7

447 24 1
                                    

Na siłownię doszliśmy po 20 minutowym spacerku. Chłopaki poszli się przebrać, a ja rozłożyłam butelki na stoliku na siłownii.
- No i to się nazywa lekarstwo po ciężkiej nocy- oznajmił Hayböck.
- Ani się waż, Michael! To ma wam pomóc podczas ćwiczeń, a nie na kaca- powiedziałam ostrym tonem przeglądając papiery.
- Dobrze, mamo. Ale naprawdę nie masz jakiś medycznych sposobów na kaca?- dopytywał się Diethart.
- Nie słyszałeś co powiedziała Zuza? Trzeba było nie wlewać wczoraj tyle do dzioba to dzisiaj byłbyś w pełni sił- stanął w mojej obronie Gregor, a Thomas sobie odpuścił dalsze konwersacje na ten temat.
- Witam, panowie i droga Pani. Macie 3 godziny zajęć tutaj, więc wykorzytajcie je jak najlepiej potraficie- zza naszych pleców usłyszeliśmy głos trenera.
- Tak jest, trenerze- odpowiedzieli chórem chłopaki i zabrali się pierw do rozgrzewki, a następnie do wykorzystania bogatej oferty sprzętów w siłowni naszego hotelu.
   Chłopaki po treningu byli o 12. Wróciliśmy do hotelu, każdy się odświeżył w swoim pokoju i o godzinie 13 wszyscy spotkaliśmy się na jadalnii na obiedzie. Wzięłam swoją porcję jako jedna z pierwszych, więc mogłam wybrać sobie stolik, więc wybrałam stolik przy oknie z widokiem na góry. Jedząc obiad i podziwiając widoki zza okna usłyszałam
- Nie myśl tyle o Schlierim, bo sobie chłopina nie poje.
- A skąd ta pewność, że akurat o nim myślę, Kofler?- odparłam z uśmiechem.
- A nie mam racji?- dopytywał się mężczyzna.
- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie- oznajmiłam.
- Proszę Cię, ślepy by zauważył. Ciągle spędzacie czas ze sobą i ogólnie tylko z nim gadasz- wyjaśnił.
- Oj, Andres, Andreas. Napewno się orientujesz, że jestem tu nowa, a samo zgrupowanie trwa dopiero drugi dzień, a jego poznałam pierwszego z was wszystkich także nie zakochałam się w nim. Tego możesz być pewien- oznajmiłam z uśmiechem.
- Mów co chcesz, ale to widać- odparł krótko- a tak po za tym to jestem Andres Kofler, bo osobiście nie poznaliśmy się jeszcze.
- Zuza Anastasi, miło poznać- odpowiedziałam z uśmiechem.
- Mnie również- oznajmił mężczyzna.
- Andreas, mogę się o coś zapytać?- powiedziałam nieśmiało.
- Wal śmiało.
- Jeździsz już z chłopakami od paru lat na zgrupowania. Czy Stefan i Gregor zawsze są tak cięci na siebie?
- Mówiąc szczerze to wcześniej Gregor kumplowal się najbardziej z Morgensternem i Kraftem. W tym roku Morgi odszedł i Gregor jest skazany na Krafta. Dlaczego pytasz?- oznajmił Kofler.
- Wczoraj po kolacji na chwilę chciałam się wrócić do pokoju, ale usłyszałam, że ci dwaj się kłócą i to o mnie.
- To o to ci chodzi. Mówiąc szczerze to Gregor i Thomas nigdy nie kłócili się o dziewczyny, natomiast on i Stefan przyjaźnią się na wszystkich gruntach tylko nie jeśli chodzi o dziewczyny. W tej kwestii mają te same typy, a co za tym idzie podobają im się te same dziewczyny- oznajmił mężczyzna z uśmiechem.
- Ale oboje są zajeci.
- Napewno wiesz, że dziewczyna Schliera go zdradza, więc to się zamieni, a Kraft i tak zdradza swoją a jej się to podoba, więc też teoretycznie jest wolny.
- Czyli chcesz mi powiedzieć, że podobam się tej dwójce?
- Tak i znając życie szybko się to nie skończy- oznajmił, a ja siedziałam z otwartą buzią.

Jest 7. Wesołych świąt Bożego Narodzenia oraz szczęśliwego Nowego roku wszystkim. Rozdziały będą pojawiać się raz tygodniu od teraz. Komentarze i głosy mile widziane. Do następnego. Pa :-)

Bo w życiu trzeba mierzyć jak najwyżej...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz