Rozdział 29

831 74 30
                                    

***
*Adrien*

Wkrótce na pomoc przybyła resztą naszego składu. Lisica, Pszczoła i Żółw nieco się spóźnili, ale to nie zmienia faktu, że zajęli się sprawą.

Zostawiłem ich z Camille i Nathanielem. Wziąłem na ręce Marinette, która od kilku minut była już nieprzytomna. Rudy uderzył ją w głowę i straciła przytomność. W tamtym momencie szybko do niej podbiegłem i upewniłem się, że żyje. Potem przybyła reszta i mogłem zająć się Biedronką.

Zaniosłem ją do jej domu i poczekałem, aż ponownie przemieniła się w postać Marinette. Położyłem ją do jej łóżka i przykryłem kocem.

***

Siedziałem w fotelu w pokoju Marinette i czekałem, aż dziewczyna się obudzi. Przebudziła się godzinę temu, ale potem zasnęła. Przynajmniej nie jest już nieprzytomna.

Analizowałem w głowie wszystko, co się dzisiaj działo. Atak Papilio Ala, pokonanie Camille, wpadnięcie na trop Nathaniela...

,,Poszedłem za Nathanielem, uważając, aby mnie nie zauważył i nie zorientował się, że go śledzę. Obserwowałem go z bezpiecznej odległości. W końcu wyszedł z muzeum, a ja poszedłem jego śladem i nie tłumacząc się ojcu wyszedłem z budynku. Przemieniłem się w Czarnego Kota i nadal śledziłem Nathaniela w jego normalnej formie. Miałem zamiar zgarnąć go w jak najbardziej odpowiednim momencie. Poszedł do domu, a ja usiadłem przed oknem jego pokoju. Schowałem się tak, aby mnie nie zauważył i podsłuchałem jego kłótnię z matką.''

Usłyszałem lekki szelest ze strony Marinette. Dziewczyna jednak tylko przerzuciła się na drugi bok.

,,Po kłótni trzasnął drzwiami i rzucił się na łóżko. Zgasił światło i schował głowę w poduszkę. Rzadko bywał w domu, między innymi dlatego pokłócił się z matką. Poszło również o nieregularne wizyty u psychologa, o którym wcześniej nie wiedziałem. Nikt nie wiedział.''

Marinette mamrotała coś pod nosem i co chwilę zmieniała pozycję podczas snu. Wierciła się niemiłosiernie, dlatego wstałem i usiadłem na krawędzi jej łóżka.

- Mari... To tylko zły sen...

,,Wkrótce zacząłem go obserwować i w pewnym sensie czuwać. Okno było zamknięte na klucz, a szkoda, bo inaczej od razu bym go zgarnął. Wyglądało to trochę jakby był więźniem, a ja gliną po drugiej stronie krat. Nathaniel nie spał prawie całą noc, tak samo jak ja. Jeśli już zasypiał, to na bardzo krótko. Rankiem wyszedł z domu i spacerował godzinami po mieście, co mnie już nudziło. Najchętniej od razu bym się go pozbył, jednak wokoło było za dużo ludzi. Po drodze zostawiłem liścik dla Marinette w jej pokoju, tłumacząc, że nie przyjdę do szkoły.''

- Marinette, obudź się. To tylko koszmar, słyszysz?

Delikatnie ją szturchałem, aby się obudziła. Krzyknęła. Dziewczyna nie przestawała się wiercić i wkrótce zaczęła się pocić. Ponownie krzyknęła, co lekko mnie przestraszyło. Chwyciłem jej ramiona, próbując ją uspokoić.

- Kochanie, to nie dzieje się naprawdę. To tylko zły sen.

W końcu ciemnowłosa otworzyła oczy, ale jej oddech nie zwolnił. Rozejrzała się nerwowo i zobaczyła, że jest bezpieczna. Jej zachowanie lekko mnie wystraszyło, ale teraz wszytsko było już w porządku.

- Wszystko w porządku? - przytuliłem ją do swojej piersi, a ona wtuliła się we mnie bez słowa.

- Miałam o nim sen, Adrien. Śnił mi się Władca Ciem.

Spuściłem głowę i spojrzałem na wtuloną w mój tors Marinette. Oczy miała zamknięte, a usta ściśnięte w cienką linię. Bała się.

- Opowiedz. - szepnąłem jej do ucha, obawiając się, że będzie chciała to przesiedzieć cicho.

Dziewczyna pociągnęła nosem i podniosła głowę. Spojrzała nie oczy swoimi niebieskimi jak ocean oczami, w których pięknie można wręcz utonąć.

- Byłam w Luwrze i biegłam ciemnym korytarzem. Byłam ubrana w białą sukienkę z jebwabiu. Czułam, że ktoś mnie goni, ale nie wiedziałam kto. Nie miałam odwagi, aby spojrzeć do tyłu. Wkrótce się potknęłam i upadłam. Podniosłam głowę, a przede mną stał Władca Ciem. Uśmiechnął się jak szaleniec i podniósł rękę, aby zaraz mnie uderzyć. Krzyczałam, ale nikt mnie nie słyszał...

- J-Ja cię usłyszałem. - powiedziałem cicho, również nieco przerażony. - Twoi rodzice pewnie też.

Dziewczyna westchnęła i ponownie się do mnie przytuliła, na co ja oddałem ten czuły gest. Zacząłem głaskać jej głowę, aby się uspokoiła. Serce zaczęło wolniej bić, a oddech wyrównywał się.

- Adrien?

- Tak?

- Jak myślisz, co to może oznaczać?

- Nie wiem, Marinette. Nie wiem... - szepnąłem, zamykając oczy.

Wypuściłem głośno powietrze ze swojej buzi i otworzyłem oczy, po czym spojrzałem na moją dziewczynę.
,,Czemu śnią się Marinette takie rzeczy? Czy to wizja przyszłości?"

- Nie mam zielonego pojęcia. - powiedziałem cicho.

Marinette usiadła na mnie okrakiem i splotła nasze dłonie. Spojrzała mi w oczy i lekko się uśmiechnęła, ale jej uśmiech zaraz zniknął. Na jej twarzy pojawiła się obawa i niepewność.

- Boję się, że kiedyś stanie się to rzeczywistością. - szepnęła, po czym spuściła wzrok.

Pocałowałem ją w czoło, na co ona podniosła głowę. Połączyłem nasze wargi, całując ją czule. Mari oddała pocałunek i przyłożyła swoje dłonie do moich policzków, oddając się dalszym pocałunkom.

Położyłem ją na materacu łóżka, nadal nie odrywając się od jej ust. Marinette wplotła palce w moje włosy, przyprawiając mnie o przyjemne dreszcze. Zeszłem pocałunkami w dół jej szyi, nadal namiętnie całując jej skórę. Przyssałem jej skórę, zostawiając na niej ślad, na co Mari cicho jęknęła.

Dłonie dziewczyny zaczęły błądzić po moim ciele, badając każdy centymetr mojej sylwetki. W końcu jej ręce powędrowały na moją klatkę piersiową i obojczyk.

- Marinette! - usłyszeliśmy głos mamy Marinette.

Dziewczyna natychmiast mnie z siebie zrzuciła i zerwała się na równe nogi. Szybko zeszła po drabince na dół, a ja usiadłem po turecku na materacu łóżka.
Marinette w biegu poprawiła swoje włosy i ubrania, po czym otworzyła klapę w podłodze.

- Tak? - krzyknęła.

- Chodź tu na chwilę!

Mari westchnęła i spojrzała na mnie poirytowana. Zeszła na dół, ale zaraz wróciła z jakąś kopertą w ręku.

- List? 

Niebieskooka otworzyła kopertę i rozłożyła kartkę papieru. Zaczęła czytać jej zawartość, a jej twarz zbladła. Szybko zszedłem po drabince i podszedłem do Marinette.

- Co jest? - spytałem, widząc jej pełną obaw minę.

Podała mi do ręki kartkę, a ja odwróciłem ją w swoją stronę, tak abym mógł wszystko przeczytać. Zacząłem czytać w ciszy jej zawartość i zdania.

,,Wiem, że jesteś Biedronką.
Teatr Champs Élysées, godzina 19"

***

Hej, hej! ;*

Rozdział troszkę krótki i bez żadnej większej fabuły, ale co tam. Prawdopodobnie jeszcze dzisiaj pojawi się next ;)

Wspominałam, że napisałam kilka rozdziałów do przodu... I tak faktycznie było, jednak teraz nie podobają mi się i piszę je od nowa. Pozdro dla mnie samej :')

Gwiazdka?
Komentarz?
To motywuje!
Czytasz = Zostawiasz ślad!

kc najmocniej, Autorka <3 <3

***

if life was easier; miraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz