Rozdział 45

662 67 23
                                    

***

*Adrien*

- Cześć, wejdź do środka. - Chloé weszła do środka i rozejrzała się po salonie. Ubrana w powiewną białą sukienkę do kolan i białe sandały na średnio wysokim obcasie, patrzyła na każdą twarz w tym pomieszczeniu. - Usiądź. - Marinette wskazała na fotel, zapraszając blondynkę do spoczynku.

- Nie mówiłaś, że będą tu inni. - zwróciła się do Marinette, ignorując naszą obecność.

- Ta rzecz dotyczy nas wszystkich. - odezwał się Nino.

- Musisz obiecać, że nie piśniesz nikomu ani słowa. - Alya spojrzała dziewczynie prosto w oczy, a Marinette usiadła z powrotem na swoje miejsce.

Nie wiem, dlaczego miałaby nie zatrzymać tajemnicy w sekrecie. W końcu również jest superbohaterką, a superbohaterowie trzymają się razem. No chyba, że będziemy jak Kapitan Ameryka i Iron Man.

- Możecie mi w końcu powiedzieć o co chodzi? - spytała zdezorientowana córka burmistrza.

Kątem oka szukałem w jej kucyku złotego grzebienia - jej miraculum. Po chwili go znalazłem, co było już ostatecznym dowodem na to, że jest Pszczołą. Pewność zawsze na pierwszym miejscu. Marinette spojrzała po nas wszystkich, dając nam do zrozumienia, że zacznie. Wstała ze swojego miejsca, podczas gdy Tikki chowała się tuż za jej plecami.

- Tikki, kropkuj. - dziewczyna wypowiedziała swoją formułkę, a ja w tym samym czasie wstałem i zrobiłem to samo.

- Plagg, wysuwaj pazury.

- Trixx, pora napsocić. - dołączyła Alya.

- Wayzz, wychodź ze skorupy. - dokończył Nino.

Stanęliśmy w strojach superbohaterów przed osłupiałą Chloé, która patrzyła raz na Marinette, raz na mnie albo na Alyę lub Nino. Wyglądała na zszokowaną, jednak nic nie powiedziała. Uśmiechnęła się po chwili i również wstała.

- Belle, wysuń żądło. - wypowiedziała swoją formułkę i po chwili pojawiła się w stroju Pszczoły.

Kiedy spojrzeliśmy po sobie po raz kolejny, uświadomiłem sobie, jaki świat jest mały. Fu nie wybrał nikogo z nas przypadkowo. Chciał, aby dobrze nam się współpracowało, to po pierwsze, po drugie, dla każdego miał jakieś plany. Każdy z nas miał jakieś przeznaczenie, które musiał dopiero odkryć.

Po pierwszym wrażeniu zbliżyliśmy się do siebie wszyscy i przytuliliśmy jak jedna wielka rodzina.

- Nie mogłam dostać lepszych partnerów. - wzruszyła się Chloé.

***

Zebraliśmy się wszyscy pod wieczór pod opuszczony motel, który miał być kryjówką Władcy Ciem. W końcu po trzech latach, dowiemy się kim jest ten łotr. Ja i Marinette mieliśmy wejść przez okna na piętrze, zaś Alya i Nino mieli przeczesać parter. Pszczoła została przydzielona na dach, gdzie miała wypatrywać ewentualnych przeszkód.

- Na trzy. - mruknęła Mari. Skuliliśmy się pod oknami, czekając na odpowiedni moment, aby złapać Władcę Ciem. W końcu zobaczymy go we własnej osobie, po tak długim czasie.

- Raz... - zaczęła Lisica.

- Dwa... - kontynuował Żółw.

- Trzy. - dokończyłem.

Wszyscy ruszyli przed siebie, w kierunku wyznaczonych ich miejsc. Wskoczyliśmy do środka przez okna, kończąc na zakurzonym gruncie. Podnieśliśmy się i rozejrzeliśmy wokół. O dziwo widać było w opuszczonym budynku ślady walki, a nie naszego Motylka. Ściany, które służyły wcześniej rozdzielając pokoje, były w nie najlepszym stanie. Podziurawione, przebite, wręcz wyrwane. Gdyby budynek był zbudowany z cegieł, nie byłoby to możliwe, jednak motel powstał tylko i wyłącznie z drewnianych desek.

if life was easier; miraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz