubiony i zdezorientowany. Przez całe życie był okłamywany, a nawet nie miał pojęcia o zaginionym bracie. Uznano, że lepiej będzie, jeśli wszyscy zapomną o Felixie i nie wspomną o nim ani słowa, dopóki się nie odnajdzie.

- Tak bardzo mi przykro. - położyłam głowę na jego umięśnionym brzuchu. - Tak dużo przeżyłeś, jesteś tak młody, a wiesz już, jak życie potrafi być okropne. To przykre, że musiałeś przez to wszystko przechodzić. Nie wiem, co bym zrobiła gdybym była na twoim miejscu. Podziwiam cię za twoją wytrwałość.

Wzrok skupiony miałam na jego zamyślonej twarzy, na jego perfekcyjnych rysach i smutku w zielonych pięknych oczach. Ciągle spoglądał w sufit, myślami wydawał się być gdzie indziej. Czy on w ogóle mnie słuchał?

- Mari, wiesz... - zaczął cichym opanowanym dojrzałym głosem. - Dziękuję. Dziękuję, że nie muszę przechodzić przez to sam. - jego dłoń powędrowała do mojej i złączył je razem. Spojrzałam na nasze splecione dłonie i poczułam ciepło na sercu. Jestem z osobą, z którą jestem szczęśliwa. Z osobą, która mnie kocha. - Możesz myśleć, że nic specjalnego nie robisz, ale dla mnie robisz dużo. Jesteś. Po prostu ze mną jesteś.

- Nie mogłabym zostawić cię samego. - westchnęłam i uśmiechnęłam się pod nosem. - Co zamierzasz?

- Nie wiem. - Adrien był w kropce. - Jedyne co mam, to ten głupi dziennik mojej matki. Nie wiem, czy coś się z niego dowiem, ale...

- Przeczytaj go. - powiedziałam i spojrzałam na niego. - Wtedy więcej dowiesz się o swoich rodzicach. Może tam będzie jakaś wskazówka? Możesz poszukać też w domu lub porozmawiać z ojcem.

- Tak, zawsze można spróbować. - podniósł się lekko i przyciągnął mnie bardziej do siebie, sprawiając, że dosłownie na nim leżałam, czując pod sobą każdy centymetr jego ciała. Uśmiechnął się pod nosem, a ja wywróciłam oczami. - Wiesz, tak sobie teraz przypomniałem... W domu mamy jedną sypialnię, która jest zawsze zamknięta. Nikt nie ma tam dostępu, nawet służba. Ojciec mówił, że nawet on nie ma klucza. Chcę się tam dostać, muszę zobaczyć, co tam jest.

- Jak chcesz to zrobić? - spytałam, zrezygnowanym głosem. - Czarny Kot?

- Nie wiem, czy istnieje inne wyjście niż te drzwi w korytarzu. Wątpię, aby było tam jakieś okno, jeśli jest, to będzie również zamknięte, może nawet przybite deskami?

- Wszystko jest możliwe. - wzruszyłam ramionami. - Ale jeśli nie spróbujesz, nie dowiesz się.

***

Korzystam z weny i wakacji, ok?

Tja, tradycyjnie :

Gwiazdka + Komentarz = Motywacja = Next :3

Kc najmocniej, Autorka <3 (chyba pod poprzednim rozdziałem się nie podpisałam xD)

***


if life was easier; miraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz