Rozdział 55

633 61 19
                                    

***

*Marinette*

Piątek rano. Obydwoje wiedzieliśmy, co to oznaczało. Wieczorem mieliśmy odbyć swój pierwszy raz. Czy na pewno byłam gotowa? Tego nie wiem. Jeszcze się tego przekonam.

Od kiedy się obudziłam, miałam dziwne uczucie w brzuchu. Czy było to podekscytowanie? Nie wiem. Nie, to na pewno nie to. To był strach, obawa. Bałam się swojego pierwszego razu. Czy to normalne? Zapewne tak. Czego ja się bałam? Adrien był mi najbliższą osobą, nie miałam się czego obawiać. Może bałam się, że mu się nie spodobam? W sumie, nigdy nie widział mnie całej nagiej. Bałam się odrzucenia...

Jadłam śniadanie w ciszy, zastanawiając się nad wieczorem. Czy dobrze zdecydowaliśmy? Boże, po co ja mu to w ogóle mówiłam? Głupia. Zobaczy mnie i zostawi. Cholera wie, co się wydarzy po seksie. Jak mam się zachować? Co mam powiedzieć? Dzięki?

- Mari? - Tikki podleciała do mnie i usiadła na blacie stołu. - Coś się stało? Wyglądasz na zmartwioną.

- Wszystko w porządku. - uśmiechnęłam się sztucznie, a Tikki zareagowała na to niezadowolonym grymasem.

- Pokłóciłaś się z Adrienem? - spytała kwami, na co ja prychnęłam. Nie, jeszcze nie.

- To nic, Tikki. - wzięłam się za dalszą część jedzenia moich kanapek.

- A więc jednak coś między wami zaszło? - przekręciła głowę zaciekawiona. - Możesz mi się zwierzyć. Przecież o moim istnieniu wie tylko kilka osób, a ich i tak nie widuję zbyt często. Nie masz się o co martwić, nikomu nie...

- Nic między nami nie zaszło. - przerwałam jej. Jeszcze nic, wieczorem będziemy się kochać. - Nie martw się.

- Jakby coś było, możesz mi zawsze powiedzieć. - uśmiechnęła się.

- Jasne. - wymusiłam uśmiech, odwzajemniając przyjacielski gest.

*** 

Odkręciłam wodę, pozwalając jej wpłynąć do wanny. Podeszłam do lustra przy umywalce i spojrzałam w swoje odbicie. Przyjrzałam się sobie dokładnie. Mimo mojego wypoczętego wyrazu twarzy, czułam, że za chwilę upadnę. Moja gładka cera wyglądała świeżo, a niebieskie oczy lśniły ze zdrowia. Nie można było ufać swojemu wyglądowi. Psychicznie było ze mną średnio. Za bardzo się tym wszystkim przejmowałam. Kąpiel pomoże mi się zrelaksować.

Ściągnęłam z siebie różowy t-shirt, który miałam na sobie oraz białe majtki, po czym dałam obydwie te rzeczy do prania. Spięłam włosy w niechlujnego koka i weszłam do ciepłej wody. Wzdrygnęłam się, kiedy jej dotknęłam, jednak szybko się do niej przyzwyczaiłam i zanurzyłam w niej swoje ciało. Westchnęłam i oparłam plecy o zimny akrylowy metal wanny. Zamknęłam oczy, chcąc na chwilę zapomnieć o wszystkim i spędzić trochę czasu sam na sam z moją wanną i ciepłą wodą.

Przemyłam ciało żelem do mycia, po czym ponownie je zanurzyłam w wodzie, spłukując po sobie pozostałości z mydlaniń. Przyciągnęłam do siebie swoje nogi i splotłam ramiona na około kolan. Oparłam głowę o kolana i ponownie zamknęłam oczy. W łazience zapadła cisza. Nie słyszałam kompletnie nic, oprócz mojego oddechu. Kojąca cisza stała się z czasem dobijająca.

Nagle usłyszałam, jak za mgłą czyjś głos. To był bardzo dobrze znajomy mi głos. Wołał mnie. Głos stawał się coraz głośniejszy, wydawał się być czymś podekscytowany. Otworzyłam więc oczy i spojrzałam w stronę drzwi, podnosząc moją głowę, lecz nie zmieniając pozycji. Nadal byłam w połowie zanurzona w wodzie z nogami przy moim brzuchu.

- Marinette? - usłyszałam pukanie. To był Adrien.

- Wejdź. - powiedziałam cicho ochrypłym głosem, co chłopak o dziwo usłyszał.

if life was easier; miraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz