51

149 9 0
                                    

   Noż kurwa jak to możliwe. Jakim cudem ta franca wróciła do mojego życia? Przecież ostatnio się dowiedziałam, że choruje miałam 16 lat. Walka z nią trwała 2 lata. 2 cholerne długie lata. Musiałam przerwać karierę siatkarską, która się tak dobrze zapowiadała. Potem co prawda wróciłam, ale na krótko, bo akurat wtedy nabawiłam się kontuzji i marzenia o wiecznej sławie szlak jasny strzelił. Wtedy los podarował mi Amande, a lekarze obiecywali, że już do końca życia będę zdrowa i białaczka mi nie zagraża. Przez tyle lat na badaniach kontrolnych miałam tak dobre wyniki, że niekiedy lekarze pytali się mnie po co jeszcze się u nich pojawiam. Wszystko szło po mojej myśli, no może po za upozorowaną śmiercią Sandro, ale tak to wszystko. Wróciłam do Polski, skończyłam studia, dostałam pracę w kadrze skoczków narciarskich austriackich, aż wreszcie poznałam Gregora. Tak, poznałam Gregora, zakochałam się w nim, zostaliśmy parą, traktuje Amandę jak własne dziecko, ba nawet kocha ją tak samo, ponadto udało nam się stworzyć cudowne bliźniaki, zaręczyliśmy się i mieliśmy się pobrać. Tak było, aż do dzisiaj. Do najgorszego dnia naszego życia.
   Po tych długich przemyśleniach wstałam i poszłam do punktu, gdzie przebywają pielęgniarki. Zapukałam i zapytałam
- Przepraszam, gdzie mogę znaleźć doktora Morawskiego?
- Gabinet 14. Prosto i ostatnie drzwi na lewo, ale nie gwarantuje, że Pani go zastanie- odparła kobieta.
- Dziękuję bardzo za informacje- powiedziałam i udałam się w stronę gabinetu.
   - Proszę- usłyszałam zza drzwi, kiedy zapukałam i wkroczyłam do gabinetu- w czym mogę pomóc?- dodał na mój widok.
- Czy jest konieczne, żeby leczenie nawrotu choroby, które u mnie nastąpiło mogło odbyć się w Austrii czy musi koniecznie w Polsce?
- Może Pani podjąć leczenie gdziekolwiek Pani sobie tego zażyczy. A stało się coś konkretnego?
- Tak. W Polsce jestem można powiedzieć tylko przejazdem, a na stałe mieszkam w Austrii. Chciałabym wrócić jak najszybciej, bo mój narzeczony miał wypadek i leży w stanie krytycznym w Austrii. Po za tym dzieci są pod opieką jego matki i naprawdę chciałabym wrócić jak najszybciej, żeby ją odciążyć, rozumie Pan?
- Jasne. Jak dla mnie to dostanie Pani wypis jutro z samego rana, bo jak narazie nie widzę przeciwwskazań do wyjścia, ale w Austrii proszę bardzo zgłosić się do lekarza w celu leczenia.
- Dobrze, tak zrobię. Dziękuję bardzo- powiedziałam i wyszłam z gabinetu.
   Kiedy wróciłam na sale mama dalej siedziała przy łóżku, a na mój widok powiedziała
- Gdzie byłaś?
- U doktora Morawskiego.
- Coś nie tak?- zapytała zaniepokojona.
- Nie, wszystko gra. Jutro mnie wypiszą i wracam do Austrii i tam mam podjąć leczenie.
- To dobrze, kochanie. A jak ty się teraz czujesz?- zapytała, kiedy usiadłam na łóżku.
- Martwię się. Martwię się, że ja jestem tutaj, a w Austrii mojej rodzinie dzieje się krzywda, a ja nie mogę ich ochronić- powiedziałam z łzami w oczach.
- Nim się obejrzysz będziesz znowu zdrowa, z dziećmi, Gregor przy Tobie i odzyskacie Amande z rąk Sandro. Wszystko się ułoży, ale daj czas losowi.
- A jak się nie ułoży? Jak Gregor już tak na zawsze zostanie? Jak ja sobie poradzę z dziećmi sama i jeszcze z Sandro?- pytałam dalej.
- Kochanie, Gregor obudzi się jak tylko usłyszy twój głos, a Amande odzyskasz, bo Sandro nie ma do niej praw, więc każdy sąd go skaże za porwanie dziecka.
- Oby tak było, mamo. To jest najgorszy okres w życiu- powiedziałam.
- Minie szybko zobaczysz. Teraz musisz się wziąć za siebie, kochanie.
   Mama posiedziała jeszcze kilka godzin i poszła do Rosalii do hotelu, gdzie zajmuje się nią Damian, bo przyjechał za nimi ze względu na zaistniałe okoliczności. Kiedy zamknęła drzwi w mojej sali wzięłam telefon i wykręciłam numer do Thomasa.
- Morgenstern, słucham.
-  Thomas, cześć. Z tej strony Zuza, możesz rozmawiać?
- Zuza, hej. Co się stało?
- W zasadzie tak. Mógłbyś pojechać do Innsbrucka?- zapytałam.
- No właśnie jestem niedaleko, a coś się stało?
- No właściwie tak. Ja jestem w szpitalu w Polsce...- zaczęłam.
- Coś się stało?- zapytał zaniepokojony mężczyzna.
- Z przemęczenia, ale ja nie o tym- nie będę przecież mówiła o nawrocie mojej choroby- Możesz wstąpić do szpitala numer 4 do Gregora?- zapytałam.
- A co jemu się stało?
- Miał wypadek i jest w stanie krytycznym. Dowiedz się czegoś, bo jego mama tam ciągle siedzi, a chciałabym, żeby wróciła do domu, a Gloria akurat jest na jakiś wakacjach.
- Jasne, że przyjadę, a ty kiedy przyjedziesz?
- Z tego co rozmawiałam z lekarzem to mogę wyjść jutro, także bilet mama mi przebukowała na jutro na najwcześniejszy lot do Austrii, więc powinnam tam być jutro rano, a najpóźniej koło południa.
- Mam przyjechać po Ciebie na lotnisko?
- Nie musisz. Mam małą walizkę tylko więc po lotnisku pojadę tylko ją odwieść i będę u Was.
- To dobrze. Jak chcesz. W sumie to będę za jakąś godzinę u niego.
- Dobrze, to wymienisz też Andreasa, bo jest tam razem z Angelika.
- Jaki Andreas? Myślałem, że Gregor ma brata Lucasa, którego znam.
- Tak, ale oni są pokłóceni, poszło o Larę, więc Kofler przywiózł jego matkę do szpitala i siedzi razem z nią, bo jego tata został z bliźniakami w domu.
- Rozumiem, to daj im znać, żeby nie było, że się wbijam.
- Okej, Thomas. Dziękuję Ci i do zobaczenia.
- Do jutra- powiedział i przyłączył się.
   Tyle co skończyłam rozmawiać z Thomasem ktoś do mnie zadzwonił
- Anastasi, słucham.
- Dzień dobry, Zuza. Jak się trzymasz?- usłyszałam głos pani Schlierenzauer.
- Dzień dobry. Bardzo się denerwuje, że jestem tu, a nie z Wami w Innsbrucku.
- Narazie żadnych nowych wieści nie ma, także chyba jest spokojnie.
- Rozumiem. Proszę mi powiedzieć czy Andreas jest cały czas z Panią?
- Tak.
- Za godzinę przyjedzie Thomas i proszę pojechać z Andreasem do domu i odpocząć- powiedziałam.
- Ale, kochanie, naprawdę ja wytrzymam. Wymieni mnie mój mąż a ja się zajmę dziećmi.
- Dobrze, jak Pani sobie życzy.
- Najważniejsze, żebyś ty tutaj z nami była.
- Będę jutro koło południa.
- Dobrze. To w takim razie czekam na Thomasa. Dziękuję za informacje.
- Do usłyszenia i zobaczenia- powiedziałam i rozłączyłam się.
  Po rozmowie z mamą Gregora włączyłam telewizor i puściłam sobie jakiś film, który akurat leciał w telewizji. Przeglądając internet natrafiłam na jedną z stron informacyjnych włoskojęzycznych gdzie na nagłówku było napisane:
"Ofiary nielegalnych wyścigów w pobliżu Milano"' kliknęłam w artykuł i zaczęłam czytać.
  "W dniu wczorajszym odbył się kolejny nielegalny wyścig w pobliżu Milano. Niestety podczas jednego z startów rozbił się jeden z faworytów. Kierowca zginął na miejscu. Ofiara to szef jednego z gangów w tym fachu Sandro Sevaglio"
   Skoro on ścigał się nielegalnie i zginął to gdzie, do jasnej cholery, jest Amanda? I wierzę w to, że wszystko z nią w porządku.

No i jest 51. Jak to szybko leci. Przepraszam, że taki nudny i długi, ale mam nadzieję, że Wam się spodoba i przebrniecie przez niego. Tradycyjnie również zapraszam do lajkowania i zostawiania komentarzy. Do następnego, bye 😀
P.S.
Pozdrowionka z Warszawy :)

Bo w życiu trzeba mierzyć jak najwyżej...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz