* * * Oczami Gregora * * *
- Amanda, chodź się myć i idziemy spać- powiedziałem, kiedy zakończyłem rozmowę z Zuzą.
- Ale jeszcze trochę, tato.
- Nie, kochanie. Jest późno, a jutro rano wstajesz na wycieczkę i musisz być wyspana.
- No dobrze, a kiedy mama wraca?- zapyta
- W poniedziałek rano, ale to nie jest pewne.
- Dlaczego?- powiedziała.
- Bo z naszym ślubem jest dużo do zrobienia i nie wiemy czy mamusia się wyrobi przez weekend- oznajmiłem.
- Zmęczona jestem- odparła po chwili.
- To idziemy spać?- zapytałem.
- Tak- odparła dziewczynka, a następnie poszliśmy do jej pokoju.
Następnego ranka obudziły mnie dzieci. Podczas, kiedy sobie spałem Amanda wraz z bliźniakami zaczęły skakać po części, gdzie zazwyczaj spała Zuza.
- Tato, śniadanie!- krzyknęła Amanda.
- Która godzina?- zapytałem.
- 7:21- oznajmiła dziewczynka każdą cyferke po kolei.
- To jeszcze chwila i pójdziemy robić śniadanie.
- A możemy jechać do babci dzisiaj?- zapytała.
- Amanda, kochanie, ty masz dzisiaj wycieczkę szkolną.
- A po?- zapytał Tony.
- Zrobimy tak. Amanda pojedzie do babci, a Amanda jak wróci to przyjedzie do Was.
- Ale ja też chcę być u babci cały czas- zbuntowała się Amanda.
- A my cemy dom- dołączyła się Lexie.
- Muszę jechać załatwić jedną rzecz, więc siłą rzeczy i tak u babci dzisiaj będziecie.
- No tak- odparli bliźniacy chórem.
Po odstawieniu Amandy na miejsce zbiórki szkolnej wycieczki udałem się do domu moich rodziców.
- A kogo to moje oczy widzą- oznajmiła moja mama, kiedy zobaczyła, że wchodzę z bliźniakami do domu.
- Cześć, mamo. Moge zostawić u Ciebie dzieci na godzinkę? Muszę jechać załatwić sprawę związaną z ślubem- powiedziałem.
- Jasne, kochanie, a myślałem, że to Zuza wszystko załatwia w Polsce.
- Na szczęście nad paroma elementami ja mam kontrolę- powiedziałem z uśmiechem.
- To uważaj na siebie, Gregor- oznajmiła kobieta, a ja niepostrzeżenie wyszedłem z domu.
Po godzinie załatwiłem wszystko co chciałem. Podczas drogi powrotnej do domu odebrałem połączenie od Zuzy.
- No, kochanie, jak tam?- zapytałem z radością, że dzwoni.
- Wszystko w porządku. Właśnie jedziemy do Wisły dogadać wszystkie szczegóły, a jak tam u Was?
- Amanda na wycieczce, bliźniaki u mojej mamy, a ja na mieście byłem, ale już wracam.
- Co załatwiałeś?
- Pierwsza rzecz to niespodzianka, a co do reszty mogę ci powiedzieć, że mój garnitur jest już gotowy do odbioru i z obrączkami wszystko w porządku.
- To dobrze, kochanie. Mam nadzieję, że nie roznosicie domu i poznam go jak wrócę.
- Kochanie, panuje nad wszystkim... Co do kurwy?!- zacząłem, ale przerwałem, ponieważ rzuciłem telefon, żeby zapanować nad kierowcą.
- Kochanie? Gregor? Gregor, jesteś tam?- słyszałem, ale nie dałem rady odpowiedzieć, ponieważ moje oczy robiły się coraz cięższe.
- Zuza... wypadek... kocham Cię- powiedziałem resztkami sił i straciłem przytomność.
* * * Oczami Zuzy * * *
- Kochanie? Gregor? Gregor, jesteś tam?- mówiłam do telefonu, ale odpowiedziała mi cisza.
- Zuzia, co się dzieję?- zapytała mama.
- Rozmawiałam z Gregorem i nagle przestał mówić.
- Kochanie, a może nie może rozmawiać?- zapytała.
- To zawsze kończył połączenie, a teraz słyszałam jak się rozbija autem.
- Może był świadkiem wypadku tylko?
- Nie, na pewno. Czuję, że zdarzy się dzisiaj coś bardzo złego- oznajmiłam, a następnie zrobiło mi się czarno przed oczami i czułam jak tracę kontakt.
Kiedy otworzyłam oczy oślepiło mnie intensywne światło. Kiedy powoli wracał mi wzrok rozpoznałam twarz mamy, ale koło niej stała jakaś kobieta w średnim wieku, a mury wokół nas były całe białe.
- Gdzie ja jestem?
- Jesteś w szpitalu, we Wiśle- usłyszałam głos mamy.
- Ale czemu tylko ja?
- Jechałyśmy do Gołębiewskiego, rozmawiałaś z Gregorem, zaczęłaś krzyczeć do telefonu i zemdlałaś- oznajmiła kobieta.
- Co mi jest?- zapytałam lekarza.
- Ogólnie wszystko w porządku. Ta utrata przytomności spowodowana była nadmiernym wysiłkiem organizmu.
- To samo Ci mówiłam, córeczko. Za dużo bierzesz na siebie w ostatnim czasie.
- Wiem. Jakoś tak wyszło, ale po ślubie się jak już wszystko się unormuje to zwolnie tempo- oznajmiłam.
- Pani musi teraz się zacząć oszczędzać. Muszę iść, życzę szybkiego powrotu do zdrowia. Do zobaczenia jutro- powiedział mężczyzna w białym kitlu i wyszedł z mojego tymczasowego miejsca pobytu.
Kiedy opuścił pokój zapytałam mame.
- Mamo, dzwonił do Ciebie Gregor?
- Nie, kochanie. Czemu pytasz?
- Przed tym jak zemdlałam to rozmawiałam z Gregorem, prawda?
- Tak.
- Gregor jechał do domu rodziców, nagle usłyszałam trzaśnięcie, rzucił telefonem i nie było z nim kontaktu. Powiedział "Zuza wypadek" i wyznał, że coś się stało. Czuję, że coś się stało, mamo. Gdzie jest mój telefon?
- W szafce koło łóżka, Zuza- odparła, a ja wyciągnęłam telefon z szuflady w szafce i wykręciłam numer do mojego narzeczonego. Kiedy po raz kolejny odezwała się jego poczta głosowa postanowiłam się nagrać po niemiecku.
- Gregor, kochanie, co się dzieje? Dlaczego się nie odzywasz? Wiem, że stało się coś złego. Odbierz ten telefon. Kocham Cię, kochanie- zakończyłam.
- Kochanie, nie przejmuj się. Pewnie nie ma czasu i oddzwoni później- próbowała pocieszyć mnie mama.
- Zadzwonię jeszcze do jego mamy, żeby się upewnić i spytam się co z dziećmi.
- Dobrze, kochanie. Pójdę do bufetu po kawę- powiedziała mama i wyszła, a ja wykręciłam numer do mojej przyszłej teściowej.
- Angelika Schlierenzauer, słucham.
- Dzień dobry, pani Angeliko- przywitałam się.
- Witaj, Zuza. Jak tam w Wiśle?
- Pobyt mi się trochę przedłuży, bo obecnie jestem w szpitalu.
- Co się stało?
- Z przemęczenia, ale wszystko już w porządku- powiedziałam z uśmiechem.
- To dobrze.
- A jak tam dzieci? Słyszałam, że są u Pani- oznajmiłam z uśmiechem.
- Tak, bliźniaki bawią się z Glorią w ogrodzie- odparła kobieta.
- Ma Pani może informacje od Gregora? Wiem, że coś się stało.
- No dobra. Wiem, że to będzie wstrząs dla Ciebie. Gregor leży w szpitalu w bardzo ciężkim stanie.
- Co się stało?
- Gregor miał wypadek. Wracał już do nas, kiedy nagle wjechał w niego samochód. Zadzwonili do mnie z szpitala i od razu tu przyjechałam. Nie wiadomo czy z tego wyjdzie, ale o resztę musisz pytać lekarza.
- A kto jest z dziećmi?
- Gloria i Paul. Za niedługo mają iść do szkoły po Amande pod szkołę.
- Gdzie leży Gregor?
- W tym nowym szpitalu w centrum na ÖstereinStraße. Lekarz to Richard Reichman.
- Dobrze, zadzwonię do nich za chwilę. Jak jutro mnie wypiszą to wracam do Austrii i od razu szpitala.
- Dobrze, kochanie. Odpoczywaj.
- Będziemy w kontakcie, do usłyszenia- pożegnałam się-i zakończyłam połączenie.
Miałam znaleźć numer do szpitala w którym leży Gregor, kiedy mama wróciła do sali.
- I co się dowiedziałaś?
- Gregor leży w szpitalu w bardzo ciężkim stanie.
- Co się stało?
- Do końca nie wiem, ale zadzwonię do nich żeby się dowiedzieć- powiedziałam, ale nagle zadzwonił do mnie jakiś numer prywatny.
- Witaj, piękna
- Sandro, co chcesz?- zapytałam po włosku.
- Twój kochaś leży na granicy życia w szpitalu, a ja mam to czego chciałem od początku.
- Wiedziałam, że to twoja sprawka. Amanda ma opiekę i nie masz do niej żadnych praw.
- Dobrze mówisz, a prawa mam bo jestem jej ojcem i obecnie jedziemy ułożyć sobie życie. Nie szukaj nas, a jak się policja dowie, że mam moją córkę to nie zobaczysz jej już nigdy więcej- powiedział.
- Jest z Tobą Amanda?- powiedział, a ja słyszałam jak daje jej słuchawkę.
- Tak, mamusiu. Wujek Sandro zabrał mnie na wakacje.
- Trzymaj się córeczko, wrócisz do mnie. Daj mi wujka.
- Czego?
- Jeszcze mnie po pamiętasz! Ma być cała i zdrowa!
- Będzie jak spełnisz moje warunki- zakończył rozmowę.
- Zuza co się stało?
- Ten psychopata uprowadził Amandę.
- Kto?
- Sandro.Straaasznie długo i mam wrażenie, że nudno. Mam wrażenie, że pisze ciągle masło maślane. Także oceniajcie i komentujcie. Do następnego, bye :)
CZYTASZ
Bo w życiu trzeba mierzyć jak najwyżej...
FanfictionOna- Polka z włoskim paszportem, magister fizjoterapii AWF- u, kochająca rodzinę, siatkówkę i skoki narciarskie. On- Austriak pełną gębą, wielokrotnie nagradzany skoczek narciarski, szukający tej jedynej. Czy Zuzę i Gregora połączy uczucie? Na to py...