45

198 18 1
                                    

* * * Oczami Zuzy * * *
No i zaczęły się przygotowania do ślubu. Wczoraj za pośrednictwem mojej mamy udało nam się ustalić termin na 24 listopada 2017 roku na 3 rocznicę naszego pierwszego spotkania. Wtedy też według najnowszych doniesień ma się zacząć nowy sezon skoków narciarskich, więc kibice w Wiśle będą musieli obejść się smakiem. Akurat tak się składa, że ślub weźmiemy w tym samym hotelu, w którym będzie stacjonować każdy skoczek startujący w Wiśle, więc przyjaciół będziemy mieli pod ręką. Ustaliliśmy również, że sama ceremonia będzie skromna i będzie w niej uczestniczyć rodzina i najbliżsi przyjaciele z osobami towarzyszącymi, a na weselu będą już wszyscy pozostali. Musimy załatwić tłumacza dla zagranicznych gości, bo ja nie będę miała szansy tłumaczyć na angielski.
- Mama spać- usłyszałam głos Lexie, a gdy popatrzyłam na dół ujrzałam również jej bliźniaczego brata.
- Ale tata zaraz przyjdzie- powiedziałam.
- Spać- odezwał się Tony.
- Dobrze, kochani, to idziemy spać- powiedziałam i udałam się na górę.
   Po pół godzinie dzieci już spały. Oglądając telewizor usłyszałam pukanie do drzwi. Szybko wstałam i otworzyłam drzwi.
- Cześć, kochanie- ujrzałam przed sobą moją miłość z liceum i ojca Amandy, Sandro.
- Co tu robisz?- zapytałam zdziwiona.
- Przyszedłem zobaczyć się z swoją rodziną.
- Sandro, nie było Cię tyle lat. Nie jesteśmy rodziną. Ja już mam rodzinę.
- To chociaż daj mi się spotkać z Amandą- powiedział.
- Czy ty siebie słyszysz? Od kilku lat Amanda myśli, że nie żyjesz, że jej tata patrzy na nią z góry. Nie oddzywałeś się tyle lat. Ona za ojca traktuje Gregory, a ty jesteś dla niej obcym człowiekiem. Wynoś się stąd i zapomnij o naszym istnieniu!-powiedziałam i zamknęłam drzwi.
- Nigdy o mnie nie zapomnisz. Pożałujesz mnie, kurwa!- powiedział po włosku i poszedł.
   Dobrze, że dzieci śpią i się nie obudziły przez te wrzaski, a Gregora i Amandy nie ma w domu. Mam dość wrażeń jak na jeden dzień. Teraz mogłam się wyluzować, bo obiad mam już ugotowany. Co on miał na myśli mówiąc ostatnie słowa? W ogóle po jaką cholerę on tu przylazł? Jeszcze wczoraj tworzyliśmy zgodną i kochającą się rodzinę. Ja z Gregorem jako rodzice i Amanda oraz bliźniaki jako dzieci. Czemu jak już wszystko się ułoży to zaraz musi się spierdolić? Ostatnie 2 lata były najlepszym czasem w całym moim życiu. Jestem z Gregorem, mężczyzną który pokochał mnie mimo mojej przeszłości i którego ja też kocham nad życie. W końcu spełniło się moje marzenie i Amanda mieszka z nami, a Gregora traktuje jak ojca. Oczywiście cieszę się bardzo, że mam młodszą siostrą, a swoją drogą to Rosalia rośnie jak na drożdżach, a mama przeżywa drugą młodość.
- Kochanie, dzień dobry- usłyszałam zza pleców głos Gregora.
- Ooh, kochanie już wróciłeś? A gdzie 
Amanda?- powiedziałam.
- Zuzia, jest piątek i Amanda po szkole poszła do moich rodziców. Ustaliliśmy z rodzicami to w zeszły weekend- usłyszałam.
- Zapomniałam, kochanie.
- Kochanie, co się dzieje?- zapytał zaniepokojony.
- Nic, zamyśliłam się i tyle- wstałam i poszłam do kuchni.
-Nie, Zuza, nie będziemy tak rozmawiać. Za długo Cię znam, żeby nie zauważyć, że coś się dzieje, kochanie- oznajmił, a następnie wziął mnie za rękę i usiedliśmy na kanapie- to słucham co się dzieje.
- Kiedy położyłam bliźniaki spać ktoś zapukał. Myślałam, że to ktoś z sąsiadów jak zwykle. Kiedy otworzyłam drzwi zobaczyłam Sandro- powiedziałam.
- Czego ten gnój szukał w naszym domu?
- Myślał, że nadal coś do niego czuje i że stworzymy rodzinę. Powiedziałam już, że mamy już rodzinę i żeby się odwalił od nas. On na sam koniec powiedział, że pożałuję go...- powiedziałam z łzami w oczach.
- Kochanie, spokojnie- powiedział i przytulił mnie.
- Jak mam być spokojna? Nie wiem co on zamierza zrobić. On jest zdolny do wszystkiego, Gregor. Może kogoś poważnie zranić, a najgorsze co może zrobić to zabrać nam Amandę- oznajmiłam roztrzęsiona.
- Nic nikomu się nie stanie, okej? Przynajmniej nie jak ja jestem w tej rodzinie. Sama mówiłaś, że on jest uznany za martwego, a jeżeli zrobi coś wam, albo nawet tylko spróbuje Was tknąć to zabije go na miejscu i nie będę miał dla niego żadnej litości, a wiesz dlaczego? Bo ty, Amanda, Tony i Lexie jesteście moją rodziną, a nikt nie ma prawa tknąć tego co do mnie należy- wygłosił.
- Gregor, kocham Cię- tylko tyle udało mi się powiedzieć.
- Ja Ciebie też i nasze dzieci- powiedział.
- Wiesz co, Gregor? Pamiętasz jak kiedyś poprosiłam Cię o podpisanie dokumentów w sprawie domu, a ty ich w ogóle nie czytałeś?- zapytałam.
- Tak. Ile kredytu nam przyznali?- zapytał.
- Nie chodziło o żaden kredyt, kochanie. Jakbyś wtedy to przeczytał to wiedziałbyś, że...- zaczęłam, ale Gregor mi przerwał.
- Już jesteśmy małżeństwem?- zapytał z uśmiechem.
- Nie, nie, nie. Jak dałbyś mi dokończyć to powiedziałabym Ci, to były papiery adopcyjne- skończyłam.
- Co to znaczy?- zapytał.
- To znaczy, że wczoraj przyszła decyzja i od dzisiaj w świetle prawa jesteś ojcem dla Amandy- oznajmiłam.
- Czyli dlatego Sandro tu był?- zapytał.
- Nie wiem. Może. On chyba nic nie wie, bo skoro był uznany za martwego, a jeżeli nawet używał innego nazwiska jak się ukrywał to nikt go nie powiadamiał o całej procedurze, a nawet jeśli to on do małej nie ma już żadnych praw- odparłam.
- A to znaczy, że Amanda przejmie moje nazwisko?- zapytał.
- Najprawdopodobniej tak, jeżeli wyrazi zgodę, ale rozmawiałam z nią i powiedziała mi, że...
- Że bardzo chciałaby mieć na  nazwisko Schlierenzauer- dokończył.
- Skąd wiesz?- zapytałam.
- Bo wczoraj wieczorem mówiła mi to samo- odpowiedział i przytuliliśmy się do siebie.
To był jeden z najgorszych ale i również jeden z najgorszych dni w moim życiu, a Sandro? Sandro niech idzie w cholerę i żyje sobie spokojnie jak najdalej od nas.

I jak wam się podoba? Mam nadzieję, że wasz zachwyt )o ile takowy istnieje) odbije się na liczbach wyświetleń, gwiazdek i komentarzy pod tym postem. Do następnego, paaa ;)

Bo w życiu trzeba mierzyć jak najwyżej...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz