37

278 20 3
                                    

* * * Oczami Zuzy * * *
Trochę mi się nudzi. Trochę? Bardzo, bardzo, bardzo. Owszem lubię odpoczywać i wiem, że to jest wskazane w takim stanie w jakim obecnie się znajduję, ale co za dużo to nie zdrowo. Tęsknię bardzo za Gregorem i Amandą. Bardzo się cieszę, że tak szybko się dogadali i zaakceptowali wzajemnie.
- Mamusiu, jak się czujesz?- zapytała mnie swoim słodkim głosem
- Dobrze, kochanie. Czemu tu jesteś, a nie w przedszkolu?- zapytałam niepewnie.
- Patrz kto psylecial- powiedziała dziewczynka, a do sali weszli moi rodzice.
- Mamo, tato? Co wy tu robicie?- zapytałam z uśmiechem po angielsku.
- Przylecieliśmy do naszych skarbów- powiedziała mama.
- A wasze prace? Obowiązki? I oczywiście Rosalia?- zapytałam.
- W klubie dostałem 2 tygodnie wolnego, bo niektórzy chłopaki jeszcze mają zobowiązania w swoich krajach- wyjaśnił tata.
- A u mnie Damian wziął urlop tacierzyński i zajmuje się małą jak najlepsza matka- dodała mama.
- Oj, kochani jesteście. Ale Gregor i Amanda radzą sobie- odparłam.
- Oj, Zuza. Nie przejmuj się nami, tylko  odpoczywaj, bo chcę zobaczyć moje wnuki- powiedziała mama.
- Ja też bym chciała już je zobaczyć i być w domu razem z Gregorem i Amandą- oznajmiłam.
- Glegol i ja uządzilismy pokój- oznajmiła dumna Amanda.
- O to już nie mogę się doczekać, aż go zobaczę. Musi być piękny- oznajmiłam.
- Bo jest- odparła ponownie dziewczynka.
- Zawsze skromna, moja księżniczka- oznajmiłam z uśmiechem i przytuliłam córkę.
- Kocham Cię, mamusiu i was, Aleksandre i Toniego- oznajmiła dziewczynka i mówiła do mojego potężnego brzucha.
- Oj, oboje kopnęli- oznajmiłam.
- Czy to zle?-zapytała zmartwiona.
- Nie, kochanie. To znak, że Cię słyszą- powiedziałam z uśmiechem.
- Nie kopcie naszej mamusi, bo ją to boli- powiedziała ponownie do brzucha.
- To dobry znak, kochanie. To znak, że za niedługo będziesz miała rodzeństwo- wyjaśniła moja mama.
- Właśnie, babcia ma rację. Gregor jest w domu?- zapytałam.
- Akurat mieli wychodzić z Amandą, kiedy przyjechaliśmy- oznajmił tata.
- Gdzie miałaś iść z Gregorem?- zapytałam córkę.
- Do przedszkola, a tatuś do pracy- oznajmiła dziewczynka.
- Coś tu nie gra. Mają wolne do końca października, bo chłopaki pojechali na zgrupowanie- wyjaśniłam i od razu wzięłam telefon, aby wybrać numer do ukochanego.
- Greg, kochanie, gdzie jesteś?- zapytałam, kiedy odebrał moje połączenie.
- Musiałem pojechać na skocznie, żeby  załatwić parę spraw- oznajmił mężczyzna.
- A ja myślałam, że skocznia jest nieczynna.
- Bergiesel jest nieczynna dla nas, ale biuro klubu działa cały czas- odparł.
- To kiedy przyjedziesz? Czekamy na Ciebie- dodałam.
- Myślę, że do 2 godzin powinienem się zjawić u Was, bo muszę zrobić zakupy do domu.
-To w takim razie przyjdź szybko i uważaj na siebie. Kochamy Cię.
- Ja was też, kochanie- oznajmił mężczyzna i zakończył połączenie.
   - On coś kręci. Jeszcze nie wiem co, ale napewno nie jest ze mną szczery- oznajmiłam po zakończeniu połączenia.
- Kochanie, wydaje Ci się. Jeszcze nie widziałam bardziej zakochanego faceta niż Gregor jest w tobie- powiedziała mama.
- To czemu go tu nie ma? Mówił, że ma jakieś sprawy na skoczni, a skocznia jest nieczynna- oznajmiłam.
- Napewno jest tak jak powiedział, więc nie panikuj bo to może odbić się na waszych dzieciach- oznajmiła mama.
- Wiem, mamo- odparłam i nagle poczułam skurcze i już wiedziałam, że moje dzieci przychodzą na świat.
* * * Oczami Gregora * * *
   Kurde, źle się czuję, że ją okłamałem. Źle się czuje, że okłamałem matkę naszych dzieci i moją miłość życia. Napewno już się zorientowała, że kłamie i przy pierwszej lepszej okazji wypyta mnie o wszystko. Jedyne co jest prawdą to te zakupy, bo lodówka naprawdę świeci pustkami.
- Mogę jeszcze Panu zaproponować ten. 0,2 krata, średniej wielkości, przestępna cena. Szczerze mówiąc to nasze klientki bardzo sobie go chwalą.
- Po ile?- zapytałem mężczyzny za ladą.
- 2000 euro- oznajmił.
- Biorę- oznajmiłem.
- To w takim razie zapraszam do kasy- oznajmił mężczyzna.
   Wyszedłem z sklepu i udałem się do pobliskiego hipermarketu, aby zrobić zakupy. Po godzinie spędzonej między sklepowymi alejkami zapłaciłem za zakupy i udałem się do auta. Nagle zaczął mi dzwonić telefon.
- Stary, to kiedy ślub?- usłyszałem na powitanie od Morgiego.
- Nie wiem. Wiesz teraz będą na świecie bliźniaki to ciężko będzie znaleźć czas na cokolwiek, więc napewno nie prędko- oznajmiłem.
- Rozumiem, ale po paru latach nie będziesz umiał bez nich żyć. Wiem jak było ze mną i Lilly- odparł.
- Dobra, kończę. Muszę jechać do domu, a potem do szpitala- oznajmił.
- Trzymaj się, stary i powodzenia- oznajmił mężczyzna i zakończyliśmy połączenie.
   Dojechałem do domu, wypakowałem zakupy i podgrzałem sobie obiad. Nagle zaczął dzwonić mój telefon.
- Schlierenzauer, słucham- powiedziałem nie patrząc kto dzwoni.
- Gregor, przyjeżdżaj do szpitala- usłyszałem głos pani Ewy.
- Co się stało? Co jest z dziećmi? Co jest z Zuzanna?- rzuciłem przerażony serie pytań.
- Zuza zaczęła rodzić. Przyjeżdżaj- poleciła mi kobieta, a ja udałem się do auta, aby jak najszybciej dostać się do mojej rodziny.

Witam was. Dawno się nie odzywałam do was. Mam nadzieję, że nie zawiodłam. Chciałabym z całego podziękować Wam wszystkim za dodawanie mojego opowiadania do listy lektur jak i równie mocno za wasze głosy i komentarze oraz chciałam powitać wszystkich tych, którzy regularnie dołączają do czytelników tej historii. Dziękuję wszystkim jeszcze raz i życzę Wam miłego czytania, a sobie jak najwięcej weny. Do następnego, paaa :-)

Bo w życiu trzeba mierzyć jak najwyżej...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz