61

89 9 0
                                    

* * * Oczami Zuzy * * *
Gregor bardzo mnie zaskoczył tą informacją. Myślałam, że ze ślubem zaczekamy do narodzin naszej córki. Tak, będziemy mieli trzecią córkę. Dowiedziałam się o tym kilka dni temu, ale nie miałam czasu powiedzieć Gregorowi, który tak dzielnie walczy z trudem bycia słomianym wdowcem. I jeszcze, nie chciałabym psuć mu niespodzianki, bo na samym początku ustaliliśmy, że to będzie dla nas tajemnica i wszystkiego dowiemy się po rozwiązaniu. Jednak wczoraj miałam badanie i pani doktor wymsknęło się, że wasza córka to duża dziewczyna. Od tamtej pory myślę nad imieniem dla naszej córeczki i jak narazie mam 3 typy: Anastazja, Agata i Amalia. Nie wiem czemu jak wybieramy imiona to zawsze zaczynają się na literkę A, ale i tym razem chciałam dochować tradycji.
Po wręczeniu mi kartki z datą naszego ślubu Gregor musiał wracać do domu, żeby ugotować obiad dla dzieci i zrobić zakupy. Korzystając z okazji, że mam narazie czas wolny od odwiedzin, wzięłam telefon i wykręciłam numer do mojej mamy.
- Poniszewska, słucham- usłyszałam po kilku sygnałach i od razu zorientowałam się, że pewnie jest w hotelu.
- Dzień dobry, z tej strony Zuzanna Anastasi. Pamięta mnie Pani?- odparłam z uśmiechem.
- Ah, Zuzia, to ty. Przepraszam, byłam zajęta papierami i nie zobaczyłam kto dzwoni- wyjaśniła mi kobieta.
- I jak tam?- zapytałam.
- Wszystko idzie jak należy- powiedziała mama, a ja wiedziałam, że teraz siedzi dumna jak paw w swoim gabinecie. Zawsze tak robiła, kiedy zaczęła mówić o swoich sukcesach zawodowych- skończyliśmy budowę w Niemczech, a hotele przynoszą takie zyski, że na dniach możemy zacząć budowę u Was w Austrii.
- To tylko się cieszyć, mamo. A co tam u Damiana i Rosalki?- pytałam w dalszym ciągu.
- Też dobrze. Damian dostał awans na zastępcę ordynatora chirurgii, a mała ciągle rośnie i dzielnie chodzi do przedszkola codziennie- odparła- a co tam u Was? Jak się mają moje wnuki?
- Bardzo dobrze, dziękuje. Amanda odnosi same sukcesy w szkole, bliźniaki też chodzą do szkoły, Gregor też daje sobie z nimi radę, bo ja leżę w szpitalu- wyjaśniłam.
- Kochanie, co się stało?- zapytała zaniepokojona.
- Nic poważnego. Źle się poczułam i lekarz skierował mnie na obserwacje do szpitala. Jest są wcześnie na poród jeszcze, mamo.
- Wiem i dlatego się zmartwiłam. A co tam u naszego maleństwa?- tym razem to mama zadawała serie pytań.
- Wszystko w porządku. Rośnie i szaleje w brzuchu, z resztą jak jej rodzeństwo wcześniej- odparłam z uśmiechem.
- Wiesz, że to dobry znak- podsumowała.
- Wiem, mamo, wiem. A właśnie mamo, nie planujecie nic na 31 marca tego roku- oznajmiłam.
- Dlaczego? Masz wtedy termin?
- Nie, mamo. Mam wtedy ślub.
- Czyj? Wiesz, że chętnie zajmuje się dziećmi jak tylko mogę, ale teraz jest gorący czas.
- Nasz. Mój i Gregora. Kilka dni temu był w urzędzie i załatwił nam datę na 31 marca- wyjaśniłam.
- Oj, to bardzo się cieszę, kochanie- odparła mama.
- Ja również, mamo, a dowiedziałam się dosłownie przed chwilą- odparłam z uśmiechem.
- W końcu będę miała zięcia- oznajmiła uradowana.
- A ja męża! Ostatnio się tak cieszyłaś jak ogłosiłam swoje zaręczyny z Patrykiem- powiedziałam.
- Bo wtedy ostatni raz miałam kandydata na zięcia- wyjaśniła kobieta- A właśnie, ostatnio widziałam jego rodziców i kazali cię pozdrowić.
- Dziękuje bardzo. Ja ich ostatnio widziałam na którymś konkursie w Polsce kilka lat temu- odparłam i spoglądając na drzwi w których pojawił się mój kuzyn Kamil, który pomachał mi na powitanie- mamuś, muszę kończyć, bo mam gościa- dodałam.
- Dobrze, kochanie. Do usłyszenia- odpowiedziała i obie zakończyliśmy połączenie.
   Kiedy odłożyłam telefon Kamil podszedł do mnie do łóżka i powiedział:
- Jak się masz, Zuza? Hej.
- Hej, Kamil. Co ty tu robisz?- zapytałam zdziwiona.
- A chciałem się gdzieś wyrwać z Zakopanego i tak pomyślałem o Tobie i o moim starym kumplu- wyjaśnił.
- A skąd wiedziałeś gdzie mnie szukać?
- A to zasługa twojego ukochanego. Zostawiłem w Waszym domu bagaże, a potem Gregor musiał gdzieś jechać, a ja przyjechałem tutaj- oznajmił.
- Bardzo mi miło.
- No i jak się czujesz?- zapytał Polak.
- Bardzo dobrze, dziękuje. Chwilowo jestem w szpitalu jak widać, ale ogólnie wszystko w porządku- odpowiedziałam.
- To się cieszę. Na kiedy masz termin?
- Na lipiec- oznajmiłam- a w marcu będę już szczęśliwą żoną.
- Czyją?- zapytał Kamil.
- Gregora. Pobieramy się 31 marca i serdecznie zapraszamy ciebie i Ewkę- odparłam.
- Dziękujemy i postaramy się przyjechać. A jak sytuacja z rodziną Gregora?
- Wiesz, na początku było ciężko z jego rodzicami, ze względu na jego związek z Larą. Potem, z biegiem czasu się do mnie przekonali, jego rodzice i siostra.
- A co z jego bratem?
- Nie rozmawiali przez lata przez to, że uwiódł jego byłą. Jednak, kiedy Gregor był w szpitalu po wypadku kilka tygodni, jego brat go odwiedził i to był ich pierwszy kontakt od dawna- wyjaśniłam.
- Co mu się stało? Przepraszam, ale nic nie słyszałem.
- Nic się nie stało. W końcu lata nie mieliśmy kontaktu, więc to normalne, że powoli się docieramy na nowo- odparłam z uśmiechem.
- Dokładnie, jeszcze będzie jak dawniej. Jak wtedy, gdy byliśmy młodzi i głupi, a co najważniejsze: gdy jak byliśmy jak rodzeństwo- oznajmił- I gdyby nie Gregor to w życiu byśmy ze sobą teraz pogadali.
- Prawdę mówiąc to dzięki mojemu tacie- wyjaśniłam.
- Ale twój ojciec jest trenerem siatkówki, prawda?
- Tak.
- To jakim cudem?- zapytał niepewnie.
- Byłam prosto po studiach i siedziałam w domu podczas wakacji. Pewnego dnia przyjechał tata i powiedział, że szykuje się praca. Dowiedziałam się, że chodzi o związek austriacki, no to się zgodziłam- oznajmiłam.
- I wszystko jasne jak poznałaś Gregora- wtrącił się Polak.
- Nasze początki wcale nie były usłane różami. Kiedy pojechałam na obóz, to on przyjechał po mnie na lotnisko i jak na początek każdego porządnego romansu przystało, zaczęliśmy od kłótni- wyjaśniłam.
- No, ale teraz jesteście przed ślubem, to dobry znak.
- Wiem, a jak zaczęłam pracę to zupełnie zapomniałam, że ty też skaczesz, no a potem to już znasz historie.
- A co się stało Gregorowi, że był w szpitalu?- dopytał się Kamil.
- Pojechałam do Polski, żeby dograć wszystkie szczegóły dotyczące ślubu. Gregor został sam z dziećmi i kiedy dzieciaki były u jego matki, a on musiał jechać coś załatwić, w pewnym na światłach ktoś wjechał w niego, a tak się złożyło, że z nim rozmawiałam. Gregor trafił do szpitala w bardzo poważnym stanie, a ja z nerwów tez trafiłam do szpitala, ale w Zakopanem tylko, że na jeden dzień i przy okazji dowiedziałam, że jestem w kolejnej ciąży. Wróciłam do Austrii, a Gregor przez miesiąc był w śpiączce- opowiedziałam mu- niedawno wyszedł, a za to ja trafiłam wkrótce w to samo miejsce- dodałam.
- Ale u Ciebie to tylko kontrola, Zuza. A lekarz mówił kiedy wychodzisz?- zapytał.
- Napewno na dniach- oznajmiłam z uśmiechem.
- No to jeszcze się zobaczymy, bo jeszcze tu zostaje.
- To bardzo się cieszę, stary- oznajmiłam ponownie z uśmiechem i przytuliłam kuzyna.

I WLECIAŁ KOLEJNY. MAM NADZIEJE, ŻE ZNOWU WRÓCĘ DO REGULARNOŚCI, ALE NIE CHCE ZAPESZAĆ. PAMIĘTAJCIE, ŻEBY GŁOSOWAĆ I KOMENTOWAĆ. DO NASTĘPNEGO, BYE :-)

Bo w życiu trzeba mierzyć jak najwyżej...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz