Rozdział 8

1.5K 168 69
                                    

***
*Marinette*

Chloè mnie przeprosiła... CHLOÈ BOURGEOIS. Dziewczyna, która mnie nienawidzi i zrobi wszystko by zepsuć mi życie... Przeprosiła mnie za wszystko co zrobiła?

Czy to sen?
Bo jak tak, to nie chcę się budzić.

Może faktycznie chce się zmienić? Jej ostatnie zachowanie naprawdę się polepszyło. Coraz częściej udziela się na lekcjach, nie dokucza innym i jest naprawdę miła.

,,Boże, co zrobiłeś z dawną i prawdziwą Chloè Bourgeois?"
***
- Kochani, jak wiecie za niedługo jedziemy na wycieczkę, a dokładnie nad morze. - nauczycielka zaczynała prowadzić godzinę wychowawczą. - Jedziemy do Le Havre, ktoś z was już tam był?

Chloè się zgłosiła.

- Z moim ojcem jeździliśmy tam co roku, kiedy byłam mała. Teraz rzadko odwiedzamy to miejsce, ale miasto jest mi dobrze znane.

- Świetnie! - Chloè najwyraźniej poprawiła nauczycielce humor. - Cieszę się, że nie jestem jedyną, która tam bywała.

W moim dzieciństwie też często jeździłam nad morze, ale nie podniosłam ręki. Wyszłabym na tą ,,ja też tu jestem".

- Macie jakieś pytania do wycieczki?

- Będziemy mogli wybrać z kim chcemy pokój? - spytała się Alya.

- Tak, oczywiście.

- Ile osób zmieści się w jednym pokoju? - Alix podniosła rękę.

- Pokoje są trzyosobowe.

- Będziemy mieć czas wolny? - Tym razem zgłosił się Max.

- Tak, pięć godzin dziennie.

Lekcja dłużyła się w nieskończoność.
Wszyscy mieli masę pytań, dotyczących wycieczki która odbędzie się za kilka dni. Ja osobiście miałam wszystko gdzieś i patrzyłam się na widok za oknem. Zainteresowały mnie ptaki za szybą. Obserwowałam je z coraz to większym zainteresowaniem.

- Marinette? - Alya szepnęła do mnie z boku. Szybko odwróciłam głowę w jej kierunku. - Znowu masz rany na rękach. - wskazała palcem na moje ręce.

Poranna walka z ofiarą akumy, zostawiła po sobie ślad.

- Eh, no wiesz...

- Wczoraj jeszcze tego nie miałaś... Co się stało?

- To... Długa historia.

- Ciągle słyszę tylko tą jedną wymówkę, Marinette!

- Przepraszam... Kiedyś ci to wyjaśnię. - skłamałam.

- Na dzień dzisiejszy domagam się faktów, a nie zmyślonych historii. Powiedz mi w końcu prawdę! Jestem twoją najlepszą przyjaciółką, dlaczego mi nie ufasz? Ogłaszam stan focha, Mari!

- Alya, Marinette! - nauczycielka zwróciła na nas uwagę. - Nie wiem o czym rozmawiacie, ale mam nadzieję, że na temat! Przepiszcie temat lekcji.
***
Tydzień minął mi nie wyobrażalnie szybko i zanim się obejrzałam, nadszedł dzień wycieczki. Spakowałam rzeczy na kilkudniową wycieczkę, kilka dni przed wyjazdem.

Tamtego ranka, wyszłam wcześniej z domu. Nie mogłam ryzykować, że znowu się spóźnię.
Autokar miał przyjechać po południu, a my do tego czasu mieliśmy lekcje. Przed szkołą zauważyłam nadal obrażoną na mnie Alyę z telefonem w ręce. Kiedy zobaczyła mnie po drugiej stronie ulicy, odwróciła się w drugą stronę.
Podbiegłam do niej i położyłam dłoń na jej ramieniu.

- Alya, naprawdę mi przykro.

- Nieprawda, Marinette! - podniosła głos Alya. - Ciągle mnie okłamujesz i wciskasz jakieś wymówki. Mam dość! Chcę poznać prawdę, martwię się o ciebie.

if life was easier; miraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz