* * * Oczami Zuzy * * *
Z Gregorem rozmawiałam jeszcze tylko chwilę, żeby nie narażać nas na duże koszty u naszych operatorów, ale obiecał mi, że zadzwoni mi na skypie i tam pogadamy bez zbędnych kosztów.
Po zakończonej rozmowie weszłam zamyślona z powrotem do kuchni i zajęłam wcześniejsze miejsce.
- Coś nie tak?- usłyszałam pytanie od mojej rodzicielki.
- Nie wszystko w porządku- odparłam z uśmiechem.
- Kto dzwonił?
- Schlieri, znaczy Gregor Schlierenzauer- odparłam.
- No to jaki był powód tego telefonu do ciebie od takiej wielkiej gwiazdy?- dopytywała mama.
- Żadnej wielkiej gwiazdy, mamo. Gregor to jeden z normalniejszych chłopaków w kadrze- wyjaśniłam- a dzwonił, bo chciał pogadać, bo nie pożegnaliśmy się dzisiaj jak dzisiaj wyleciałam i martwił się o mnie- dodałam z uśmiechem.
- Rozumiem, kochanie, czyli mam rozumieć, że będę miała w końcu zięcia i to jeszcze austriackiego skoczka?
- Mamo, proszę Cię. Wątpię, żeby po 2 tygodniach można było mówić o miłości, a po za tym on już ma kogoś na oku- powiedziałam z smutkiem.
- Myślałam, że jest wolny.
- Teoretycznie tak, a w praktyce to dzisiaj zrywa z dziewczyną i będzie zarywać do dziewczyny, którą mu się podoba- wyjaśniłam.
- A kim ona jest?
- Nie wiem i mówiąc szczerze nie bardzo mi to obchodzi. Z resztą znasz niemiecki i słyszałaś co mówiłam.
- Należy być dobrej myśli, córeczko- pocieszyła mnie mama- a on też leciał gdzieś daleko?- dodała, zmieniając temat.
- Nie, on na codzień mieszka w Innsbrucku, a do swoich rodziców ma jakieś 15 minut jazdy samochodem- wyjaśniłam.
* * * Oczami Gregora * * *
Po zakończonej rozmowie z Zuzią z uśmiechem wróciłem do swojego pokoju w hotelu, dopakowałem rzeczy i zaniosłem walizkę na hall. Wymeldowałem się i udałem się do swojego auta, które stało za hotelem na parkingu strzeżonym. Spakowałem walizkę do bagażnika i ruszyłem w stronę rodzinnego domu, który znajdował się w niedaleko położnej miejscowości Rum.
Podczas jazdy nie dawała mi spokoju rozmowa z Zuzą. Niemalże wyznałem co do niej czuję, powiedziałem jej przecież, że żadnej fanki nie chcę, bo już kogoś znalazłem. Tym kimś była ona. Zuzanna Anastasi, którą poznałem na lotnisku. Przeraża mnie jedynie fakt, że może ona nie czuć tego samego do mnie. W końcu znamy się dopiero 2 tygodnie, ale ten dzień w którym ją pierwszy raz ujrzałem był najlepszym dniem mojego życia. Zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia, czyli 22 października 2014 no i z każdym dniem jest coraz przekonuję się, że nie jest dla mnie obojętna.
Podjechałem pod dom, zaparkowałem na podjeździe przed garażem, wysiadłem i poszedłem do drzwi. Zapukałem, a po chwili drzwi otworzył mi mój młodszy brat, Lucas.
- Witaj, braciszku- oznajmił na powitanie.
- Zamknij ryj, Luc. Są rodzice?- zapytałem omijając go w drzwiach.
- Gregor? A co ty tu robisz? Witaj, synku- usłyszałem, a następnie ujrzałem moją mamę, która właśnie wyszła z kuchni i z wielkim uśmiechem do mnie podeszła.Jest 10. Podoba wam się perspektywa Gregora? Odpowiedzi dajcie w komentarzach i oczywiście głosujcie. Do następnego, bye :-)
CZYTASZ
Bo w życiu trzeba mierzyć jak najwyżej...
FanfictionOna- Polka z włoskim paszportem, magister fizjoterapii AWF- u, kochająca rodzinę, siatkówkę i skoki narciarskie. On- Austriak pełną gębą, wielokrotnie nagradzany skoczek narciarski, szukający tej jedynej. Czy Zuzę i Gregora połączy uczucie? Na to py...