Rozdział 43

647 81 89
                                    

***

*Marinette*

Szukałam kluczyków w torebce, jednocześnie podtrzymując na ramieniu lekko pijanego Adriena. Ok, może nie lekko pijanego. Od godziny mówił moje imię i chwiał się na nogach. Nucił pod nosem jakąś melodię, co chwilę upadając na kolana. Nie był w stanie złapać równowagi. Nie wiem, kiedy stracił nad sobą kontrolę i kiedy przesadził z alkoholem. Mówiłam mu, że wystarczy, jednak on upierał się przy swoim. Uderzył mnie raz w policzek, kiedy zabrałam mu kieliszek.

Zostawiłam go wtedy samego na chwilę, lecz mimo wszystko obserwowałam go z dalszej odległości. Nie mogłam go zostawić samego. Był moim chłopakiem. Kiedy upadał już na podłogę, podeszłam do niego i zabrałam go do jego samochodu. Alya odwiozła mnie i Adriena pod mój dom oraz odstawiła bardziej trzeźwego Nino do jego mieszkania.

- M-Mari... M-Marine-ette... - mruczał mi do ucha Adrien. Jego ręce kierowały się już do zamka sukienki.

- Przestań. - powiedziałam spokojnie, zdenerwowana na chłopaka. Mówiłam mu wyraźnie, aby nie przesadzał z piciem. Nie posłuchał. Sprzątnęłam jego rękę z moich pleców i w końcu przekręciłam klucz w drzwiach.

Otworzyłam drzwi i zapaliłam światło w mieszkaniu. Tak jak rodzice mówili, nie było ich w domu. Nie chciałabym się przekonać, jak zareagowaliby na pijanego Adriena o trzeciej nad ranem. Wolę nie myśleć o konsekwencjach.

Torebkę rzuciłam na podłogę i jednocześnie zdjęłam z nóg czarne szpilki. Trzymając ledwo chodzącego blondyna, wciągnęłam go na górę po schodach do mojego pokoju. Rzuciłam go na kanapę i odwróciłam się na pięcie, podchodząc do szafy, aby wyciągnąć z niej piżamę.

- Kotku-u... - Adrien mamrotał dziwne rzeczy. - Wla-wlazłaś na pło-te-tek... I mru-mruga-sz... Cze-Czemu się mną n-nie prze-przejedziesz...

- Zamknij się, błagam. - warknęłam, zmęczona już jego zachowaniem. Zdecydowanie przeholował z drinkami.

Zdjęłam sukienkę i wyjęłam z szafy białą koszulę nocną z koronką. Kiedy już miałam zdjąć stanik, Adrien dał o sobie znać po raz kolejny.

- Cze-Czekaj... - mruknął, a ja spojrzałam ukradkiem w jego stronę. Podtrzymywał się o komodę, lecz utrzymywał się na nogach. - K-Kiedy była gra ws-wstępna? N-Nie przypominam so-sobie, abyśmy zaszli t-tak da-daleko. - powiedział, na widok moich rąk przy zapięciu od stanika.

- Idiota. - prychnęłam i odpięłam bieliznę, po czym założyłam na siebie koszulę nocną.

- Ej. - ruszył w moją stronę i prawie na mnie wpadł, lecz ja w porę go złapałam. Śmierdział alkoholem, a jego oczy skupione były na podłodze. - B-Bez niej wyglądałaś lepiej. - chwycił za dolną część piżamy, chcąc ją zdjąć. Szarpnął mnie w swoją stronę, jednocześnie mnie do siebie przyciągając.

- Nie dotykaj mnie. - zabrałam jego dłonie z mojej talii.

- Prze-przepraszam, Mari... - westchnął ciężko, prawie upadając na podłogę. - N- Nie chciałem, aby t-tak wy-wyszło.

- Skończ. - odpowiedziałam stanowczo. - Jesteś pijany, jak świnia. - odwróciłam się w stronę szafy, chcąc wyciągnąć z niej koc dla Adriena. Nie miałam zamiaru spać z nim w jednym łóżku. Nie, kiedy był w takim stanie.

- N-Nie jestem pijany, M'Lady... - złapał mnie za rękę.

- Spójrz na siebie, ledwo chodzisz. - powiedziałam na tyle głośno, aby mnie usłyszał. On mruknął tylko w odpowiedzi.

Rzuciłam koc na kanapę i wróciłam do Adriena. Musiałam go jakoś rozebrać ze spodni i koszuli, wiedziałam, że będzie to trudne, przez promile w jego krwi i dwuznaczne myśli. Nie miałam jednak innego wyjścia, musiałam się nim zająć. Podeszłam do niego bliżej i zaczęłam rozpinać jego koszulę.

if life was easier; miraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz