43

231 19 1
                                    

* * * Oczami Gregora * * *
  Oczywiście jak na człowieka XXI wieku przystało Zuza od razu wrzuciła zdjecie pierscionka na portale społecznościowe. Od razu pojawiły się pierwsze komentarze, zaczęły się pierwsze telefony z gratulacjami, a Amanda cała zachwycona zaistniałą sytuacją siedziała w pokoju z bliźniakami i snuła plany na temat naszego ślubu.
- Mamusia bedzie księżniczką. Bedzie taaaaka długa suknia...- usłyszałem przechodząc koło pokoju w którym obecnie przebywała.
   Kiedy znalazłem się z powrotem w salonie Zuza nadal z kimś rozmawiała, ale po włosku.
- Dziękuję bardzo... bardzo dobrze... rośnie jak na drożdżach... tak, jest nimi zachwycona... coraz lepiej i jak narazie jest najlepsza w klasie... jak tylko będzie okazja to przy okazji wizyty u ojca we Włoszech... jeszcze raz i dziękuję za telefon... do usłyszenia- pożegnała się.
- Z kim rozmawiałaś?- zapytałem.
- Z mamą Sandro, wiesz...- odparła.
- Wiem to w końcu był jej ojcem- powiedziałem z smutkiem.
- Czy ty jesteś zazdrosny o Sandro?- zapytała z uśmiechem.
- A mam powód?- zapytałem niepewnie.
- Nie, nigdy. Sandro był ważny w moim życiu, ale BYŁ. Łączy nas tylko Amanda. To Ciebie kocham i z Tobą chcę spędzić resztę życia, kochanie, chyba właśnie dlatego przyjęłam twoje oświadczyny. Nigdy nie przeżyłam tak cudownych chwil jak przez ostatnie 2 lata, a w zasadzie od momentu poznania Ciebie- oznajmiła kobieta- już nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie, Amandy, Lexie i Tony'iego.
- Kto dzwonił?- zapytała nagle Amanda, która nagle pojawiła się w drzwiach.
- Nonna Maria e nonno Luca vogliono prendere a ti per vacanze per L'Italia.
- Che sorpresa, mamma. Avete con io?
- No. Deviamo stare con i bambini ma loro vanno anche per nostro matrimonio. Vado con te per Venezia ma Gregor va e tornate a me e bambini, vale?
- Va bene, mamma. Devo anche visitare nonno Andrea e nonna Erica e zii?
- Si, ciaro- odparła, a dziewczynka wybiegła z pokoju.
- Nie, żebym też chciał coś zrozumieć- odparłem z uśmiechem.
- Kochanie, moi niedoszli teściowie biorą Amande na całe wakacje.
- A nie chcą bliźniaków do kompletu?- zapytałem z uśmiechem.
- Dlaczego?
- Żebyśmy mogli popracować nad nowymi- oznajmiłem całując ukochaną w usta.
- Cały Schlierenzauer- oznajmiła z uśmiechem Zuza.
- To może już teraz zaczniemy...- zacząłem, ale zadzwonił telefon.
- Musimy to przełożyć- odparła i wyszła z pokoju.
   Ja natomiast udałem się na dół. Usiadłem na kanapie, włączyłem jakiś film i pogrążyłem się w akcji. Po paru chwilach usłyszałem dzwonek do drzwi. Otworzyłem, a moim oczom ukazała się osoba, którą chciałbym widzieć w tym momencie.
- Witaj, przyjacielu.
- Po co tu przylazłeś, Kraft?- zapytałem.
- Gratuluję zaręczyn, mój brachu- odparł.
- Skończ tę dziecinade. Czego chcesz?
- Gratuluję mojemu przyjacielowi ustatkowania się- oznajmił mężczyzna.
- Kochanie, co się stało?- usłyszałem głos Zuzy zza pleców.
- No i przyszła nasz kochana królewna- odparł Stefan na jej widok.
- Czego chcesz, Stefan?- zapytała.
- Już mówiłem Gregorowi, że chcę wam pogratulować.
- Kraft, wynos się stąd- poleciła.
- Wszyscy wiedzą, że to mnie pragniesz.
- Tak? To w takim razie co według Ciebie robię z Gregorem i dlaczego mam z nim dzieci?- zapytała.
- Już niedługo, a na dzieci radzę wam uważać i w drodze do pracy również- oznajmił.
- Odpierdol się ode mnie i mojej rodziny!- wykrzyczałem i razem z Zuzą wróciliśmy do domu.
   Nastał wieczór. Położyliśmy dzieci spać, umylismy się i chwilę siedzieliśmy razem na kanapie w salonie. Widziałem, że coś trapie Zuze.
- Kochanie, coś się stało?- zapytałem niepewnie.
- Nie... a on w zasadzie tak.
- Coś zrobiłem?- zapytałem.
- Ty nie. Ciągle mam w głowie co powiedział Kraft- oznajmiła smutno.
- Był w szale. Nie panował nad tym co mówił- próbowałem ją uspokoić.
- A mnie się zdaje, że uderzy i to szybciej niż nam się wydaje. Już kiedyś oznajmił, że się zemści i był blisko rozwalenia naszego związku.
- To chory psychicznie pacan i nie musimy się nim przejmować.
- A jak coś stanie się Tobie albo dzieciom? Nie chcę być złym prorokiem, ale boję się o Was- oznajmiła z łzami w oczach.
- Nie masz o co. Dzieci nigdy nie są same, a ja odkąd maluchy się na świecie pojawiły to jeżdżę jak dzieciuch, który dopiero co prawko odebrał i boi się kary za pogwałcenie przepisów.
- Wiem, ale jakoś mam złe przeczucia.
- Kochanie, bądź spokojna. Nic nikomu się nie stanie, a napewno nie na mojej warcie- pocieszyłem narzeczoną.
- Wiesz co mi da pewność? Ślub- odparła.
- Kochanie przecież dopiero co się zaręczyliśmy- wytłumaczyłem.
- Ale ślub da pewność, że jesteśmy razem, kochanie.
- Ej, Zuza, kochanie, co się dzieje? Nigdy wcześniej tak nie mówiłaś- zapytałem niepewnie.
- Ostatnio tyle się wydarzyło. Za dużo tego, czy to źle, że chcę mieć pewność?- zapytała.
- Kochanie, spokojnie. Ustaliliśmy, że ustatkujemy się jak dzieci będą starsze.
- Wiesz co zrobimy? Kochanie, położymy się spać i jutro pogadamy na spokojnie, okej?
- Dobrze, kochanie, masz racje. Tego wszystkiego jest za dużo jak na jeden dzień- odparła i udaliśmy się do sypialni.

Jest kolejny. Może nic ciekawego, ale niestety musicie troche zaczekać na następny, bo nie mam żadnego słowa w następnym :( brak czasu i weny chwilowe... do następnego oby jak najszybciej :)

Bo w życiu trzeba mierzyć jak najwyżej...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz