Rozdział 70

450 60 35
                                    

***

*Marinette*

Patrzyłam w okno zasłonięte białą żaluzją, leżąc na szpitalnym łóżku. Usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi, co oznaczało, że lekarz opuścił pokój. Po mojej twarzy, która do tej pory nie okazywała żadnych uczuć, zaczęły spływać pojedyncze łzy. Jednak nie miałam siły płakać. Straciłam zbyt dużo krwi, za dużo energii i siły. Czułam się, jakbym umierała. Próba mojego zabójstwa nie była tym, co mnie najbardziej szokowało, a utrata najbliżej mi istoty. Kogoś, kogo nigdy nie miałam okazji poznać. Kogoś, kto był mi tak bliski, nawet jeśli nigdy go nie widziałam.

Nie miałam na nic siły. Płacz i rozpacz były jedynym, co chciałam teraz odczuwać, ale nie mogłam. Nie miałam na to siły. Leżałam tylko na łóżku, patrząc na zasłonięte do połowy okno. Nagle straciłam chęć do czegokolwiek. Do życia, do wszystkiego. Nie widziałam sensu dalszej walki. Głupia, naiwna Marinette. Myślałaś, że będziesz szczęśliwa? Przecież to było do przewidzenia, że prędzej czy później coś się spieprzy. Tym razem straciłam coś, czego nie da się zwrócić.

Usłyszałam dźwięk uchylanych drzwi, lecz ja nawet nie drgnęłam. Dalej byłam wpatrzona w nicość, która przecież nic mi nie pokazywała. Nicość. Pustka. Tak, czułam się taka pusta. Jakby mi czegoś brakowało. Miłości? Kogoś bliskiego? Tak, kogoś bliskiego... Tego małego nasionka. Ten mały orzech, który mnie opuścił z winy złowieszczej żmiji. Jednak ja nie miałam na nic siły. Nie miałam siły nawet jej nienawidzić. Nie miałam siły na nienawiść. Byłam tak bardzo zmęczona tym wszystkim...

- Marinette. - usłyszałam ciepły głos Adriena, co sprawiło, że przez moje zmęczone ciało, które przed chwilą krwawiło jak opętane, przeszły dreszcze. Nie spojrzałam w stronę Adriena. Nie chciałam na niego patrzeć. Nie miałam odwagi na niego spojrzeć. A może po prostu, byłam zmęczona? Zmęczona tym wszystkim.

Usłyszałam, jak chłopak podchodził do mnie bliżej i objął mnie w delikatnym uścisku, po czym złapał mnie za rękę i mocno ją ścisnął. Słyszałam, jak cieszy się na mój widok. Nie odrywałam wzroku od nicości w białym kącie pokoju. Wzrokiem powróciłam na zasłonięte do połowy okno. Nie miałam odwagi nic powiedzieć. Nie miałam siły, ani odwagi. Nie miałam odwagi, ani siły, aby na niego spojrzeć. To wszystko wydawało się być jednym wielkim koszmarem.

- Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że cię widzę. Tak bardzo się martwiłem. - pocałował moją rękę. Słyszałam radość w jego głosie, jednakże mój wzrok nadal był skupiony na oknie i szpitalnej bieli. - Jak się czujesz? Już lepiej? - zaczął pytać mnie o najgłupsze rzeczy, ale w końcu znalazł jakiś temat rozmowy. Nawet jeśli on był jedynym, który rozmawiał. - Musieli zadzwonić do twoich rodziców. Podałem im fałszywą wersję zdarzeń, w końcu nie wiedzą o miraculum. Powiedziałem, że byliśmy na spacerze, podczas gdy Lisica, Nino, Papilio Ala i Lila Rossi walczyli na dachu. Zostałaś ranna przez przypadek, po czym zaniosłem cię tu do szpitala...

Ucichł. Najwidoczniej zmęczył się gadaniem do samego siebie. Każdy by się zmęczył. W końcu, kto lubi rozmawiać do osoby, która cię nie słucha? Albo przynajmniej do osoby, która udaje, że cię słucha, a tak naprawdę ma to gdzieś? W sumie, czy ja byłam którąś z tych osób? Słuchałam go i w pewnym stopniu interesowało mnie to, co mówi. Chyba tylko udawałam taką, która nie słucha i ma go gdzieś. Och, Adrien. Tylko ty mi zostałeś.

- Czekałem, aż do momentu, kiedy się obudziłaś. - wyznał. - Trochę długo to trwało, straciłaś dużo krwi. Ale na szczęście nic ci nie jest. - powoli przekręciłam głowę i spojrzałam na jego fałszywy uśmiech. Widziałam, że coś ukrywa. Prawdopodobnie była to informacja, o której nie powinien był wiedzieć. Lekarz mu pewnie powiedział. W końcu jest moim chłopakiem, partnerem, ojcem dziecka. Może to dobrze? Nie musiałam tego robić sama.

- W-Wiesz o tym. - wydusiłam z siebie szeptem. Blondyn doskonale to usłyszał i spuścił głowę. Tak, wiedział. Jak go wcześniej 'ignorowałam', teraz nie mogłam oderwać od niego wzroku. Jego palce bawiły się ze sobą, tworząc kółka. Denerwował się.

- Tak. - przyznał. - Lekarz mi powiedział. - spojrzał na mnie. Patrzyłam na niego z obojętnością, ale i żalem. Zupełnie, jakbym udawała obojętną, jednocześnie chcąc krzyknąć o pomoc. Potrzebowałam pomocy, lecz sama nie wiedziałam czy odczuwam ból fizyczny czy psychiczny. A może oba naraz? - Chciałaś mi to powiedzieć, prawda? - przytaknęłam w odpowiedzi. To jedyne, co mogłam zrobić. - Tak mi... Tak mi przykro. - w jego oczach pojawiły się łzy. Patrzyłam, jak wycierał je rękawem kurtki, po czym spojrzał na mnie smutno.

- Mi też. - powiedziałam zrezygnowana. Nie mogłam powiedzieć nic więcej. Odczuwałam w środku taki ból, jakiego jeszcze nigdy nie odczuwałam. Nie mogłam cofnąć czasu, prawda? Nie mogłam. Musiałam pogodzić się z bólem, z jakim było mi dane się zmierzyć. Nie miałam innego wyjścia. - Adrien...

- Tak?

- Nie mówmy o tym na razie rodzicom. - powiedziałam, odwracając od niego wzrok. - Nie mów o tym ojcu, ani moim rodzicom, dobrze? Niech uwierzą w tą fałszywą wersję.

- A lekarze? - spytał lekko zaskoczony moimi słowami, po kilku sekundach ciszy.

- Obowiązuje ich tajemnica zawodowa. Mają swoje zasady. Jeśli zażyczymy sobie powiedzieć im to, jako pierwsi, muszą to uszanować, prawda? - powiedziałam to tak obojętnie, jak nigdy dotąd. Sama byłam zaskoczona moim zmęczeniem i obojętnością. Czułam się taka pusta, taka nijaka. Czegoś mi brakowało. Kogoś mi brakowało.

- Dobrze. - przytaknął po chwili. - Marinette, ja...

- Możesz wyjść? - przerwałam mu. - Chcę zostać sama. - czułam, jak do moich oczu napływają łzy. Chciało mi się płakać, nawet jeśli wiedziałam, że nic z tego nie będzie. Mój organizm był za bardzo wykończony.

- J-Jasne. - odchrząknął. - Odwiedzę cię jutro, dobrze? - spojrzałam na niego z załzawionymi oczami i uśmiechnęłam się lekko. Pochylił się nade mną i pocałował mnie w czoło. - Wszystko będzie dobrze, Mari. Jestem z tobą.

***

Media : Hurts Like Hell by Fleurie

***

Tak, znowu zmieniłam okładkę.

Gwiazdka + Komentarz + Follow = Motywacja = Next :3

Kc najmocniej, Ala <3

Ps. Przepraszam za ewentualne błędy/literówki :3

***

if life was easier; miraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz